Wstęp

291 27 10
                                    


Lena. Zakochana złośnica. Nigdy nie mogła być sobą.

Czasami odnosiła wrażenie, że wszystko co robi, robi dla innych. Dla pochwały, dla uznania. Dla chorego poczucia, że ktoś ją doceni.
Kiedy zakochała się mając 19 lat stwierdziła, że odda się jemu cała. W 200%, bo 100 dają od siebie mięczaki. Wpadła w toksyczny związek, pełen namiętności, alkoholu, narkotyków, skąpej miłości, przemocy.

Wtedy nie widziała w tym nic złego. Historia była smutna jak listopadowy deszcz, ale żebyś, Czytelniku, zrozumiał jakie uczucia nią targały, musisz poznać 15 lat jej życia. W ogromnym skrócie.

Po 2 latach od związania się z tym, w którym widziała cały świat, przyszedł czas próby. On wyjechał za granicę, a ona została w Polsce. Nie chciała zawieźć rodziców, którzy wykładali ciężko zarobione pieniądze na jej edukację. Studia zaoczne, pedagogika, o której zawsze marzyła. Na dzienne, do Wrocławia, nawet nie składała papierów. Nie chciała, żeby rodzice stracili na nią wszystkie oszczędności życia.

Przyjeżdżał tak często jak było to możliwe. Ona wiernie czekała. Jak pies. Nie wychodząc nigdzie, odcinając się od znajomych. Trochę na jego życzenie. Robił jej awantury za to, że wyszła. Do koleżanki, ze znajomymi, że pojechała do przyjaciółki. Już wtedy gasła. Miała jednak świadomość, że on robi zupełnie coś innego. Bawi się, szaleje i ma to totalnie w dupie, że ona bez niego, w Polsce, usycha. Zaliczała wszystkie egzaminy w „zerówkach", by mieć kilka dni wolnego i móc pojechać do niego. Wytrzymała to wszystko.

W 2009 roku, wyjechała za nim. Wspólnie wynajęli dom, znalazła pracę w magazynie książek. On pracował na kontrakcie, w firmie, która miała 100 letnie doświadczenie w branży metalurgicznej. Wiedli spokojne życie. Na weekendy imprezowali, nie mieli zobowiązań. To z nim pierwszy raz upaliła się skrętem tak, że trzeba było ją zanieść do łóżka. To z nim, pierwszy raz tak się upiła, że znajomi myśleli, że ma zapaść.

Zaszła w ciążę. Niby przypadkiem, niby nie. Przecież sypiali ze sobą niemal od 4 lat, więc doskonale znali konsekwencje swoich czynów.

Kiedy Marcel miał 6 tygodni, pierwszy raz ją kopnął. Rozpłakała się, chciała zabrać małego i uciec do Polski. Przepłakała cały dzień od 5 rano, bo wtedy zdarzenie miało miejsce. On napisał jej sms: „przepraszam, poniosło mnie, przeproś w moim imieniu małego". Wtedy uznała, że to jednorazowy wybryk i wszystko będzie ok.

Sytuacja powtórzyła się kilka razy. Raz dostała w twarz, raz ją popchnął. Mimo wszystko Lena go kochała. Zdecydowali się na drugie dziecko. Szybko zaszła w ciążę. Niestety ze względów medycznych, nie była tak cudowna jak ta pierwsza. Wiele wizyt w szpitalu. Zatrzymanie przedwczesnego porodu. Finalnie urodziła chłopca, kilka tygodni przed terminem. Kacper też niestety widział, kiedy jego mama dostaje w twarz od jego taty.

On imprezował weekendami, ona siedziała w domu. Z dziećmi. W niczym jej nie pomagał. Sporadycznie zajął się synami, czy ugotował obiad. Czasem coś posprzątał. Ale nie było w tym partnerstwa. Żyli razem, a jednak osobno. On sobie, ona przy nim, chcąc zbudować rodzinę, dom, ciepło. Kochała go całym sercem, czasami nawet, myślała, że bardziej niż dzieci.

Rękę podniósł na nią po raz kolejny. Myślała, że to koniec, że właśnie jej marzenie o cudownym ognisku domowym prysło jak bańka mydlana. Bała się odejść. Kochała go, i dalej pozwalała na traktowanie siebie jak służącej.

Wrócili do Polski w 2016, bo Lena nie wyobrażała sobie życia za granicą. Jest zbyt rodzinna. Tęskniła za rodzicami, dziadkami, komfortem psychicznym, że jest ktoś jeszcze, prócz jej męża. Ktoś, kto wysłucha, a nie będzie miał wieczne pretensje. O wszystko, o nie taki obiad, nie tak złożone pranie, nie tak posprzątany dom.

Lena szybko znalazła pracę, dostała się na zastępstwo do Urzędu Pracy. On pierwsze 3 miesiące po powrocie nie pracował. Nigdzie nie było pracy dla niego. Lena miała jednak większe aspiracje. Poza tym, łatwo przyswaja języki obce. Biegle mówi po angielsku i niderlandzku.

Znalazła pracę jako handlowiec już pod koniec 2016 roku. Cieszyła się, bo wykorzysta oba języki, będzie coś sobą reprezentować. Był o to zazdrosny. Ona przynosiła do domu więcej kasy niż on. Znowu zaczęły się awantury. Chłopcy chodzili do przedszkola. Ona ich odwoziła, odbierała, jeździła z nimi do lekarzy, brała L4, biegała na wywiadówki, robiła zakupy, pilnowała rachunków, przeglądów samochodowych...

Przed rodziną udawała, jak to między nią z nim nie jest wspaniale, bo bała się przyznać, że jej mąż, któremu poświęciła swoje życie gnoi ją o byle co, obraża, wyzywa, podnosi rękę... Bała się powiedzieć, że mimo, że zarabia prawie 4000złotych, musi tłumaczyć się z każdej złotówki, którą wyda. Raz zrobił jej awanturę, bo wydała 120złotych na prywatną wizytę u ginekologa.

Trwała w tej chorej relacji, napięcie narastało. On gnoił Lenę, a Lena wszystko brała na siebie. W sobie szukała winy, sama chciała naprawić swoje błędy, które on jej wmawiał. Była najgorsza.

W 2020 roku, odkryła, że nie jest jedyną kobietą w jego życiu.

Udowodnię ciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz