Rozdział 4

8 1 0
                                    

Noc otoczyła mnie ciemnotą. Leżałem na trawie wdychając nocne, rześkie powietrze. Wilgoć która pozostała po ulewie nie przeszkadzała mi ani trochę, chociaż przyznam: było zimno. Wzrok mój skierowany był w stronę nocnego nieba które było pełne gwiazd, które tak pięknie je zdobiły. Oczywiście na niebie nadal widać było chmury, lecz nie było ich dużo. Usłyszałem odgłosy sowy, lecz żadnej nie widziałem. W głowie miałem jedną i tą samą myśl: jak tu pięknie! Lecz nagle sobie przypomniałem, że może być i niebezpiecznie. W telewizji już zaczęli gadać o "nienaturalnie zachowujących się ludziach". Mówią, że to prawdopodobnie jakaś choroba pozbawiająca człowieka świadomości... a tak nie jest! To nawet nie jest choroba! Denerwowała mnie ta głupota ludzka, lecz muszę pamiętać, że oni o niczym nie wiedzą. Oni myślą, że można się "zakazić" tym czymś drogą kropelkową, a tak naprawdę to wystarczy by krew obłąkanego dostała się do organizmu żywej istoty, by nastąpiła pierwsza faza opętania. Może dlatego ataki obłąkanych są zazwyczaj brutalne? Eh... chciałbym, aby to się nie działo naprawdę, lecz los postanowił inaczej. Już wolałbym być w tej krainie wiecznej zimy i wojny, a dokładnie to tam, gdzie są same dobre, umarłe istoty. Usiadłem, gdy usłyszałem szelest liści który dochodził ze strony krzaków. Ktoś lub coś się zbliżało. 
-Bunta? To ty?- usłyszałem głos Ruby. Nie powinna ona spać? Jest już bardzo późno... chyba już była trzecia nad ranem.
-Tak, to ja- Odpowiedziałem bez wahania, gdyż miałem pewność, że to ona. Z krzaków wyszła jakaś postać psa... a może i wilka, chociaż bardziej stawiam na wilka. W świetle księżyca ujrzałem, że to spora, puchata wilczyca... wyglądała pięknie, przyznam szczerze. Jednak zaniepokoiło mnie, że to Ruby. Na co mogła być wściekła? I jakim cudem zachowuje się normalnie, a nie jak typowy wilk? Czyżby to już opanowała? Tą dzikość. 
-Co się stało młoda?- Zapytałem ją -Cóż cię tak wkurzyło?- 
-No właśnie nic mnie nie wkurzyło... to się stało tak bez powodu i nagle- Podeszła do mnie i usiadła obok. To było dziwne... ale to chyba dzięki Jocky'emu... przynajmniej tak myślę. Zaraz... jak ona w ogóle wyszła z domu?
-Może obudzę Jocky'ego? Pewnie jakoś ci pomoż...- nie dokończyłem, ponieważ przerwała mi Ruby.
-Nie, nie budź go, niech śpi- Jej słowa nie były dla mnie zaskoczeniem. Ostatnio zauważyłem, że Ruby strasznie się o niego martwi, mimo iż już wydobrzał. 
-Jak chcesz- Powiedziałem trochę obojętnym tonem. -Ja idę do domu, idziesz ze mną?- zapytałem.
-Oczywiście! Ale będziesz musiał mi pomóc wejść. Może i jestem wystarczająco duża w tej formie, by dosięgnąć klamki, ale tymi łapami i zębami nic nie zdziałam- słyszeć było wyraźnie w jej głosie nutę rozbawienia. Cóż, ja to bym się w takiej sytuacji wkurzył, a ona się z tego śmieje! Wstałem i powoli ruszyłem w stronę domu, a Ruby szła obok mnie. Dziwnie to wyglądało... jakbym szedł na spacer z psem, a nie wracał do domu z przyjaciółką. Ciekawiło mnie, jakim sposobem Ruby nie będąc wściekła zmieniła się w swą wilczą formę? W sumie, nie wiadomo wiele o exal'ach (chyba tak je nazwałam XD). Na tą chwilę wiem tylko to, że zmieniają się w wilki i najczęściej żyją w stadach.
-Bunta? Myślisz, że niedługo wszystko będzie normalne?- zapytała mnie. Nie wiedziałem jak odpowiedzieć. Pytanie te było trudne dla mnie, gdyż nigdy nie wiadomo, co się stanie. Szczerze mówiąc... w moim "życiu" już nic nie będzie i nie było normalne, ale ta aktualna sytuacja... to może trwać miesiącami, czy latami. Zakończenia istnieją tylko dwa: pierwsze, obłąkani znikną lub zostaną wybici i wszystko będzie normalne, drugie, wszyscy zostaną obłąkanymi. Ja jestem za tym pierwszym zakończeniem, lecz nigdy nic nie wiadomo. -hm?- Chyba bardzo chce usłyszeć ode mnie odpowiedź.
-Nigdy nic nie wiadomo- odpowiedziałem -Miejmy nadzieję, że wszystko wróci do normy jak najszybciej-
-Ale nadzieja tu nic nie zrobi! Żeby wszystko było normalne, trzeba działać, a nie mieć nadzieję!- warknęła niczym typowy pies -My nawet nie mamy kogo poprosić o pomoc z tym!-
-A właśnie, że mamy- moje słowa widocznie ją zdziwiły -Nie powinienem tego mówić, lecz Jocky planuje podróż do wioski, jego wioski- prosił bym tego nie mówił dziewczyną, ale nie powstrzymałem się.
-Czemu mi i Yuki nic nie mówił?- zapytała, jednak ja nie odpowiedziałem. Właściwie to ja nie wiem, czemu mnie prosił, bym im nie mówił. -Rozumiem, że nie wiesz- pokręciłem głową by potwierdzić to, że nie wiem.
-Lepiej aby Yuki się nie dowiedziała, więc proszę... nie mów jej-
-Dobrze, nie powiem jej- Podziękowałem jej i resztę drogi szliśmy w ciszy. Jak doszliśmy, pomogłem Ruby wejść do jej pokoju, a potem poszedłem na materac, na którym od jakiegoś czasu śpię. Właściwie, to tylko ten jeden materac był mi potrzebny, by się wyspać... poduszka mi nie potrzebna, a zamiast koca miałem swe skrzydła. Położyłem się i bez problemu zasnąłem.

Wild Me 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz