(11)

1.1K 70 33
                                    

Po tym pierdolniętym śnie, już nie mogłem zmrużyć oka. Siedziałem trzęsąc się na łóżku i obgryzając paznokcie do krwi.

Co chwile rozglądałem się żeby mieć pewność, że nikogo tu oprócz mnie nie ma. Nie wiem co się ze mną dzieje.. Nie mogę być taką pizdą!

Wiem, że przez tego psychopatę, nie wrócę do dawnego mnie, z ego wyjebanym poza kosmos,  nie będę już tak pewny siebie jak byłem, i to wszystko przez jednego typa, którego wyszkolił mój ojciec..

Próbowałem uspokoić swoje drżące dłonie, jednak było jeszcze gorzej.

Cały się trzęsłem, ręce drżały mi jak nigdy dotąd.

Po chwili zacząłem ciągnąć się za włosy jakbym chciał je wyrwać. Oddech mi przyśpieszył i w tym samym momencie do sali wszedł Dia z Carbo.

Widząc co się ze mną dzieje, odrazu podbiegli i próbowali mnie uspokoić.

-Zostaw mnie, kurwa zostaw mnie!-krzyczałem do przyjaciół.

-Erwin, co się z tobą dzieje?-spytał niespokojnie Carbo.-Dia idź po lekarza czy po kogokolwiek!

-Erwin uspokój się.. Nic się nie dzieje, jestem tu przy tobie. Nikt już nic ci nie zrobi..-mówił spokojnym głosem do mnie Carbo, do momentu gdy Dia nie wparował do sali z lekarzem.

-Co się dzieje?-spytał Carbonare.

-Nie wiem! Jakiegoś ataku dostał czy coś, ja naprawdę nie wiem!

-Dobrze, prosiłbym żeby jeden z was tu został, a drugi wyszedł na chwilę.

***

Po około pół godzinie się uspokoiłem. Leżałem na łóżku patrząc się na Carbo i Die.

Niezręczną ciszę przerwał ten sam lekarz który pomagał mi się uspokoić.

-Jako, że pana rany goją się prawidłowo, za 2 dni zostanie pan wypisany ze szpitala.-powiedział.

Słysząc tak świetną wiadomość, uśmiechnąłem się szczerze.

***

Właśnie wsiadam do auta Dii. Wypisali mnie ze szpitala, zapisali jakieś leki które musze brać i mogę wracać do domu.

Podczas drogi na apartamenty, zajebałem przyjacielowi telefon. Muszę mieć jak do nich dzwonić nie?

Gdy dojechaliśmy na miejsce, nie byłem pewny czy chce wracać do domu.. On mnie tam przecież znajdzie, więc jaki jest tego sens?

Niepewnie wysiadłem z samochodu, i skierowałem się do wejścia.

Przed drzwiami wejściowymi, zawahałem się. Napewno chcę przebywać w mieszkaniu w którym tyle się działo?

Boże co ja pierdole!

-Coś się stało?-spytał Dia który cały czas stał za mną.

-A nie nie, zamyśliłem się.-otworzyłem drzwi do mieszkania i odrazu wszedłem a za mną Dia.

-To ja ci tu zostawiam twoje rzeczy, niestety nie mogę zostać tu z tobą bo mam kilka spraw do ogarnięcia. Nie odpierdol nic głupiego!-krzyknął wychodząc.

No i znowu zostałem sam.

Usiadłem na kanapie, włączyłem telewizor i zacząłem oglądać.

Filmy które aktualnie leciały były bardzo ale to bardzo nudne. Kto tworzy takie ścierstwo?

Gdy miałem iść do kuchni nalać sobie picia, ktoś zapukał do drzwi.

Nie byłem pewny czy iść otworzyć, czy udawać, że nikogo nie ma.

Ostatecznie postanowiłem otworzyć.

Za drzwiami stał.. Montana? A on co tu robi?

-Boże Erwin ty żyjesz, tak się martwiłem!-chłopak przytulił mnie.

On się o mnie martwił? Od kiedy.. Nic sobie nie przypominam żebyśmy mieli jakieś wcześniej bliższe relacje..

-Musze ci coś powiedzieć ważnego..-Szatyn zaczął bawić się swoimi palcami patrząc na podłogę.

-No wchodź, przed drzwiami przecież mi tego nie będziesz mówił.-zaprosiłem chłopaka do środka-usiądź.

Montana usiadł na kanapie a ja zaraz obok niego.

-No to co chciałeś mi powiedzieć?-spytałem zestresowanego szatyna.

-Chciałem ci to powiedzieć już miesiąc temu, ale znowu cię porwali..-zaczął-Bo ja się w tobie zakochałem Knuckles..

Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Przecież my tylko rozmawialiśmy jak mnie łapał po napadach czy innych takich.. Jak mógł się we mnie zakochać?

-Tego wieczoru kiedy oglądaliśmy nudne filmy na netflixie sobie to uświadomiłem.

Nie przypominam sobie tego..

-Nie pomyliłeś się może..? Ja nie pamiętam takich  chwil. Nie przypominam sobie żebym rozmawiał z tobą kiedykolwiek nie licząc w celi kiedy siedziałem za napady czy różne takie.-wytłumaczyłem.

Montanie łzy stanęły w oczach. Nie chciałem go zranić, ale naprawdę nie pamiętam..

-N-no dobra.. To ja już nie będę ci przeszkadzał..-wstał i wyszedł z mieszkania zamykając za sobą drzwi.

*** MONTANA POV ***

On mnie nie pamięta, ale jakim cudem? Przecież lekarze nie wykryli jakiegoś zaniku pamięci czy chuj wie czego!

Odrazu po wyjściu z apartów, zadzwoniłem do Carbonary.

-No co tam Grzesiu, udało się?-spytał.

-To był zły pomysł żeby mu to wyznać.-powiedziałem wchodząc do samochodu.

-Dlaczego? Nie odwzajemnił twoich uczuć czy jak?

-Nie odwzajemnienie bym jeszcze przeżył, ale jest gorzej. On nawet nie pamięta, że byłem z nim w bliskiej racji. Pamięta mnie tylko w chwilach kiedy siedział w celi i ja mu dawałem wyrok.-wytłumaczyłem ze łzami w oczach.

-Jak to nie pamięta? Przecież nie wykryli u niego nic związanego ze stratą pamięci!-chłopak wykrzyczał do telefonu.-Dobra Grzesiu, jeśli naprawdę go kochasz, to spróbuj nawiązać z nim kontakt jaki miałeś przed 2 porwaniem, może sobie przypomni czy coś, jeśli nie, no to i tak jest plus, bo będziesz z nim blisko i może on cie na nowo pokocha, tak jak cię kochał wtedy. Ja muszę lecieć Grzesiu, jak coś to dzwoń.-Szatyn rozłączył się.

Czyli mam całą znajomość zacząć od nowa.. To będzie ciężkie.

.
.
.

.
.
.

.
.
.

.
.
.

.
.
.

No i kolejny rozdział<3
Przepraszam za błędy!!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 15, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Nie jestem Ciebie wart| MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz