Rozdział 1 "Początek końca"

578 34 43
                                    


- Kim ona jest! – wykrzyczała Lena, patrzą mu głęboko w oczy. – Kim, do kurwy, ona jest? Dlaczego masz ją zapisaną w telefonie jako mężczyznę? Co ty do cholery ukrywasz??- nie mogła uwierzyć w to, co zobaczyła na ekranie jego telefonu. W sumie, od jakiegoś czasu wydawało się jej, że on zachowuje się inaczej. Wyciszył dzwonki w telefonie, założył blokadę na ekran. Nosił komórkę w majtkach, zabierał go ze sobą wszędzie. Dosłownie.
- Ty jak zwykle, nic tylko zazdrość tobą kieruje. Niczego w życiu się nie nauczyłaś. Jestem prywatną osobą i mam prawo robić co mi się podoba! Nie muszę ci się z niczego tłumaczyć! To koleżanka! Co nie wolno mi? Ja się nie wpierdalam w twoje znajomości!- darł się tak, że Marcel schował się w szafie. Bał się, kiedy ojciec krzyczał.
Lena, zamiast reagować oczywiście próbowała ugłaskać męża. Podeszła do niego, chciała się przytulić, ale ten ją odepchnął.
- Dlaczego mi to robisz! Wiesz doskonale jak działają na mnie takie rzeczy! Czemu mnie ranisz? Czemu robisz to specjalnie? Może będziesz miał w końcu jaja i powiesz mi, o co w tym wszystkim chodzi? Bo mam wrażenie, że wszyscy dookoła wiedzą, tylko nie ja- szlochała.
- Daj mi spokój. Dzisiaj wyjeżdżam do kontrahenta na rozmowy. Wrócę jutro. Teraz zajmij się dzieciakami, bo wiecznie muszą słuchać twoich wrzasków!- rzucił w jej stronę po czym zamknął się w łazience. Oczywiście z telefonem.

Lena poszła do swoich synków. Starszego, Marcela przytuliła bardzo mocno. Łzy leciały jej po policzku. Nie mogła uwierzyć, że osoba, którą tak bardzo kocha, odzywa się i traktuje ją w tak podły sposób. Gładziła blond czuprynę 10 latka. Marcel mimo wieku, jest bardzo uczuciowym dzieckiem.
- Nie płacz mamusiu... nie lubię jak się kłócicie...- szepnął Marcel.
- Wiem, kochanie... Nikt nie lubi... ja też nie.
- Czemu tata ma o wszystko do ciebie pretensje? On ciągle na ciebie krzyczy. Przecież ty nie robisz nic złego.
- Czasami tak jest kochanie, dorośli mówią głośniej, bo chcą pokazać w ten sposób, kto ma więcej racji. Może też, kto jest mądrzejszy? Jedyne co wiem, synku, to to, że obiecuję się więcej z tatusiem nie kłócić. - odparła.

Zanim wyjechał, oczywiście narzekał, że Lena spakowała mu nie ten ręcznik, że wolał inną bieliznę, a szczoteczka do zębów powinna być w ochronnym pudełku.  Wyszedł z domu, rzucając "do jutra". Kiedy drzwi się zamknęły, Lena w końcu poczuła się bezpiecznie. Cisza, która ją otaczała, nie dawała jej spokoju, bo w głowie dudniły jego słowa. Jak on mógł tak do mnie powiedzieć? Nie jestem z nim rok czy dwa, nie jestem przypadkową panną z dyskotekowego kibla! Jestem jego żoną, należy mi się szacunek!- powtarzała to sobie jak mantrę, w którą i tak nie chciała uwierzyć. Wieczorem dostała zdawkowego sms, w którym mąż, poinformował ją, że jest we Wrocławiu, w pierwszej filii firmy i że za jakiś czas rusza na Śląsk. Odpisała. Zawsze odpisywała. Kiedy zrobiła to z opóźnieniem, miała do siebie pretensje; pewnie on też. Przynajmniej tak sobie wmawiała. Nie brała pod uwagę tego, że to, czy on dostanie sms zwrotnego, totalnie mu wisi.

W sobotę pojechała do rodziców. Mieszkają w sąsiednim mieście. Pomyślała, że wyskoczy z mamą na zakupy, zrobią coś fajnego z dzieciakami i wieczorem, zrobi mężowi niespodziankę. Zostawi dzieci u dziadków, spędzą miły wieczór, pogodzą się i wszystko wróci do normy. Taki plan sobie wymyśliła. Ale te jej myśli... krążące ciągle wokół męża, tego co wyprawia, z kim pisze, do kogo pojechał... Zdecydowanie można powiedzieć, że była zazdrosna. Która kobieta, nie byłaby zazdrosna o męża, który jest wysoki, dobrze zbudowany, przystojny i... MA GADANE? Ściemniłby i poderwał najbardziej świętojebliwą zakonnicę, a ta poddałaby mu się bez zająknięcia. Lena nie lubiła, kiedy adorował inne. Czuła się gorsza, wybrakowana. Nie zawsze był dla niej miły, a jeśli już był, to na pokaz, przy znajomych, rodzinie... Lena, wtedy, czuła się królową swojego żucia. Najgorsze jest to, że doskonale przeczuwała upadek jej rodziny, ale do samiuśkiego końca, nie chciała się z tym pogodzić.

Udowodnię ciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz