George zaraz po opuszczeniu domu Dreama był pewien gdzie iść. Jako cel wybrał oczywiście pałac północny, gdzie wciąż przebywała Nihachu. W tej chwili tylko do niej mógł się wybrać.
~~~
- Och... George. Mówisz poważnie? Jestem pewna, że nie chciał cię skrzywdzić...
George wbijał wzrok w swoje dłonie strzelając nerwowo palcami.
- Skrzywdzić może i nie, ale zdenerwował mnie. Jak będzie chciał, to mnie poszuka, mam to w dupie.Niki objęła dłońmi filiżankę z kawą, która znajdowała się na małym stoliku. Grzała sobie ręce i patrzyła prosto w napój.
- Być może oboje potrzebujecie chwili przerwy.
- Racja. - Brunet spojrzał przelotnie na swoją herbatę w równie barwnej filiżance co ta Niki.
Obok napoi na stoliku, leżała taca w kwiatowy motyw, a na niej półmisek z kilkoma ciasteczkami.
- Zmieńmy temat - zaproponowała kobieta, na co George chętnie przystał.
- Tak, mam pytanie.
- Jakie?
- Wiesz może coś o podróżach w czasie?
Niki zastanowiła się chwilę, wsypała łyżeczkę cukru do kawy, a po chwili ciszy odezwała się.
- Niezbyt. Ale może znajdziesz coś w bibliotece. Mój przyjaciel na pewno coś dla ciebie poszuka. Znajdziesz go na końcu korytarza w północnym skrzydle, tam znajduje się biblioteka.George westchnął z zadowoleniem.
- Dziękuję, Niki. Skorzystam chętnie.Dopił herbatę, podziękował ponownie, a następnie opuścił salon.
~~~
Brunet bardzo niepewnie nacisnął klamkę od ogromnych, drewnianych drzwi, które widocznie już miały swoje lata, ale wciąż były w świetnym stanie.
Pchnął je niepewnie, a pomieszczenie zalane zostało smugą światła, wydobywającego się z korytarza.
W bibliotece było zupełnie ciemno. Jedynym źródłem światła była drobna świeczka trzymana przez jakąś postać, stojącą na drabinie i prawdopodobnie przeglądającą książki. Osoba nuciła coś cicho pod nosem, zupełnie nie przejmując się Georgem.
Dopiero jak chłopak zamknął drzwi, co odbyło się ze sporym hałasem, chłopak na drabinie drgnął i spojrzał w ich stronę.
- Dobry wieczór - szepnął niepewnie George.
- Ach, goście... Już myślałem, że tylko ja się tu zapuszczam. - Nieznajomy zeskoczył z drabiny i podszedł do Georga.
Brunet poznał tego chłopaka już na Smp.
W jednej chwili zapaliły się wszystkie żyrandole, co jednocześnie przeraziło i zachwyciło Georga.
- Kolejna magia? Eh... - westchnął brunet i spojrzał na bibliotekarza.
- Magia? Co ty - chłopak machnął ręką i uśmiechnął się. - To skomplikowane, lecz bardzo zwyczajne połączenie nafty pomiędzy świecami. Trochę w tym siedzę, a jeśli chciałbyś...
Nieznajomy zmieszał się i nerwowo odgarnął ciemne, kręcone włosy.
- W każdym razie... Jak się nazywasz? Coś cię do mnie sprowadza?- Cóż... Jestem George i... - Urwał. Chłopak miał przynajmniej 190 centymetrów wzrostu, kremowy sweterek na sobie i rozbrajająco puszyste brązowe włosy. Ponadto jego uśmiech bardzo rozpraszał Georga. - Szukam... Czegoś co mi pomoże.
- Rozumiem - chłopak przygryzł dolną wargę i poprawił swoje okulary. - Jestem Wilbur, miło mi cię poznać. - Wilbur podał dłoń niższemu, który uścisnął ją z uśmiechem. - Co więc ci pomoże, George?
Chłopak za nic nie przypominał porywczego, szalonego piromana, który wysadził własny kraj. Wilbur z Smp miał wiecznie nieułożone włosy, szluga w ustach i potargany płaszcz. W niczym nie był podobny do wręcz ideału, który stał teraz przed Georgem.
Podobno "strony" nie zmieniały się w wymiarach. Jeżeli byłeś po złej stronie, to w innym wymiarze pozostaniesz zły. Widocznie teoria ta się myliła.
- Coś o podróżach w czasie. - Will zmrużył oczy, a brunet był pewien, że dostrzegł w nich jakiś wrogi błysk.
- Wydaje mi się, że mam coś, co chciałbyś zobaczyć. - Chłopak odwrócił się w stronę regałów i poszedł przed siebie nucąc sobie coś cicho.
George wyłapał słowa takie jak "your sister" i "don't trust english boys", ale to jedyne co udało mu się usłyszeć.
Kroki odbijały się echem po starych regałach, ułożonych w istny labirynt. Chłopak z zachwytem przypatrywał się grzbietom setek książek, zalanych półmrokiem.
W pewnej chwili Wilbur się zatrzymał i zamilkł. Zastanowiwszy się chwilę odwrócił się i spojrzał na Georga.
- Coś nie tak?
- Z czystej ciekawości... Wiesz na tyle dużo, że poszukujesz tej konkretnej książki o podróżach w czasie?
- To znaczy... Tak i nie. Chciałbym się czegoś dowiedzieć ogólnie o tym temacie, ale jeśli masz tę książkę, to nie pogardzę... Chętnie zobaczyłbym ją raz jeszcze.
- Niestety jest tylko jeden egzemplarz. A właściwie trzy.
- Trzy? - Wilbur skręcił w lewą stronę, a George od razu podążył za nim.
- Istnieją w przyszłości, teraźniejszości i przeszłości.
Brunet skrzywił się.
- Na samą myśl czuję zmieszanie.Will nie odpowiedział. Skręcił w przecinkę między regałami, a tuż za nim wszedł George. Na grzbietach książek mógł zauważyć tytuły takie jak "Historia ziemi gremlinów, przebudzenie i śmierć, czyli odcinek czasowy od 282 do 296 roku".
- Gdzieś tu powinno coś być, szukaj tutaj, ja pójdę na drugą stronę.
George zaczął coś podejrzewać. Coś było nie tak. Te książki za nic nie miały się do podróżach w czasie. Poza tym, nikt nie chciałby czytać książek typu "Ostatnia śmierć wodza gremlinów IX", a grzbiety książek nie były zakurzone, co wskazuje na to, że albo ktoś je często przekładał... albo często spadały na ziemię.
- George, uważaj!
Głos Wilbura rozległ się echem po regałach, a chłopak z przerażeniem spojrzał w górę.
Setki książek spadały na niego właśnie w tej chwili.
~~~~~~~~~~~~~~
Chyba wracam