Rozdział 4 "Obroń mnie"

138 31 57
                                    

Cała się trzęsła. Nie sądziła, jak ogromne emocje wywoła na niej kilka wiadomości, jedna po drugiej. W głowie dudniło jej to, co przeczytała...

***
"ty kurwo, jak mogłaś, coś nagadała dzieciom, dlaczego oni nie chcą się ze mną widywać. Nawet Olka zauważyła zmianę w zachowaniu Marcela w stosunku do niej! Nie uważasz, ze wystarczy? Zapłacę ci 300 000zł, spłacisz długi, resztę zostaw sobie jako zadośćuczynienie, ale dzieci mają być pod moją opieką i mieć przy mnie spokój! Ja pierdole, co ty znowu knujesz?".
***

Marcel i Kacper widzieli się ostatnio z ojcem. Jak się okazało, tatuś zaprosił również swoją nową partnerkę oraz jej kilkuletnią córkę. Byli na basenie. Marcel przeżywa te spotkania. Chce widzieć się tylko z ojcem, a nie z nią. Pożalił się Lenie. Co ty powiedziałbyś dziecku? Lena próbowała załagodzić sytuację... Chociaż bolało ją to, że jest dopiero marzec, a dzieci już muszą mierzyć się z towarzystwem osoby, z którą układa sobie życie ich ojciec.
Na basenie, Marcel bawił się świetnie, Kacper nie odstępował ojca na krok. Potem skoczyli do KFC w sąsiednim mieście. To właśnie wtedy Marcel posmutniał. Zmienił swoje zachowanie w stosunku do ojca jak i Olki.

"Mamo, to na bank jest taty dziewczyna! Ja nie chce jej widzieć! Już wcześniej podejrzewałem, że to nie jest zwykła koleżanka! Dzielili się jedzeniem! Siedziała mu na kolanach! Nie chce jej znać!"

Marcel to 10 latek, który musiał pogodzić się z odejściem ojca. Kiedy ten wychodził z domu, ze swoimi rzeczami, chłopcy byli w łazience. Spotkania z ojcem, mimo wszystko, bardzo gloryfikował. Ciężko mu było i liczył na powrót taty. Ten dzieciak był cholernie wrażliwy. Mąż zawsze miał o to pretensje.
"Tak, masz rację, broń go, niech wyrośnie na taką pizdeczkę! Niech będzie płaczliwy! Nie poradzi sobie w życiu mając twój charakter!".

- Hej małolata, co tam? - otworzyła okno wiadomości od Łukasza.
- Hej, mam dość. Ten człowiek mnie wykończy psychicznie. Jak można chcieć tak strasznie zgnoić drugiego człowieka? Mam dość tych jego gierek. Ty wiesz co on mim teraz powiedział? Że poderżnie mi gardło i będzie posypywał solą. Kurwa, jak on mnie gnębi. - odpisała.
- Uu, wiedzę, że masz emocje w sobie. Będzie ciężko ci zasnąć. Ale będzie dobrze. Zobaczysz.- dodał po chwili
- Potrzebuję się przytulić. Tu i teraz.
- Więc może weekend? Co prawda nie jest to tu i teraz, ale to już za 2 dni, poza tym obiecałaś mi masaż :)- zapytał.
- Chętnie. Idę do wanny.

Lena tym razem postawiła na sukienkę. Nigdy nie chodziła w sukienkach. Jest trochę typem chłopczycy, wolała jeansy i Vansy, niż szpilki.
Mąż tego nie doceniał, cokolwiek by nie zrobiła dla siebie, mówiąc, że to dla niego, albo nie widział, albo nie dostrzegał. Więc przestała.
Zanim wyszła z domu, pojechała do brafitterki. Zakupiła nowy komplet bielizny, koronkowej. "Tańcz głupia, tańcz." pomyślała.

- Będę czekał pod basenem, jak ostatnio - napisał Łukasz.
- Wychodzę od rodziców, daj mi 2 minuty.

Wyszła. Na skrzydłach. Nie widziała się z Łukaszem 2 tygodnie. Gdzieś między wierszami ustalili, że będą się widywali w miarę jej możliwości. Co drugi weekend i jak się uda to w tygodniu. Lena nie chciała, by poznawał osobiście jej synów. Już i tak mieli mętlik w głowie przez partnerkę ojca. Po co miałaby poznawać ich z człowiekiem, którego nie była pewna? Który mógłby zniknąć po miesiącu, dwóch? Lena nie szukała dla nich ojca, bo byle jakiego, ale mieli. Nie szukała dla nich wujka- bo dzieci mają wujków w rodzinie. Nie ukrywała jednak, że chciałaby, żeby Łukasz stał się kumplem dla dzieciaków. Niby tyle, a z drugiej strony aż tyle. Poza tym, chciała mieć Łukasza tylko dla siebie. Chciała zatrzymać ich chwile jak najdłużej. W rzeczywistości i w pamięci.

Jeździli bez celu, jak ostatnio. Było zimno, Łukasz zaproponował herbatę u niego. Serce Leny zaczęło bić mocniej. Zgodziła się. Bardzo dobrze czuła się w towarzystwie Łukasza. W chujowym momencie jej życia, pojawił się człowiek, który ją adorował, kokietował...  Niczym Romeo, który musi umrzeć.
- Wymasujesz mi plecy? Strasznie mnie bolą. - zapytał Łukasz
- Przecież obiecałam- Lena poszła do łazienki. Za lustrem schowała oliwkę, którą przywiozła ostatnim razem. Kiedy weszła do salonu, Łukasz już siedział bez koszulki. Chyba czuła co się święci i jak to się skończy.
Usiadła okrakiem za Łukaszem. Najpierw delikatnie dotykała ramion Łukasza, żeby jej ręce ogrzały się od ciepła, które od niego biło. Łukasz naprężył ramiona, ściągnął łopatki, przekręcił głowę na prawą stronę. Lena otworzyła buteleczkę, najpierw wmasowała oliwkę w swoje dłonie, żeby ogrzać płyn, dotknęła jego ramion, pleców... Nie trzeba być fizjoterapeutą by wyczuć, ze plecy i ramiona mężczyzny, który siedział tyłem do niej, były twarde jak kamień. Łukasz pojękiwał co chwilę. W sumie Lena nie wiedziała, czy to z bólu czy tego, że jest mu dobrze.

W pewnej chwili, Łukasz odwrócił się do Leny, położył ją na kanapie. Delikatnie rozchylił dekolt sukienki. Piersi Leny wręcz wyskoczyły. Nie dość, że są pokaźnych rozmiarów, to euforia jaka towarzyszyła jej przy każdym dotyku Łukasza sprawiła, że totalnie odleciała. Zaczęli od pocałunków. Szyja, dekolt, piersi...
- Idziemy do sypialni. - usłyszała. Przecież to jakiś kurewski flash-back. To już było. I pewnie skończy się tak jak ostatnio. Mężczyzna delikatnie uniósł sukienkę, zaczął zdejmować jej pończochy. Gładził ją po łydkach, udach, a kiedy dochodził do "sedna" jej ciała, pochylił się nad nią i mocno ją pocałował. Leny ręce powędrowały w okolice pasa Łukasza. Złapała za pasek od spodni, który rozpięła jedną ręką. Oboje zdjęli jego spodnie. Lena została pozbawiona sukienki. Leżała na łózku, pod nim, cała, bezbronna. Podjarana niesamowicie. Dalsze pieszczoty  doprowadziły to tego, że oboje byli bez bielizny. Leny oddech przyspieszył.

Pierwszy raz od wielu lat była tak mokra. Pierwszy raz, od wielu lat wiedziała, że chce to zrobić, a nie, że musi. Chce, żeby Łukasz ją przeleciał. Po prostu. Bez względu na to, czy ich znajomość miałaby się zakończyć razem z nadejściem wschodu słońca. W tym momencie, dla Leny liczyła się chwila. Było jej dobrze.

- Bierzesz pigułki, tak?- ugryzł ją w ucho
- Biorę, od 10 lat.

Jego męskość była tak wielka, że przez chwilę poczuła się jak dziewica. A może jest zbyt spięta? Zbyt się stresuje?
Połączyli się, Lena jęknęła. Całowali się namiętnie. Łukasz co chwilę sprawdzał stan swojej partnerki, co chwilę dopytywał, czy jest ok, czy jest dobrze, czy jej jest dobrze. Lena tylko kiwała głową. Złapał ją za biodra, odwrócił. Wszedł w nią od tyłu. Od czasu do czasu mocniej złapał za jej pośladek. Nie sprawiało to Lenie bólu, ale było cholernie podniecające.
- Kurwa, Łukasz, a gumki?- wykrztusiła z siebie ledwo łapiąc oddech.
- Ciii.... źle Ci?
Nie, Lenie było cudownie. Czuła się jak bogini tego pokoju. Właśnie bzykała się z facetem, który ją adorował. Który patrzył jej głęboko w oczy. Który zaufał jej, któremu zaufała ona. 

Złapał ją za ręce. Niczym Christian Grey, nie pozwalał się za wiele dotykać. Leny nogi wylądowały na jego ramionach. Wstydziła się swojego brzucha, położyła na nim swoją rękę, a dłonią gładziła brzuch Łukasza. Ten nie zwracał na to uwagi, patrzył na Lenę. Głęboko. Myślał. Czasami to spojrzenie ją krępowało, przeszywał ją wzrokiem, jakby rozbierał ze skóry, obdzierał ze wszystkiego pod czym się chowała. Zdejmował maski, po kolei, które Lena nakładała każdego dnia na twarz. Kochali się kilka godzin. Padli zmęczeni nad ranem. Lena przytuliła się do Łukasza.
- Obronisz mnie przed złem?- zapytała głaskając go po klacie.
Łukasz milczał. Patrzył w sufit, obejmując Lenę.
Wezwała taksówkę, z mieszkania wyszła sama.

***
- Cześć. Cały dzień myślałem o tym, co wczoraj się stało. Ale chyba dobrze to ogarnęliśmy?- usłyszała w słuchawce.
- A co, żałujesz?
- Nie, coś ty. Ale bierzesz pigułki? Tak? Na bank?
- Mówiłam ci to kilka razy, albo mnie nie słuchałeś, albo zapomniałeś. - oburzyła się Lena
- No już, dobrze, tylko się upewniałem. Pewnie pomyślisz, ze jestem dupkiem
- Dlaczego?- zapytała
- No, jakby to powiedzieć.... No, bo my wczoraj...- motał się
- Tak, bzyknęliśmy się. I wiesz co? Było fantastycznie. Nie masz się czym martwić. Zabezpieczenie było, było nam dobrze, no chyba, że się mylę. Zostaw to, puść to wolno. Niech się dzieje. Przecież jesteśmy dorośli.
- yyyy. No ok, przynajmniej mamy to wyjaśnione, cześć.

***

Lena patrzyła w telefon nerwowo, od kilku dni Łukasz milczał.


Udowodnię ciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz