Rozdział II

39 1 0
                                    

Qigong nie było wielkim miastem. Miało wprawdzie szlachetną historię, ale jak to z takowymi bywa, kończyła się ona upadkiem z owianego sławą imienia w nazwę niekojarzącą się z niczym konkretnym. Nikt już nie pamiętał o dawnych bohaterach, broniących dzielnie kraju w czasie wojen, o dwóch sławnych kultywatorach, o których słuch już dawno zaginął. Sekta, która wypuściła te sławy na świat, znacznie się pomniejszyła i osłabła, w ciągu ostatnich stu lat nie odwiedziły ją żadne wielkie talenty. Nie miały tu również miejsca jakiekolwiek katastrofy, czy to naturalne, czy też te wywołane złą energią. Było to naprawdę bardzo zwykłe miasto.

Jednak w ostatnich kilku dniach zdarzyły się przypadki znikania zupełnie niepowiązanych ze sobą osób, różnego stanu i majątku, i jedynym logicznym wyjaśnieniem było pojawienie się złośliwego ducha lub innej zmory, która by ich zjadała. Sekta Letniego Wiatru podjęła wszelkie możliwe działania, niestety, wszystko na próżno. Jedyne, co udało im się osiągnąć, to mniej więcej określić kiedy, i w jakich okolicznościach pojawiała się ta nieznana bestia. Zawsze nocą, zawsze osoby, które mieszkały w pokojach od północnej strony i zawsze te, które spały. Zalecono więc przemieścić się każdemu, kto mógł, na południową stronę swojego domu, jednak i to nie podziałało - po dłuższej przerwie znowu zniknęła kolejna osoba, ponieważ ze wszystkich mieszkańców swojego gospodarstwa znajdowała się najbliżej północnej strony. Również i bezdomnych nie ominęła ta plaga - tutaj ludzie znikali losowo, niezależnie od tego, gdzie spali.

Starszyzna już kilka razy zastanawiała się, czy nie wezwać jakiegoś sławnego kultywatora, lub przynajmniej starego mnicha Zhena, który już kilka razy bardzo dobrze poradził sobie w kryzysowych sytuacjach i zawsze służył miastu pomocą. Ale na ich drodze stał cały czas przywódca sekty, który uważał, że Letni Wiatr sam sobie z tym poradzi i odzyska dawną chwałę. Ze względu na to, iż był on starszym bratem zarządcy Qigong, oficjalnie nic nie można było zrobić. Ale plotki się roznoszą, i dlatego już miesiąc później w te strony przybył podróżny kultywator, który zatrzymał się w świątyni wspomnianego już mnicha.

Dwóch mężczyzn przechadzało się ulicami miasta. Jeden, ubrany w białe, proste szaty, wyglądał jak służący tego drugiego, najprawdopodobniej szlachcica, odzianego w czerń, który trzymał przy boku dwa miecze. Bogatszy z nich cały czas o czymś rozprawiał, uśmiechając się i rozglądając dookoła, natomiast jego towarzysz miał spuszczoną głowę i tylko od czasu do czasu coś przytakiwał.

- Guo daozhang, czemu chcesz zostać mnichem? - Hei ZuiShan zapytał nagle poważniejszym tonem niż poprzednią paplaninę bez celu. Spytany aż podniósł głowę, by na niego spojrzeć.

- A dlaczego miałbym nie chcieć? - odpowiedział pytaniem na pytanie, jakby chciał dać rozmówcy do zrozumienia, że nie uważa jego ciekawości za jakkolwiek sensowną.

- Wydaje mi się, że bardziej nadajesz się na kultywatora w sekcie, niż na mnicha - odparł Hei z uśmiechem, nie przejmując się ewentualnymi intencjami mężczyzny. - Chyba macie tu jakąś, prawda? Nie jest może najsławniejsza, ale przecież są i inne, wystarczy poszukać.

- Jeśli się chce, to można - Guo naprawdę nie chciał odbywać tej rozmowy. Ceremonia przyjęcia go w szeregi mnichów została odroczona, niby dlatego, że trzeba było się teraz zająć bardziej priorytetową sprawą, to jest ostatnimi incydentami w mieście, ale on był niemal pewien, że stary Zhen chce, żeby się jeszcze zastanowił. Dodatkowym argumentem na tę tezę był fakt, że to właśnie Guo, a nie NuLi, miał oprowadzać przybysza i towarzyszyć mu w rozwiązaniu tej zagadki.

- I ty niby nie chcesz? - to wypowiedziane nieco kpiącym tonem pytanie pozostało bez odpowiedzi. Dotarli do siedziby Sekty Letniego Wiatru.

- Poczekam na zewnątrz - Guo usunął się z drogi. Jeśli już musiał pomagać temu człowiekowi, to najlepiej by było, gdyby angażował w to jak najmniej pracy. Poza tym, nie miał najlepszych wspomnień z niektórymi członkami owej sekty, na których zdążył się nieszczęśliwie natknąć.

ukradziono mi ciałoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz