1. Sny przed burzą

884 58 527
                                    

Rozdział dedykowany Missudi, która pamiętała wczoraj i bardzo czekała na rozpoczęcie publikacji Unforgettable

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Rozdział dedykowany Missudi, która pamiętała wczoraj i bardzo czekała na rozpoczęcie publikacji Unforgettable. Zaczynamy zatem, oto ono, bawcie się dobrze!

🍃🍁🍂

Często nawet nie zdajemy sobie sprawy, że oto zaczyna się dla nas dziać coś przełomowego, co obróci nasze uporządkowane życie o sto osiemdziesiąt stopni. Przeważnie trwamy w złudzeniu, że nic nie zagraża naszej bezpiecznej, dobrze znanej codzienności ani planom. A jednak bywa, że całkowicie się mylimy...

Słoneczne październikowe popołudnie, którego nigdy już nie dane jej będzie zapomnieć, wydawało się zrazu takie właśnie zupełnie zwyczajne, nawet jeśli wyjątkowo piękne i pełne miękkiego uroku, charakterystycznego dla bursztynowych dni babiego lata.

A to wszystko za sprawą ciepłego światła, przenikającego przez zrudziałe, coraz bardziej jesienne liście oraz zapalającego złote iskierki w kręconych włosach dziewczyny oraz rzucającego cienie długich rzęs na jej wysokie, rozgrzane łagodnym słońcem policzki.

Sienna Sommers z całego, wypełnionego po brzegi marzeniami serca kochała właśnie tę porę roku najbardziej i od swoich dziecięcych lat czekała na tych kilka tygodni, zwanych tak pięknie i romantycznie indiańskim latem. Kiedy to na tronie z mgieł i rosy zasiadała jesień, a niewielkie Connecticut zdawało się płonąć liśćmi wszechobecnych klonów.

Wbrew słyszanym zewsząd zachwytom nad wiosną, budzącą do życia całą naturę, dziewczyna zdała się co roku wracać do życia dopiero wraz z miękkim i złocistym światłem coraz to krótszych dni oraz granatowym chłodem wydłużających się nocy jesieni.

Kiedy wreszcie mogła odetchnąć powietrzem gorzkim od zapachu ziół, dymu z ognisk i kominków oraz od opadających z drzew liści w odcieniach ognia i złota. Gdy noce stawały się coraz zimniejsze, a poranki coraz częściej przynosiły igiełki szronu, rozsypane na trawnikach i pośród astrów, wciąż ozdabiających bielą i fioletem ogrody oraz parki Culford.

Może to dlatego, że Sienna cała była taka jasna, miękka i delikatna? Jedwabista jak jej rdzawe, wijące się włosy, kremowa jak jej aksamitna skóra i przejrzysta jak jej piwno-zielonkawe oczy. Ze słońcem nigdy jej nie było za bardzo po drodze, więc chowała się przed nim, jak mogła, dopóki na sam koniec lata i ono nie nabierało właściwej jej samej łagodności. Wtedy i dopiero wtedy jego blask stawał się wytęsknioną, witaną z radością pieszczotą.

Dlatego właśnie zamiast na stołówce, dziewczyna spędzała przerwę lunchową pół leżąc pod ogromnym klonem na tyłach liceum, niczym rudo-złoty kot łapiąc promienie południowego słońca, wygrywające migotliwie z koronką ognistopomarańczowych liści. I nie zamierzała się stąd ruszać aż do dzwonka, wzywającego takich jak ona marzycieli i czcicieli Matki Natury na coś tak prozaicznego, jak lekcja angielskiego.

Unforgettable | WOLNO PISANAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz