Rozdział 5

293 24 0
                                    

Patrzyłam w oczy chłopaka, które przypominały czekoladę. W tym momencie wiedziałam, że coś jest nie tak. Że kojarzę te oczy i ten uśmiech który gościł na jego ustach.

Nie chciałam pod żadnym pozorem podejmować ryzykownych działań, więc nic się nie odzywałam. Puściłam rękę Crystal, posyłając jej sztuczny uśmiech. Wyprostowałam się i odchrząknęłam przybierając rozluźnioną postawę ciała, chodź moje mięśnie były spięte. Położyłam torebkę na krześle, zdejmując kurtkę i wieszając ją na oparcie krzesła kiedy inni podeszli do bruneta. Cóż ciężko było teraz zauważyć jego kolor włosów, kiedy te powoli odrastały zapewne przez szkołę wojskową. Nie wiem jakie panowały tam zasady, ale czułam się jakby kilka metrów ode mnie stał sam pieprzony żołnierz po jakiejś wojnie.

Przymknęłam powieki, wypuszczając ciążące w moich płucach powietrze i powolnym krokiem podeszłam do mojego brata i jego.. kolegi by grzecznie się przywitać. Kiedy stanęłam przed nimi i wymusiłam mały sztuczny uśmiech, czułam się jakbym miała zaraz zemdleć. Co było wręcz głupie. Bo to nie może być on prawda?

- Sky - powiedziałam lekko drżącym głosem, wyciągając rękę w jego kierunku. - Miło mi cię poznać.

Smutek który błysnął w jego oczach, był ledwo co widoczny.

- Tom - chwycił moją rękę, delikatnie ściskając.

I w tym momencie moje serce stanęło. Ton głosu nie zmienił się nawet odrobinę. Imię, które były dla mnie jak pieprzona modlitwa i dotyk który koił moje każde zmartwienie.

Poznałam go.

Lekarz się nie mylił.

Szkoda, że na to wszystko co mogło potoczyć się dalej nie było szans.

Siedziałam na krześle przez dwie godziny sącząc wodę z cytryną kiedy to inni delektowali się smakiem wina. Jak się dowiedziałam wszyscy później zostają w hotelu obok restauracji, aby mieć więcej czasu na świętowanie powrotu Toma. Siedziałam jak na strunach kiedy czułam na swoim ciele wzrok niektórych osób co jakiś czas.

Nie uczęszczałam w rozmowie. Przytakiwałam lub odpowiadałam na pytania, które mi zadadzą i wracałam do swojego życia w głowie. Czułam się dziwnie. I to nie dla tego, że właśnie prawdopodobnie siedzę przy tym samym stoliku z moim byłym chłopakiem o którym nikt wcześniej nie mówił nic więcej oprócz - "Nie ułożyło się wam, ale rozstaliście się w przyjaznych warunkach". Moja podświadomość szeptała mi inaczej, i może czasem płata mi file to tym razem wiedziałam, że jest szczera.

Pomrugałam kilkukrotnie kiedy przed moją twarzą pojawiły się palce, pstrykając przed oczami. Przeniosłam pytające spojrzenie na Rose, która siedziała obok mnie i smutno się uśmiechała. Zmarszczyłam brwi, czekając na to co miała mi powiedzieć.

- Twój telefon dzwoni już drugi raz - powiedziała starając się brzmieć jak najbardziej normalnie. Jednak moje brwi jeszcze bardziej się zmarszczyły kiedy widziałam cień smutku na jej twarzy.

Co jest?

- Przepraszam, zamyśliłam się - uśmiechnęłam się słabo, odwracając głowę od przyjaciółki i przekręcając swój tułów lekko do tyłu, sięgając po torebkę.

Wyszukałam telefonu i wyciągnęłam go, od razu sprawdzając kto dzwonił.

- To Carlos, przepraszam na moment - powiedziałam przepraszająco, odsuwając się na krześle od stolika i wstając by udać się w ustronne miejsce.

Wybrałam numer do chłopaka, przykładając komórkę do ucha. Westchnęłam ciężko i zaczesałam włosy do tyłu. Nie chciałam żeby był na mnie w jakiś sposób zły, a tym bardziej żeby się zawiódł.

𝐈 𝐁𝐄𝐋𝐈𝐄𝐕𝐄 𝐘𝐎𝐔 || 𝐓𝐎𝐌 𝐇𝐎𝐋𝐋𝐀𝐍𝐃Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz