Part 6

36 3 0
                                    

Otworzyłam drzwi i weszłam do mojego obecnego mieszkania. Zapaliłam światło i skierowałam się do barku. Mogę trafić do Piekła. Ta myśl nie chce dać mi spokoju. Może lepiej mogłam nie zawierać tego paktu? Skoro mam trafić do podziemi to na pewno spotkam tam tych wszystkich drani. Czyli jednak się ich nie pozbyłam. Czy można uniknąć piekła? Z drugiej strony mogłabym ich torturować, ile wlezie a oni nie mieli by prawa mi się sprzeciwić. Przecież to jest część paktu jaki zawarłam z Connorem. Connor na pewno przystał by na mój kaprys. Oparłam się o blat i spojrzałam na ogromny wybór alkoholi. Widzę, że Connor nie wybiera byle czego. Mój wzrok zatrzymał się na Whisky Jack Daniels. Wyciągnęłam rękę po butelkę i zdjęłam ją z pułki. Jakim cudem Connor tak krótkim czasie zabił około trzydziestu gangsterów? To ja go tak wkurzyłam? Chciałam tylko do końca wypełnić moją część paktu. Wzięłam do ręki szklankę i wlałam do niej alkohol, po czym dorzuciłam do tego parek kostek lodu. Wyszłam zza blatu i poszłam do salonu. Gdy zapaliłam światło aż podskoczyłam ze zdziwienia. Connor z whisky w ręku siedział na moim skórzanym fotelu z uśmiechem od ucha do ucha.

-Tęskniłaś?

Wzięłam głęboki oddech i stanęłam przed nim. Connor podniósł głowę do góry i spojrzał mi w oczy. Były tak czarne, że mogłam w nich dostrzec swoje odbicie. Jego uśmiech stał się trochę węższy. Connor zniżył głowę i wstał z fotela. Teraz ja musiałam podnieść wzrok do góry, bo jest ode mnie wyższy.

-Jeśli chcesz mogę już iść.

Rozejrzałam się po pokoju. Po mimo tego, że jest tu pięknie, to towarzystwa mi brakuje. A co jak co, ale z Connorem nie można się nudzić. Spojrzałam na diabła, któremu uśmiech znikną kompletnie.

-Zostań. Po części to też twoje mieszkanie.

Uśmiech znowu się pojawił na twarzy Connora. Pewnie jakby chciał i tak by został, ale nie wiedząc czemu chciałam to powiedzieć. To dzięki Connorowi mogę tu mieszkać i nie zamierzam go teraz stąd wyganiać. Chociaż przyznam, że moje zdanie zabrzmiało tak, jakbym chciała zatrzymać na chwile byłego męża. Connor usiadła na fotelu i upił łyk alkoholu. Poszłam w jego ślady i również usiadłam na fotelu na przeciwka niego i też upiłam trochę whisky. Connor zaczął się cicho śmiać.

-Papugujesz mnie?

Prawie wyplułam napój z powrotem do szklanki. Jego śmiech był strasznie zaraźliwy. Z trudem przełknęłam, zawartość jamy ustnej.

-Skąd. Wydaje ci się.

-Raczej nie.

Założyłam nogę na nogę, a Connor cały czas mi się przyglądał. Sprawdza, czy go papuguję? Przyznaję, że zrobiłam to całkowicie nieświadomie. Connor znowu upił łyk whisky. Tym razem nie powtórzyłam tego, chociaż bardzo chciałam. Connor przyglądał mi się przez cały czas.

-Tym razem nie powtórzysz?

Przechyliłam głowę na jedną stronę. Wstałam z fotela i odstawiłam szklankę na stolik obok fotela. Podeszłam do Connora i oparłam dłonie na biodrach. Connor podniósł do góry brew.

-Connorze Satanelu Black, jak śmiesz mnie oskarżać o powtarzanie po tobie?

Connor podniósł drugą brew do góry i odłożył szklankę na podłogę. W jego oczach było widoczne zdenerwowanie, ale nie na tyle silne, żeby jego oczy stały się czerwone. Connor wciągnął powietrze nosem.

-Skąd znasz moje drugie imię?

A więc to go wkurzyło. Nie lubi go? W takim razie muszę to wykorzystać. Uśmiechnęłam się do siebie i podniosłam brew do góry. Mam małego haczyka na diabełka.

-Mam swoje źródła.

Connor wstał i spojrzał mi prosto w oczy w poszukiwaniu odpowiedzi na swoje pytanie. Ale tam jej nie znajdzie. Nie powiem mu, że każdy głupi może to znaleźć w internecie. Nawet nie mrugną ani razu. Connor wreszcie przestał szukać tego, czego nie znajdzie.

-Skąd je znasz?

Zaśmiałam się cicho pod nosem. To było takie oczywiste, ale on szukał trudniejszego źródła. Dlaczego diabeł musi sobie utrudniać życie.

-Już mówiłam, że mam swoje źródła Satanelu.

Oczy Connor zrobiły się lekko czerwone, ale zaraz potem wróciły do normy. Nie chce się złościć? Aż tak nie lubi tego imienia? Connor lekko strzelił mnie w nos.

-To za użycie tego cholernego imienia.

Złapałam się za nos, a Connor tylko się do mnie uśmiechnął. To ma być takie zabawne? Już ja mu pokaże zabawę. Puściłam nos i pstryknęłam go w ucho.

-Ałć?

W odpowiedzi tylko się do niego uśmiechnęłam i położyłam rękę na piersi. Connor podniósł prawą brew do góry. Dostanie mi się? O dziwo Connor również się uśmiechnął.

-A więc walka?

Władca ciemności proponuje walkę na zaczepki? Brzmi bardzo ciekawie. Nigdy nie myślałam, że diabeł potrafi się bawić w ten sposób. Swoją drogą zaraz zobaczymy, czy potrafi wygrywać. Albo przegrywać. W zaczepki zawsze byłam najlepsza i nikomu nie udało się ze mną wygrać.

-A więc zaczynajmy.

Connor po prostu mnie ominął. Wiem o co mu chodzi. Wie, że dla mnie najgorsze co może być to ignorowanie mnie. Connor nie zdążył odejść parę kroków, gdy lekko klepnęłam go w tyłek. Connor ustał na baczność. I cały się naprężył. Chyba tego nie lubi... i dobrze.

-Tego już za wiele.

Connor szybko się odwrócił i łapiąc mnie w pasie przerzucił sobie przez ramię. Zdezorientowana zaczęłam się wiercić, żeby mnie puścił, ale to było na nic. Connor trzymał mnie w żelaznym uścisku. Zaniósł mnie tak aż do sypialni i rzucił mnie na łóżko.

-Zapłacisz mi za tego klapsa w tyłek.

Nim się obejrzałam Connor leżał nade mną i.... Zaczął mnie łaskotać. Śmiałam się jak oszalała. Dlaczego mam tak cierpieć za jednego klapsa? Zaczęło mi brakować powietrza w płucach, a on nie przestawał. Tylko bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że łaskotki to gwałt... tylko musisz się śmiać. Wreszcie Connor przestał na chwilę dając mi czas na odpoczynek. Zaczęłam brać głębokie wdechy. Connor cały czas stał nade mną i czekał na odpowiedni moment, aby znowu uderzyć. Spojrzałam w jego szczęśliwe oczy. Pewnie w tym momencie miałam buraka na twarzy od braku tlenu.

-Masz dość?

-Chyba śnisz.

Niespodziewanie rzuciłam się na Connora przewracając go na podłogę. Teraz to ja miałam władze. Zaczęłam go łaskotać po umięśnionym brzuchu. Dlaczego umięśnionym? Wcale nie dla tego, że to wyczułam. Teraz to on wił się pod moimi rękami. Teraz ja zadawałam mu te jakże okrutne tortury. Lecz Connor chyba tego nie odczuwał, a ja na chwilę przerwałam... i to był mój błąd. Connor złapał mnie za nadgarstki i w jednej chwili znalazł się nade mną. Na jego twarzy był ogromny uśmiech.

-I co teraz?

Zaczęłam się kręcić, ale Connor trzymał mnie zbyt mocno, żebym dała rade się uwolnić. Zacisnęłam pieści i próbowałam się wyrwać, ale to nic nie dało. Weście się poddałam i opadłam z sił. Uśmiech na twarzy Connora stał się jeszcze większy.

-Poddaje się.

Pomimo poddania Connor dalej mnie nie puszczał, a moje nadgarstki ciągle były uwiezione.

-Przeproś.

-Przepraszam Connorze.

Diabeł wstał ze mnie i pomógł mi wstać. Connor poprawił koszulkę oraz marynarkę.

-Było miło, ale musze iść. Do zobaczenia Saya.

Connor posłał uśmiech i po raz kolejny rozpłynął się w płomieniach... 

Pakt z diabłemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz