Rozdział 7

305 24 7
                                    

7 rozdział, więc łapcie 7 tysięcy słów.. <3 

Miłego czytania!! Będzie mi miło, jeśli zostawicie gwiazdkę i komentarz! <3 

Za wszystkie błędy - przepraszam!! 

_________________________________

Wystawiłam język w kąciku ust i przechyliłam głowę w lewo, marszcząc przy tym brwi by móc się spokojnie skupić na dokładnym zgięciu papieru ozdobnego w złote gwiazdki, na czerwonym tle. Kocham pakowanie prezentów. Mimo, że czasem moja cierpliwość się kończy kiedy coś nie wyjdzie i całą pracę muszę zaczynać od nowa, przypominam sobie, że właśnie pakuję upominki dla bliskich mi osób.

W telewizji gra świąteczna piosenka All I Want For Christmas Is You autorstwa Mariah Carey. Lampeczki powieszone nad telewizorem wraz z choinką biją jasnym mocnym światłem, dając idealny klimat zbliżających się świąt. Złapałam za nożyczki leżące obok reszty zapakowanych paczek i odcinając kawałek taśmy, który po chwili wylądował na czerwonym papierze kończąc pakowanie prezentów, opadam plecami na oparcie kanapy wzdychając z ulgą. Spojrzałam na swoje stopy odziane w duże bawełniane skarpety ze wzorem reniferów i czerwone spodnie od piżamy w bałwany. Parsknęłam pod nosem, bo w tym roku zdecydowanie za bardzo wczułam się w klimat świąt.

W tamtym roku było spokojniej. Skończyło się na delikatnym ozdobieniu mieszkania i kupieniu dwóch swetrów w gwiazdki i renifery. Jednak w tym roku jest tego za dużo, zdecydowanie. Ale tego potrzebowałam. Poczuć na sto procent święta. Nie chodzę do kościoła, a moja wiara jest pod znakiem zapytania, lecz poczuć tę dziecięcą radość jest niezwykłym uczuciem.

Stukam idealnie przyciętym i spiłowanym czerwonymi paznokciami o uda, wsłuchując się w lecącą piosenkę. Śnieg za oknem upada na ulicę, chodniki i trawniki tworząc kilkuwarstwową powierzchnię, z której zapewne jutro dzieci będą lepić przedświąteczne bałwany i robić aniołki w śniegu.

Za dwa dni wybije wigilia, a ja nadal nie odzywam się z Carlosem. Pisał do mnie co jakiś czas informując, że nic mu nie jest, więc w jakimś stopniu byłam spokojna o to, że jest bezpieczny. Z tego co wynika dziś powinien wrócić z delegacji. Jest wieczór, a drzwi do mieszkania nie otworzyły się do tego czasu. Święta to czas radości, miłości i spędzenia czasu z rodziną przy stole pełnym pysznych dań, a nie spędzenia go na kłótni w napiętej atmosferze. Dlatego czekam, że mój chłopak wróci by na spokojnie wyjaśnić sobie ciążę nam sprawy.

Złapałam za kubek z gorącą czekoladą i wyłączyłam piosenki z telewizora, zastępując je filmem "Last Christmas". Postawiłam stopy na ziemi i chwyciłam w ręce zapakowane prezenty, przestawiające je tak, że stoją teraz pod choinką. Resztę niepotrzebnych już rzeczy odłożyłam na swoje dawne miejsca i gasząc światło w całym mieszkaniu, wygodnie ułożyłam się pod kocem z kubkiem czekolady wytężając słuch na pierwsze słowa głównej bohaterki.

Przewróciłam oczami, kiedy do moich uszu dotarł dźwięk dzwonka do drzwi, a w tym momencie była urocza scena kiedy Kate i Tom znajdowali się na środku zamkniętego lodowiska. Zatrzymałam film i zrzuciłam z nóg koc, stojąc na prostych nogach i podreptałam do drzwi wejściowych. Przekręciłam górny zamek i kiedy usłyszałam, że drzwi ustępują pociągnęłam za klamkę otwierając drzwi na oścież.

Zastygłam w miejscu widząc przed swoją twarzą, znane czekoladowe oczy. Moje oczy się rozszerzyły, a gula zaplątała boleśnie gardło. Nie spodziewałam się jego wizyty o tej godzinie. Nie spodziewałam się z jego strony jakiejkolwiek wizyty.

- Hej. - Ocknęłam się słysząc nieśmiały i lekko zachrypnięty głos Toma. Przeniosłam spojrzenie na jego twarz i przełknęłam ciężko ślinę.

𝐈 𝐁𝐄𝐋𝐈𝐄𝐕𝐄 𝐘𝐎𝐔 || 𝐓𝐎𝐌 𝐇𝐎𝐋𝐋𝐀𝐍𝐃Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz