- Quackity! - Po dziesięciu minutach poszukiwań, w końcu cała trójka się odnalazła.
- Mi amigo! Myślałem, że cię coś zjadło. Już zacząłem się martwić. - Alex podszedł wolnym krokiem do Dreama i Georga i uścisnął dłoń blondyna.
- Ciekawe.
- O poznałeś już Georga! Mojego serdecznego przyjaciela! - Chłopak wskazał z uśmiechem na bruneta. - Powiedziałeś mu, to co chciałeś? - zwrócił się do Georga.
- To znaczy co? - Dream spojrzał na bruneta podejrzliwie.
- Nie powiedziałem.
- Czyli jednak miałeś cel w znalezieniu mnie?
- Oczywiście.
- Quackity? - Clay oskarżycielsko spojrzał z góry na niego. - Czy ta osoba jest bezpieczna?
- Jak najbardziej! Przeżyłem z nim niecałe pół godziny drogi tutaj i jedną dziesięciominutową ucieczkę! Znamy się jak te... Łyse konie.
- Nikt tak nie mówi - Blondyn uniósł brew i splótł ramiona na piersi. - Będę na ciebie uważać. Ty też lepiej uważaj - zwrócił się do Georga nie patrząc na niego.
Samego bruneta przeszedł dreszcz. Nie mógł pozwolić, żeby Dream go skrzywdził, bo już nigdy nie wrócą do domu.
- Dream, pozwolisz na chwilę? Wiesz.
- Tak. Raczyłbyś tutaj poczekać z pięć minut?
- Jasne - rzucił George w odpowiedzi.
"Dream, wywaliło rzeczywistości i musimy teraz wszystko naprawić bo będzie lipa."
"Wiem o tobie dokładnie wszystko, nie zgadniesz skąd!"
"Otóż jesteś moim chłopakiem. Jak się z tym czujesz?"
Wszystkie opcje opowiedzenia wszystkiego Dreamowi brzmiały po prostu żałośnie.
George oparł się o drzewo w akcie beznadziejnego braku pomysłów.
Widocznie będzie musiał wszystko obejść.
"Hej, Dream, słyszałeś może o portalu do Endu? Nie? Pozwól, że..."
W tym momencie bruneta ogarnęło przerażenie.
Żeby wrócić, będą musieli ponownie pokonać Smoka Endu.
Cóż. W tej chwili chłopak stracił wszelkie chęci do robienia czegokolwiek.
~~~
- To wybierasz się gdzieś, Dream?
Cała trójka siedziała na jednym ze zwalonych konarów. Prawdopodobnie temat rozmowy nie był zbyt zabawny, bo Quackity wyglądał jakby coś nim wstrząsnęło, a Dream siedział na konarze drzewa oglądając uważnie lśniącą taflę swojego miecza w ciszy. Wydawało się, że coś rozpatruje. Jakąś kwestię wielkiej wagi. Zdradzić, czy nie? Zabić, czy pozwolić żyć? Zostawić, czy wspierać?
- Na razie tu zostaję. Za parę dni podejmę decyzję gdzie się udać.
George słysząc to, poderwał się i spojrzał uważnie na chłopaka.
- Hm. - Quackity nie spuszczał wzroku z kawałka mchu na ziemi. - Ja zaraz już będę musiał iść. George, idziesz ze mną?
Clay odwrócił wzrok na bruneta, utrzymując chwilowy kontakt wzrokowy.
- Sam wrócę. Jak już mówiłem, nie zrobiłem jeszcze tego po co się tu znalazłem.
Alex wstał i przeciągnął się wdychając cicho. - Jak chcesz. Ja idę. Do zobaczenia!
Blondyn rzucił mu tylko spojrzenie i kiwnął głową. Nie minęła chwila i czarnowłosy zniknął między drzewami.
Rozległa się głośna, niezręczna cisza.
- Chciałeś coś? - zapytał chłodno Clay. Tak zwracał się do Georga tylko wtedy kiedy był na niego zły, albo był zajęty.
Brunet chwilę się zastanawiał nad odpowiedzią gryząc sobie wewnętrzną stronę policzka.
- Chyba tak.- To słucham.
- Słyszałeś kiedyś o portalu do Endu? - zapytał brunet. - Wiem, że tak.
- Oczywiście, że słyszałem. Nawet próbowałem się przez niego dostać.
- Czemu przestałeś próbować?
- Czemu pytasz?
- Proszę, to ważne.
- Złapali mnie, a potem jakoś zapomniałem i teraz prowadzę naprawdę dobre życie.
- Nie chciałeś nigdy wrócić do swojego poprzedniego planu?
- Jasne, że chciałem. Myślę o nim niemal codziennie.
- To... Co cię powstrzymuje?
George zauważył, że Dream przygryza nerwowo wargę.
- Nie wiem. Chyba się czegoś obawiam.- Chciałbym przejść przez ten portal.
- Powaliło cię? - Blondyn spojrzał w oczy chłopaka z oburzeniem. - Dlaczego?
- Żeby zacząć od nowa... Tak jak ty tego chciałeś...
- Skąd w ogóle wiesz co chciałem? - szepnął niepewnie chłopak.
- Wiem o tobie praktycznie wszystko.
- Nawet nie pytam skąd.
- Nie istotne. Pomożesz mi?
- Dlaczego miałbym? Znamy się pół godziny!
- Dream, to ty mnie znasz pół godziny!
- Czyli jednak mnie stalkujesz?!
- Co? Nie! Daj mi parę dni. Proszę. Jeśli po tych kilku dniach uda nam się zapoznać to pójdziesz ze mną do Endu.
- Dobra.
- Naprawdę?
- Tak.
George się tego nie spodziewał. Nie myślał, że Dream tak szybko się zgodził. To nie było normalne, więc na wszelki wypadek pozostał podejrzliwy.
- Żartujesz? Przecież mogę cię zabić!
- George, z całym szacunkiem, ale nie masz szans na zabicie mnie. Możesz co najwyżej...
- Co takiego?
- Mam deja vu.
Dlatego, że ta sytuacja już się wydarzyła.
- Tak?
Dream popatrzył w oczy bruneta.
- Mhm - odpowiedział cicho i bardzo poważnie.George przypomniał sobie wszystkie momenty kiedy patrzył na niego w ten sposób. To były ważne, prywatne chwile. Nocny spacer po lesie na Smp, uwolnienie Dreama z aresztu, zabicie smoka...
- Napewno nie poznaliśmy się kiedyś? - Blondyn zmarszczył brwi.
- Nie wydaje mi się - skłamał chłopak.
Dream wstał wzdychając. Następnie oparł się bokiem o drzewo spoglądając gdzieś w dal.
- Nie wierzę, że się na to zgadzam.