Part 4

72 4 1
                                    

Opadłam bezsilnie na skórzany fotel. Jestem dla niego tylko maszyną do zabijania? Właściwie to dlaczego  mnie to obchodzi? A może po prostu  chciałabym być kimś ważniejszym niż tylko demonica na ziemi? Nie tylko ważniejsza dla niego, ale też dla całego Piekła. Poczułam ogromne ciepło. Nie musiałam patrzeć w lustro, żeby wiedzieć, że mam czerwone oczy . Jak on może mnie tak lekceważyć?! Mam być nic nie znaczącym demonem na posyłki?! Po moim trupie!! Pokażę mu, że nie ma prawa myśleć, że ja jestem zwykłą cizią! Nie ma prawa traktować mnie jak zwykłego kota na posyłki! Jestem lepsza od jego zasranych demonów! Wstałam i skierowałam się w stronę kuchni. Oparłam się o blat i lekko uspokoiłam. Czerwień z moich oczu ustąpiła. Aby dobrze myśleć muszę się  uspokoić. Usiadłam na krzesło przy blacie i oparłam głowę na rękach. Jak się nazywali jego  kumple? Sed? Nie. Eric? Nie. Skąd mam to wiedzieć? Przedstawił mi ich tylko raz, a potem miał już gdzieś co ze mną robili. Ta reszta zasługuje na śmierć nawet bardziej. Pamiętam, że było ich trzech, trzech tyranów, trzy zemsty. Zamknęłam oczy próbując przypomnieć sobie ich imiona i nazwiska. W mojej głowie dalej była pustka. Pamiętam rysy twarzy i ogólny wygląd, ale nie imiona. Colin nigdy nie zwracał się do nich po imieniu. Dalej Saya, przypomnij sobie  chociaż jednego. W pamięci od tworzyłam sobie wygląd dobrze zbudowanego, wysokiego blondyna. Ten był najgorszy z pozostałej trójki. To on był najbardziej brutalny i nie miał żadnych skrupułów, żeby mnie uderzyć czy poszarpowywać za włosy z całej siły. To jego ciosy tak bolały. Ten dupek, który nigdy nie chciał przestawać mnie bić, wręcz chciał to robić cały czas. Jak on miał na imię? Colin nazywał go Bestią, co do niego pasowało. Był bardzo dobrze zbudowany, ale nie należał do najpiękniejszych. Bestia nazywał się ... Czy ja cierpię na amnezję? Mózgu współpracuj ... On nazywał się na literę ,,M". Maurycy? Nie. Michael? To też nie. Matthew? Tak! To to! Na pewno to był Matthew. Ten bydlak mówił, że często wieczorami wychodzi na dach i tam pije pare piw. Mówił, że zazwyczaj jest sam. Na pewno mieszka w tej samej dzielnicy, w której mieszkał Colin. Wstałam z krzesła i podeszłam do ogromnej szyby w ścianie. Powoli zaczynało się ściemniać. Idealna pora na łowy. Pokażę Connorowi na co mnie stać. Po Matthewie zostaną mi jeszcze dwaj tyrani do ukarania. Sprawię, że każdy z nich będzie miał śmierć, o której nie śnił w najgorszych koszmarach. Owinę im flaki wokół szyi. Będę wyjmować z nich narządy po kolei. Najpierw ścięgna, potem żołądek, wątroba, jelita, serce... Uśmiechnęłam się i oblizałam wargi na samą myśl o tym jaka zabawa mnie czeka. Rozwinęłam swoje czarne skrzydła i poczułam jak oczy stają mi się czerwone.

- Bój się, bo oto nadchodzę.

Szybko znalazłam wyjście na powierzchnię i wzbiłam się w powietrze. Moje całe ciało przeszedł przyjemny, chłodny wiatr. Moje skrzydła idealnie zgrywał się z wiatrem. Dalej nie rozumiem jakim cudem umiem latać bez żadnych ćwiczeń, ale załóżmy, że tak ma każdy. Całkiem łatwo było dotrzeć do tej dziury. Te zniszczone budynki byłyby widoczne chyba z kosmosu. Dość szybko też  znalazłam moją ofiarę siedzącą na dachu z puszką piwa w ręce. Bezszelestnie wylądowałam za nim i schowałam skrzydła. Matthew nawet nie wyczuł, że już nie jest sam. Ciekawe kiedy się zorientuje, że śmierć go obserwuje. Byłam pewna, że to on. Te blond włosy poznała bym wszędzie i w każdym świetle.

- Kim jesteś?

A więc jednak wie, że nie jest sam? I z takim spokojem się do mnie odzywa? Jak on śmie mnie tak znieważać. Uśmiechnęłam się pod nosem i zagryzła mu się w język, żeby nie powiedzieć " twoim najgorszym koszmarem ".

- Czy to ważne?

Matthew zaśmiał się pod nosem. Jak on może w takiej chwili się śmiać? Och biedaczek. Czy umierając też będzie miał uśmiech na twarzy? Mój uśmiech stał się jeszcze większy, gdy tylko o tym pomyślałam. Ciekawe jak smakuje jego krew?

Pakt z diabłemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz