Pewnego dnia Touya wrócił do królestwa. Był wcześniej przejść się po okolicy. Wszedł do jego domu i zaczął na początku szukać rodziców. Miał jedenaście lat a jego mama przez to, że się bała. Poprosiła go o przyjście do niej jak tylko wróci do królestwa. Rodzeństwa też jak na razie nie widział, ale stwierdził, że siedzą u siebie w pokoju. Całe jego rodzeństwo i on byli pełni energii. Często razem się bawili aby nie musieć wypełniać obowiązków.
Szedł w kierunku sypialni jego rodziców. Wyraźnie słyszał krzyki. Zaniepokojony szedł pomału do pomieszczenia. Przy drzwiach zawahał się, ale otworzył je. Jego ręka w tedy drżała z strachu. Jako syn króla nie mógł sobie pozwolić na coś takiego jak strach. Miał takie zasady od ojca. Więc otworzył je powstrzymując się od ucieczki. W to co ujrzał nie chciał uwierzyć. Było to tak absurdalne, że aż prawdziwe. Jego matka klęczała na podłodze. Całe jej ubrania były poszarpane. Drżące dłonie próbowały podnieść ciało ale były za słabe. Jej uroda i ciało było jak u lalki. Delikatne i piękne. Wystarczyło małe zranienie a już była zepsuta. Draśnięcie mogło ją zepsuć, ale teraz to było coś gorszego. Rei Todoroki królowa lodu, która poślubiła króla ognia była zniszczona. Siniaki, rany cięte i od poparzeń ozdabiały jej ciało. W wcześniej spokojnych oczach z odrobiną szczęścia był strach i rozpacz. Bała się swojego męża który ją zranił. Zachowywał się wtedy jak mała dziewczynka, której znudziła się stara lalka. Zwykła zabawka która pozostała do wyładowania negatywnych emocji. Rodzeństwo krzyczało aby przestał, ale on na nich nie zwracał uwagi. W końcu najmłodszy podbiegł do swojego ojca próbując złapać go za przed ramię. Chciał aby przestał. Krzyczał i płakał. Wtedy Shõto został uderzony. To była przesada dla Touyi nikt nie mógł skrzywdzić jego rodziny nawet jeśli to był jego ojciec. Tamtego dnia przestał podziwiać króla ognia.
Ran na ciałach rodziny, było coraz to więcej. Szczęście znikało z każdym wschodem słońca. Zabawa i swoboda zamieniła się w strach i cierpienie. Kolejne strumienie łez zdobiły ich lica. Podczas spotkań z podwładnymi przybierali maskę radosnych dzieci, które nigdy nie zostały skrzywdzone. Król był taki jak wcześniej bo to on był odpowiedzialny za ich cierpienie. Cierpienie całej jego rodziny, która każdego ranka ledwo wstawała na nogi.
Od bólu który rozchodził po całym ciele.
Od zawrotów w głowie spowodowanych utratą krwi.
Od sztucznych uśmiechów którymi witali podwładnych.
Było tak dużo powodów a tak mało osób o tym wiedziało. Na samym początku mieli problem z przyzwyczajeniem się do okropnej rzeczywistości. Lecz z czasem przyzwyczaili się do tego. Ból, krew, krzyki i płacz to właśnie była ich rutyna.
- Chciałabym żyć jak rodzina Todorokich. Bycie królewną musi być takie fajne!-
Za każdym razem jak Touya słyszał te słowa chciało mu się śmiać. Ludzie im zazdrościli nie mając o niczym pojęcia. Nie wiedzieli jakie czekało by ich piekło. Nigdy nie wiedzieli i nigdy nie będą. Kochająca się rodzina już nie istniała. Przestała istnieć dobre parę lat temu. Zdarzało się, że czasem rodzeństwo uciekło z zamku aby razem się pobawić, ale i to zniknęło. Dzień w którym stracili członka rodziny. Pewnego dnia gdzie ich rutyna wydawała się taka sama zdarzył się incydent, który zmienił ich życia. Wieczorem gdy słońce kryło się po to aby księżyc mógł rozświetlić nocne niebo. Ktoś włamał się do królestwa. Mężczyzna pragnął się zemścić na królu ognia. Pod pierwszym pokojem rozpalił ogień myśląc, że to sypialnia króla. Była to sypialnia jednak od Touyi. Błękitny płomień wypełnił pokój a on sam zaczął się dusić dymem. Jego ciało zaczęło płonąć a przez gardło wydobywały się krzyki bólu. Jak przyzwyczaił się do bólu od bicia, tak nie był do tego od ognia. Poparzenia wypełniały jego ciało. Wraz z pojawieniem się rodziny i staży mężczyzna uciekł. Próbowali zgasić ogień ale długo to trwało. Za długo. Jedyne co zostało to popiół po spalonym ciele. A tak przynajmniej mieli uważać.
Touyi udało się ugasić i wykorzystał okazję, żeby uciec od domu cierpienia. Na samym początku planował gdzieś się schować i wyleczyć. Potem wrócić po mamę i rodzeństwo i razem uciec od ojca. Nie wiedział dokładnie dlaczego ale zrezygnował z tego. Po tym jak rany zmieniły się na fioletowe blizny, przefarbował włosy na czarno a imię zmienił. Dabi był Touyą Todoroki. Świat o tym nie wiedział, lecz podczas wojny ma się dowiedzieć. Szukał króla śmierci by ludzie się dowiedzieli o prawdziwej naturze jego ojca. Turkusowe oczy nie zapomniały o ramach i płomieniach. Tak naprawdę zyskał blizny nie przez mężczyznę, ale przez Enjiego. Gdyby nie on nie zostałby podpalony. Od początku wszytko było jego i całej rodziny winą. Przecież mogli tak dużo zrobić a nic nie zrobili. Ich matka mogła wytrzymać psychicznie i nie oblać wrzątkiem swojego najmłodszego syna. Zrobiła to. Rodzeństwo mogło pójść po pomoc do królestwa pokoju, ale tego też nie zrobili. Byli głupi i słabi i jedyny, który się zmienił to Dabi.
†
797 słówTym razem rozdział trochę inny, bo opowiada o przeszłości Dabiego. Tak jak na samym początku wspomniałam zmieniłam ją trochę. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe. Dziękuję za przeczytanie i miłego dnia lub nocy.
CZYTASZ
Król śmierci | Shigadabi
FanficMówi się o dwóch królestwach. Pokoju i ognia. Trzecie zostało zapomniane, lecz w końcu ludzie przypomną sobie o królestwie śmierci.