Leżałem w wannie w ciepłej wodzie niczego nie świadomy. Cieszyłem się chwilą. Nagle usłyszałem z dołu krzyki. Krzyki kobiety.
Wyszedłem szybo z wanny, wytarłem się w ręcznik po czym zawiązałem go na dolnej części ciała. Zszedłem szybko po schodach o mało się nie przewracając, po czym zwolniłem krok gdy byłem już na dole. Krzyki dochodziły z kuchni. Odrazu pobiegłem w stronę głosów.
-Mamo!-krzyknąłem biegnąc do leżącej na podłodze kobiecie. Gdy ukucnąłem przy niej, poczułem czyjąś rękę na ramieniu. Spojrzałem się na osobę która mnie dotknęła. Ten uśmiech. Blizna na ustach i mocne rysy twarzy.
-Co ty znowu zrobiłeś?!-krzyknąłem w stronę ojczyma stojącego nade mną.
-Kiedyś będziesz taki sam jak ja.-powiedział po czym wbił nóż w brzuch mojej mamy. Nie było już ratunku. Zabił najważniejszą osobę w moim życiu.Obudziłem się cały zalany potem. Znowu ten sen, jebane wspomnienia. Miałem nie być jak ten chuj, niestety się taki stałem. A nawet i gorszy.
Wstałem z łóżka kierując się do łazienki. Przemyłem twarz zimną wodą i umyłem zęby. Przeczesałem na szybko moje szare włosy i poszedłem się ubrać.
Dzisiaj ubrałem zwykłą czarną bluzę i ciemnoszare jeansy. Nie mogło również zabraknąć moich okularów.
Nie przedłużając wziąłem telefon z szafki nocnej, ubrałem buty i wyszedłem z apartamentów zamykając drzwi od mieszkania na klucz.
Wyciągnąłem mój samochód z garażu i pojechałem na Zakon.
Czekał już tam na mnie Mąciciel i Carbo.
-Gdzie jest cel?-spytałem wysiadając z Zentorno.
-Już jedzie.-odpowiedział mi Carbo.
Po chwili czekania, czarny Sultan wjechał na teren zakonu.
-No witam pana.-zacząłem rozmowę z zestresowanym chłopakiem.
Blondyn nic nie odpowiedział tylko wyszedł ze samochodu w ciszy. Stanął na przeciw nas i powiedział.
-Po co miałem przyjeżdżać?-spytał cały zalany potem.
-Chodź do zakrystii, wszystko ci powiemy jednak nie chcemy żeby ktoś podsłuchiwał...-powiedziałem żeby jeszcze bardziej zestresować chłopaka i.... udało mi się.
Wszedł do zakrystii, a my tuż za nim. Kui zamknął drzwi na klucz od środka i stanął za chłopakiem.
Ja usiadłem za biurkiem kładąc na nie nogi.
-Podejdź proszę.-mruknąłem pod nosem na tyle głośno żeby usłyszał.
Niepewnie powoli podszedł do mnie. Pociągnąłem blondyna na podłogę żeby uklęknął. Przystawiłem mu broń do głowy i powiedziałem.
-Czas spłaty długu minął nie wiem czy wiesz...- przejechałem chłopakowi wolną ręką po policzku.
-Ja z-zapłacę obiecuję! T-tylko dajcie mi jeszcze tr-trochę czasu!-Powiedział trzęsąc się przy tym jak galaretka.
-Ależ ja nie daję więcej czasu skarbie, i tak miałeś więcej czasu niż inni..-złapałem zielonookiego za brodę i pociągłem żeby spojrzał mi w oczy.
Zauważyłem jedną samotną łzę na policzku chłopaka. Otarłem ją i uśmiechnąłem się do niego.
-No to co, czas się pożegnać co?-Wyszczerzyłem się.
Blondyn odsunął się ode mnie.
Po chwili leżał na podłodze martwy.
.
.
..
.
..
.
..
.
..
.
.
Postanowiłam kontynuować tamtą książkę, ale też wypuścić nowąPo prostu mam pomysł na te dwie książki i nie chce ich zmarnować<3
CZYTASZ
Nie jestem Ciebie wart| Morwin
Fanfiction"Obudziły mnie dziwne hałasy w przedpokoju. Nie pewnie wyszedłem z pokoju. Wziął mnie nagły strach. Wyjrzałem powoli na przedpokój. Nikogo nie było. Po chwili poczułem mocne uderzenie s tył głowy. Przewróciłem się, uderzając się o kant ściany. Już p...