Quackity okazał się być dobrym towarzyszem podróży. Sporo się śmiał i żartował.
George nie chciał mu mówić z jaką sprawą idzie do Dreama. Alex wypił już tyle tego co miał w piersiówce, że sam wypaplał po co on musi się spotkać z blondynem.
W rzeczywistości nie było to nic wartego uwagi, ale czarnowłosy zachowywał się tak, jakby przemycał Dreamowi tajne plny nuklearne.
- Bycie kablem to poważna sprawa - mruknął ironicznie George.
- Wypraszam sobie. Żadnym kablem. Jestem wręcz świetny w zdobywaniu i przekazywaniu informacji.
- Czemu?
- Zdecydowanie za dużo siedzę w kantynach i karczmach. Nie żebym narzekał, ale znudziło mi się już wygrywanie pieniędzy.
- Naprawdę?
- Mhm, a wiesz co moze być cenniejsze od pieniędzy?
- Informacje?
- Dokładnie.
George musiał przyznać, że Quackity nie był idiotą. Znał się na rzeczy i na ludziach.
- Jeśli nie zgubiłem nas po drodze, za tym konarem powinno być wyjście na ścieżkę.
- Masz dobrą orientację w terenie - stwierdził zgodnie z prawdą George, widząc leśną ścieżkę, o której wspomniał Alex.
- Wiem, dzięki - rzucił chłopak skromnie. - Powinien gdzieś tu być. Poczekaj tu, to go przyprowadzę. Nie ucieszy się, że cię wziąłem ze sobą.
- Dobrze. Poczekam.
Quackity rzucił brunetowi ostatnie podejrzliwe spojrzenie, a potem przeskoczył zgrabnie przez wysoką, gęstą trawę i przeszedł przez leśną ścieżkę, znikając między drzewami.
George westchnął zaczynając się nudzić. Zaraz zobaczy Dreama, porozmawia z nim i wspólnie wrócą w zgodzie do domu.
Było cicho.
George zaczął się niepokoić. Przeczuwał, że zaraz się coś stanie. Czuł się obserwowany. Słyszał czyiś oddech. Cholernie się bał.
I tym razem się nie mylił. W parę chwil ktoś przewrócił go na wilgotny mech i przyłożył ostrze miecza do gardła chłopaka, jednocześnie klękając na ziemi mając kolana po obu stronach jego brzucha.
Georgowi zabrakło tchu i słów. Przez moment próbował się wyszarpać, ale i jego ręce zostały przytrzymane przez napastnika powyżej głowy bruneta.
- A więc to ty o mnie tak zawzięcie rozpytywałeś w wiosce. Śledzisz mnie? Od kiedy? Odpowiadaj!
- Rozumiem, że jesteśmy pokł...
George urwał w pół zdania. Dopiero po chwili doszła do niego okropna prawda.
Dream go nie pamiętał.
- O czym ty mówisz? - Blondyn zluźnił trochę ucisk na gardle ofiary.
- Nie kojarzysz mnie?
- Kojarzę tylko z listów. To nie ty zadajesz tu pytania. Mów, czy mnie śledzisz.
Brunetowi momentalnie napłynęły do oczu łzy.
- Nie znasz mnie.
- Wiem o tobie parę rzeczy... Ale czemu ty zacząłeś płakać? Uspokój się!
George przygryzł wargę i odwrócił głowę. Niestety zapomniał o mieczu, wciąż przyłożonym do jego gardła.
Poczuł ciepłą krew spływającą mu po szyi.
Dream odrzucił miecz.
- Normalny jesteś? Nie chciałem... Uh. - Clay starł dłonią czerwonawą ciecz i wytarł palce w swoją pelerynę. - Co jest? Nie płacz do cholery, bo uznam to za manipulację.Blondyn puścił także ręce Georga, który opuszkami palców dotknął piekącego zranienia.
Nie zwracał na niego szczególnej uwagi. Cały jego umysł zajmowało jedno zdanie.
Dream go nie pamiętał.
- Słyszysz mnie? Jak masz na imię? Jak coś knujesz to ci nie daruję.
- George.
- Super. - Dream wciąż nie schodząc z brzucha bruneta pochylił się i ze skupieniem na twarzy otarł krew z szyji chłopaka. - Co jest? Czemu płaczesz?
- Mogliśmy mieć tak wiele.
- Świetnie. Pierdoli od rzeczy.
Dream wstał z ziemi i otrzepał kolana ze ściółki leśnej.
Najchętniej George by się teraz poddał. Po prostu uciekłby gdzieś daleko.
- Przyszedłeś z Quackitym? - Clay podał brunetowi rękę, żeby pomóc mu wstać.
- Mhm. - George chętnie przyjął dłoń. - Poszedł cię słuchać. Co... Szukać. Poszedł cię szukać.
- Tak? Debil. - Chłopak spojrzał na swoją niedoszłą ofiarę z góry. - Paskudnie sobie to przeciąłeś.
George popatrzył z oburzeniem na chłopaka. - Ja?
- Tak. Chyba pójdę po niego. Zostajesz, czy idziesz ze mną?
- Idę.
George był zrozpaczony. Nie wiedział co miał teraz zrobić. Znajdował się w okropnej sytuacji.
Plusem było to, że Dream porzucił już swoją suchą stronę i zaczął być trochę milszy dla Georga.
Brunet kochał Claya. Jego wygląd, umiejętności, charakter i osobowość. Pytanie tylko brzmi: "którą osobowość?".
Dream był zmienny jak kobieta. Nie szło przewidzieć jego następnych kroków.
Niestety zmieniał też nastawienie do ludzi, o czym George dowiedział się w bliskiej przeszłości.
To wszystko się stało przez niego.
Sam to powiedział.
Chciał, żeby to wszystko nigdy się nie wydarzyło.
Teraz chciał wrócić do domu.