Las... Dźwięk śpiewających ptaków... Wiatr kołyszące drzewa jak do snu... Nie była to bajka, to rzeczywistość która zanika z każdą sekundą. W przyszłości tej rzeczywistości nie będzie. Rozległ się szum lądowania czegoś sporego, lecz nie wielkiego, ale skrzydlate było. Na drzewie był mężczyzna, krew miał na twarzy... Prawdziwą. Miał on z przodu rudawo brązowe włosy z przodu a z tyłu miał całkiem białe. Ubrania też miał lekko we krwi. Oczy... Oczy miał czarne... Czarniejsze od zachmurzonej północy, a źrenice miał białe jak wilk polarny z końcówkami złotymi jak słońce. Miał skrzydła, jedno białe świecące lekko na złoto, a drugie czarne świecące lekko na czerwono. Machnął on nimi, nie były one ogromne, ale wystarczające aby trzymały jego samego oraz jedną osobę. Był to Bunta, umarły który za życia miał odwagę aby uratować przyjaciela i przy okazji cały świat zabijając Akari, ale ona sama go zabiła. Po tym jak córka jego przyjaciela i jednocześnie ukochanego zabiła duszę Akari Bunta został chwilę a potem musiał wrócić, lecz nie wrócił, powiedziano mu że, żeby spowrotem wrócił musi znaleść jedyny kamień Heliosa, ale ten kamień od lat jest w kawałkach oraz stracił moc swą... Ale Bunta pogodził się z tym faktem. Żyje jak żyje, ukrywając się przed cywilizacją szukając miejsca gdzie umarł, mieszkał i się wychował. Lecz już je znalazł.
-wdech i wydech- powiedział do siebie Bunta -jesteś już na miejscu... Wystarczy teraz się dowiedzieć czy oni tu są...-
Nagle zniknął, lecz nie do końca, nie dawno opanował sztukę znikania którą posiadał każdy zmarły. Poleciał bardzo szybko w stronę miasteczka i równie szybko wylądował. Było tłoczno, wygląda na to że jest dziś bazarek. Ale Bunta to zignorował. Poleciał jeszcze chwilę na obrzeża miasteczka, tu już nie było tak tłoczno jak w centrum. Zauważył znajomy mu dom na granicy z lasem. Jestem! W końcu jestem!- pomyślał. Zastanawiał się przez chwilę czy ktoś tam mieszka, ale prędko zauważył że dom za bardzo wygląda na zamieszkały. Nagle zauważył że wychodzi z niego kobieta, zakłopotana.
To Ruby -pomyślał- chyba się nie obrazi jak to zrobię.
Rozpędził się dzięki skrzydłom biorąc dziewczynę, bardzo szybko pojawił się w lesie.
-uh?-
Powiedziała wystraszona dziewczyna. Był to głos Ruby, tylko że dorosły. Objawił się, nie widział specjalnie aby ta go rozpoznała.
-kim jesteś?-
Zapytała
-nie poznajesz mnie, Ruby? Twojego przyjaciela?-
Powiedział Bunta
-uhm...-
Dalej go nie rozpoznawała
-uczyłem cię abyś pokonała Akari razem z Jockym, Nathanem i Yuki. Byłem najlepszym przyjacielem ojca twego. Razem z wami widziałem jak umiera Akari-
Powiedział
-Bunta?!- Krzyknęła Ruby, w końcu go rozpoznała -Co ty tu robisz?! Nie powinieneś być w miejscu umarłych?-
-Nie puścili mnie, pomimo lat podróży, więc wróciłem-
Nagle Ruby przytuliła się do niego, Bunta był zaskoczony jej reakcją, ale ja tylko pogłaskał po głowie
-widzę że nadal jesteś kurduplem-
Zaśmiał się
-ej!-
Stare dobre czasy wracają
-widziałem cię jak wychodzisz ze swojego starego domu, nadal tam mieszkasz?-
-tak, razem z Jocky'm, Nathanem i Yuki. Zanim mnie tu zabrałeś wyszłam na dwór po jakieś lekarstwa, Jocky od rana zachowuje się dziwnie, mimo że jest żywym demonem to jego skóra jest chorobliwie blada-
Powiedziała zmartwiona Ruby
-może w czymś pomogę?-
-byłabym wdzięczna!-
Nagle pojawili się w domu Ruby, nic się nie zmieniło, no poza zdjęć
-za mną-
Ruby szybkim krokiem poszła na górę, a Bunta za nią, poszli do pewnego pokoju, a gdy tam weszli zauważył ledwo żywego Jocky'iego, przeraziło go to, lecz podszedł do niego, od razu poczuł mroczną aurę, nie była to choroba, ani nic podobnego
-został opętany, widać że to już trzecia faza, ale nie faza czwarta-
Powiedział
-ale jak to?..-
Ruby była przerażona
-Nie jest to dobra aura, lecz mroczna, mi znajoma. Był to opętany duch na maksymalnej fazie- Powiedział - ale nie martw się, puki nie jest to czwarta faza da się jeszcze zadziałać-
-już się bałam że go stracimy-
Powiedziała, Bunta ją rozumiał, gdyby stracili Jocky'iego to Nathan i Yuki by byli między młotem a kowadłem, oraz prawdopodobnie kilka osób, ale nie znał ich. Jocky jest dowódcą grupy żywych demonów, ale sam Bunta przyzna że często zachowuje się jak bezmyślny bachor.
-nie wiem jakim cudem jest normalny na trzeciej fazie, najwidoczniej jego aura jest silna jak na żywego- zastanawia się Bunta -wyjdź Ruby, postaram się coś zadziałać-
Ruby wyszła. Bunta rozłożył skrzydła i zaczął coś w typie, przekazywania, to był jedyny sposób aby Jocky był normalny. Zakończył, chyba mu się udało, złożył skrzydła. Ciekawi mnie co go opętało -pomyślał. Najwidoczniej coś było nie tak, bo co by tu robiła ciemna dusza? Albo jest zagubiona, albo jest to dusza wieczna, żyjąca życiem ludzkim. Dobra, trzeba będzie trzeba to sprawdzić ale nie teraz. - pomyślał i wyszedł z pokoju, nikogo tam nie było, ale to dobrze, nie miał ochoty na specjalne rozmowy, ale wie że go to czeka, ale ma sposób, tak, zniknął, postanowił że lekko sobie przypomni ten dom. Poszedł na dół, były tam Yuki i Ruby. Yuki spała na kanapie, a Ruby łaziła tam i z powrotem, najwyraźniej czekała na niego.
-Wiem że tu jesteś Bunta-
Powiedziała Ruby. Co?- pomyślał i się objawił
-no i?-
Chyba czekała na jego odpowiedź na temat Jocky'iego.
-Chyba mi się udało, ale na razie lepiej aby odpoczął-
Powiedział Bunta, po minie Ruby zobaczył że uspokoiła się o wiele.
-a teraz... Idziesz dalej? Czy zostajesz?-
Zapytała
-zostaję, to mój dom, plus, skoro był jeden opętany, na pewno jest ich więcej-
Powiedział
-może pójdę znaleźć Nathana... Poszedł wczoraj do lasu, nie wrócił, ale ostrzegał-
-nie idź sama, obudź Yuki. Spotkamy się o piętnastej-
CZYTASZ
Wild Me 2
PrzygodoweMinęło już kilka lat, od tamtego wydarzenia, lecz zagrożenie nie minęło. Bunta powraca. Jedna osoba, popełniła błąd, wracając do świata żywych... Wielki błąd...