Rozdział 6.

552 59 13
                                    

- W dniu, w którym zaczęliśmy robić projekt powiedziałam Ci, że nie musisz mnie odprowadzać, prawda? - Chłopak jedynie potwierdził to ruchem głowy, widziałaś że słucha Cię bardzo. Bardzo uważnie. - Tak więc sama poszłam do domu, ale uznałam, że pójdę na skróty. Przechodziłam jedną z ciemnych uliczek słuchając muzyki i wszystko było dobrze póki ktoś mnie nie popchnął z dużą siłą, uderzyłam głową oraz plecami o budynek za mną.

- Kto to był? - Spytał.

- Pięć osób z Walhalli. Nie wiem kto dokładnie i czemu mnie zaatakowali, kazali mi być cicho po czym jeden z nich wyciągnął nóż. - Wzięłaś kolejny głęboki wdech. - Wtedy pojawił się Hanma pytając co oni robią. Jak na zawołanie mnie zostawili i się odsunęli, mówiąc że nic takiego się nie działo. Rozkazał im wrócić do budynku znajdującego się po drugiej stronie i spytał się mnie czy wszystko w porządku. - Zrobiłaś małą przerwę, czułaś na sobie skupiony wzrok Takemichi'ego. - Powiedziałam, że jest dobrze i że nic mi nie zrobili. Nie chciałam większych problemów.

- I puścił Cię?

- Powiedział, że na ścianie budynku jest świeża krew i żebym się odwróciła. Zrobiłam to i zobaczył ranę. Zaproponował, że mnie odprowadzi, bo to wygląda na poważny uraz, ale powiedziałam, że dam sobie radę i poszłam sama. Następnym razem natknął się na mnie w parku i wziął na łąkę, żebym mogła w spokoju porysować. Też mnie odprowadził po naszym spotkaniu, gdzie kończyliśmy projekt, wcześniej się wymieniliśmy numerami telefonów i dziś z nim pojechałam na "wycieczkę". To wszystko.

- Jak długo zamierzałaś to ukrywać? - Spytał.

- Chciałam wam powiedzieć, przysięgam. On nie jest zły. Mikey i Draken znają go tylko z pola bitwy. Oni są wrogami Takemichi. Nic dziwnego, że nie są dla siebie mili.

- Eh.. niby tak, ale co jeśli w końcu Tobie też zrobi coś złego? My się tylko martwimy.

- Wiem. Ale nie macie o co.

- Wiesz, że Mikey-kun i Draken-kun nie przyjmą tej wiadomości dobrze?

- Tak, dlatego błagam nie mów im. Ja to zrobię, gdy będzie dobry moment.

- Ale co jeśli was złapią jak ja?

- Nie złapią, będę ostrożniejsza.

- Łamiesz zasady, [Y.N].

- Zaufaj mi Takemichi. Proszę.

- Eh, chyba nie mam wyboru. Niech Ci będzie. - Słysząc to przytuliłaś przyjaciela i zaczęłaś mu strasznie dziękować, na prawdę Ci ulżyło.

- Będę się zbierał, jest już po północy. - Powiedział wstając z łóżka.

- Dobrze, uważaj na siebie.

- Do zobaczenia w szkole.


***Time Skip***

Nie mogłaś spać tej nocy, niby dobrze się skończyło, ale dalej się stresowałaś. Szybko przebrałaś się z piżamy w jakieś ciepłe ciuchy, założyłaś dużą czarną bluzę z kapturem i związałaś włosy w kitkę, upewniłaś się czy Twoja siostra śpi i wyszłaś z domu. Twoja mama była na wyjeździe związanym z pracą więc na spokojnie mogłaś się wymknąć. Wzięłaś jedynie telefon, klucze i jakieś pieniądze ze sobą. Nie przejmowałaś się tym o której wrócisz, nie raz tak robiłaś więc nie zdziwisz tym [S.N].

Szłaś tym razem bez słuchawek, a w głowie miałaś pustkę. Nie byłaś jakoś zadowolona faktem, że Takemichi wie o tym, że znasz się z Shuji'm, a nawet tym, że zgodził się Cię kryć.

Przeszłaś jakiś kawałek drogi i znalazłaś się przy jednej z świątyń. Usiadłaś na ławce i patrzyłaś na nocne niebo. Gwiazdy były przepiękne tej nocy. Bardzo jasne i wyraźne.

"To jak, złamiemy pare zasad?" - Hanma X ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz