(10)

803 65 16
                                    

Leżałem na tym stole dobrą godzinę. Po wylaniu na mnie gorącej wody, brunet wyszedł z pokoju.

Gdy materiał który miałem zawiązany na oczach zsunął się odrobine, tak, że widziałem małą część  pomieszczenia w którym się znajdowałem, usłyszałem głośne krzyki, za którąś ze ścian.

Było słychać kilka głosów, które mówiły w tym samym czasie, więc żadnego nie mogłem rozpoznać.

Z tych wszystkich krzyków które słyszałem do tej pory, zrozumiałem tylko jedno zdanie: ,,Gdzie jest Erwin skurwysynie?!"

Po minucie słuchania nieznajomych mi głosów, wszystko ucichło, a tuż po chwili było słychać strzał.

Leżałem na stole kompletnie nie wiedząc na co czekam. Kilka sekund później poczułem mocny ból głowy oraz usłyszałem otwierające się drzwi. W momencie kiedy kilka osób wparowało do pokoju gdzie leżałem, wszystko zaczęło cichnąć i już po chwili czułem jak mdleje.

***

Usłyszałem ciche głosy gdzieś daleko. Chciałem otworzyć oczy, jednak jak bardzo próbowałem, tak też nie mogłem. Czułem kogoś gdzieś blisko mnie. Próbowałem również ruszyć dłonią, jednak nic nie mogłem zrobić.

Z głosów zrozumiałem tylko tyle, że mam się jak najszybciej obudzić. Nie wiem o co chodzi, jednak w tym momencie wole już nigdy nie otworzyć oczu, niż obudzić się, i ponownie przeżywać to piekło które musiałem wytrzymać przez te dni, tygodnie czy ile tam on mnie trzymał.

Po chwili czułem jak oczy same zaczęły mi się otwierać. Pierwsze co, to oślepiło mnie jebitne białe światło. Musiała minąć chwila, żebym przyzwyczaił się do bardzo jasnej żarówki w pomieszczeniu.

Spojrzałem na osobę która trzymała mocno moją rękę i szeptała coś pod nosem.

Tą osobą był mój przyjaciel, którego traktuje jak brata-Carbonara.

Odrazu na twarz wkradł mi się uśmiech.

Czyli to już koniec tego piekła?

Uratowali mnie od psychopaty?

Pogłaskałem wolną ręką, jasne włosy przyjaciela.

Chłopak odrazu podniósł głowę i spojrzał na mnie.

Już po chwili byłem duszony uściskiem Carbonary.

-Erwin ty żyjesz!-krzyknął cały zalany łzami.

Chciałem mu odpowiedzieć, jednak coś mi nie pozwalało się odezwać. Pomachałem więc głową.

-Myślałem, że  już cię nigdy nie zobaczę. Stary, ja myślałem, że ciebie zabił czy coś!-łzy leciały mu bez przerwy.

-Jak widać żyje.-wyszeptałem.

-Wiem, że to trochę za wcześnie na takie pytania, ale co on ci zrobił? Wyglądasz koszmarnie! Masz pełno ran, poparzony jesteś, ręce jak nawet nie wiem co.-Carbo zaczął wymieniać.

-Wiesz.. Może kiedyś ci powiem, jak narazie wolałbym zapomnieć o tym wszystkim..-wytłumaczyłem.

-Dobra, to prześpij się Erwin. Wyglądasz na strasznie zmęczonego. Ja przyjdę jeszcze pod wieczór. Kocham cie stary.-mówiąc, chłopak wstał z krzesła, i powoli szedł w stronę wyjścia z sali.

-Nie czekaj! Znaczy.. Mógłbyś zostać jeszcze? Chociaż do momentu kiedy nie zasnę... Proszę...-spojrzałem na przyjaciela trochę zestresowany.

-No dobra, poczekam aż zaśniesz.

Carbo wrócił na krzesło na którym siedział, wziął moją rękę i trzymał ją, wpatrzony w materac na którym leżałem.

Zamknąłem oczy poprawiając przy tym pozycje w której leżałem, tak żeby było mi wygodnie.

Byłem mocno zmęczony więc szybko zasnąłem.

********

Siedziałem skulony w kącie. Bałem się jak nigdy. Słyszałem coraz głośniejsze kroki za ścianą.

-Erwinku..... Jeśli się komukolwiek wygadasz... o tym co tu się działo... to takie świetne przeżycia Ci zafunduje, że odechce Ci się rozmawiania z kimkolwiek, i przysięgam, że przez miesiąc na dupę nie usiądziesz..

Po usłyszeniu tych zdań, schowałem twarz w kolana i zacisnąłem mocno oczy.

Kroki stawały się coraz głośniejsze. Moje ciało trzęsło się ze strachu jak nigdy dotąd.

Ten psychopata jest zdolny zrobić wszystko. Nie wiem już się czego spodziewać. Codziennie wymyśla nowe pojebane rzeczy.

Zabawę kończy dopiero wtedy, kiedy odechce mu się patrzeć na mnie.

Drzwi gwałtownie się otworzyły, waląc o ścianę.

-Tu się schowałeś.. Nigdy się nie ukrywaj, bo zawsze cię znajdę Erwin. Jesteś taki głupiutki myśląc, że uda ci się przede mną uciec czy ukryć. Wszędzie cię znajdę... No to co, teraz czas na kolejną świetną zabawę!

Poczułem mocne szarpnięcie, które zmuszało mnie do wstania z brudnej podłogi.

Brunet ciągnął mnie do innego pokoju. Kilka razy potknąłem się, upadając przy tym na twarz, jednak w takich momentach chłopak ciągnął mnie za brudne i dziurawe ubrania które miałem na sobie.

Gdy dotarliśmy do pokoju do którego mnie ciągnął, stanęliśmy przed drzwiami.

Psychopata spojrzał się na mnie z szerokim uśmiechem, po czym otworzył drzwi i wrzucił mnie do pomieszczenia jak szmatę.

-Tego dnia nigdy nie zapomnisz.-powiedział po czym zakluczył drzwi na 3 zamki.

To co czekało mnie w pokoju, przeraziło mnie...

********

Obudziłem się cały zalany potem. To był jakiś koszmar. Dlaczego się zmieniłem na pizdę? Co on ze mną zrobił? Nie mogę w to uwierzyć...

.
.
.

.
.
.

.
.
.

.
.
.

.
.
.

W końcu nowy rozdział! Mam nadzieje, że wam się spodobał<33
Jeśli pojebało mi się, i po prostu jakieś fakty pomyliłam to przepraszam ale zapomniałam kompletnie o czym były poprzednie rozdziały a nie chciało mi się tego czytać XDD
Przepraszam też za błędy jeśli jakieś się znajdą<3

Nie jestem Ciebie wart| MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz