Neville x Charlie

91 5 0
                                    

Neville potarł trzęsące się dłonie, chuchając na nie. Wyciągnął różdżkę i rzucił na siebie Czar Rozgrzewający. W miarę upływu nocy robiło się coraz zimniej, ale musiał szybko dokończyć pielęgnowanie roślin, bo inaczej nie przetrwałyby tej nocy. W szklarniach stosowano zaklęcia utrzymujące odpowiednią temperaturę, a w tym roku były rekordowo niskie. Nie chciał ryzykować.

Ostrożnie przyciął liście rośliny przed sobą, zanim przykrył ją lekkim kocem. Utrzymywałby ciepło, nie obciążając rośliny. 

- No i proszę - mruknął. - Ładnie i ciepło. 

Rozejrzał się. Jeszcze tylko kilka i będzie po wszystkim.

- Tu jesteś - powiedział ktoś, zakłócając ciszę.

Przerwał pracę i wstał. Odwrócił się i na jego twarz wstąpił uśmiech, gdy zobaczył Charliego stojącego w drzwiach. 

- Hej.

- Cholernie tu zimno - powiedział rudzielec, rzucając na siebie Czar Rozgrzewający. - Jak długo już tu jesteś?

- Kilka godzin - odpowiedział, skupiając się na swoich roślinach.

- Godzin?! - krzyknął z przejęciem - Cholera, Neville, musisz zamarzać.

- Jest zimno, ale już prawie skończyłem - wzruszył ramionami, choć jego zęby szczękały, zdradzając, jak bardzo jest mu zimno.

- Nie, chodzi mi o to, że prawdopodobnie masz odmrożenia - powiedział Charlie, podchodząc. Zdjął rękawiczkę i położył dłoń na policzku bruneta - Jesteś lodowaty!

- Prawie skończyłem - powtórzył, zbywając troskę przyjaciela.

- Nie, w tej chwili kończysz - nalegał, jego ton głosu nie pozostawiał miejsca na kłótnie. Machnięciem różdżki przykrył ostatnie kilka roślin kocami.

- Musisz to robić ręcznie! - natychmiast zaprotestował. Spojrzał gniewnie na Weasleya. - Mogłeś zabić te rośliny.

- Lepiej stracić to niż twoje życie - odparł ze złością. - A teraz przestań być idiotą i wejdź do środka - zwęził swoje oczy. - Masz trzy sekundy, żeby wejść do środka, albo zabieram cię prosto do Poppy.

- Dobra - mruknął Neville ze złością. Gdy rozejrzał się po szklarni, przeszedł go dreszcz. Niewielka część niego przyznała, że rudzielec prawdopodobnie miał rację... przebywał na zewnątrz o wiele za długo. Ale jego druga część była wściekła, że ten tak po prostu wszedł i przerwał bardzo delikatny proces.

Udał się do zamku, do swojego pokoju, a Charlie szedł tuż za nim. 

- Wiesz, dobrze mi tam było - powiedział Longbottom przez ramię.

- Kolor twoich policzków i nosa mówi mi co innego - odparł jego przyjaciel. Gdy dotarli do kwatery mężczyzny, uniósł brew. - Chodźmy do środka.

- Ja wchodzę, ty nie - odwrócił się twarzą do Weasleya.

- Nie. Wejdę, żeby się upewnić, że nie padniesz nieprzytomny, jak tylko będziesz mógł się ogrzać.

- To się nie stanie - odpowiedział z przewróceniem oczami, ale i tak pozwolił mu wejść. - Idę pod prysznic.

- Nie, najpierw musisz się trochę rozgrzać - natychmiast zaprotestował. - Idź usiąść przy ogniu.

- Przyszedłeś mnie znaleźć tylko po to, żeby mi rozkazywać?

- Może - powiedział, błyskając bezczelnym uśmiechem. - A teraz idź usiąść. Poproszę skrzaty, żeby przyniosły nam kolację.

Neville mruknął pod nosem, ale ruszył w stronę sofy koło kominka. Zajął na niej miejsce i zaczął rozwiązywać buty. Zsunąwszy je, zdjął gruby płaszcz i powiesił go na brzegu sofy. Chwycił koc z oparcia kanapy i owinął się nim. Gdy wtulił się w materiał, wydał z siebie ciche westchnięcie zadowolenia. 

- Charlie miał rację - mruknął cicho do siebie.

- Co mówiłeś? - zapytał Charlie, uśmiechając się i siadając na sofie obok bruneta.

- Powiedziałem, że miałeś rację - niechętnie przyznał. - Byłem na mrozie zdecydowanie za długo. Powinienem był zrobić sobie przerwę i wejść do środka.

Weasley starał się nie wyglądać na zbyt zadowolonego z komentarza przyjaciela. 

- Skrzaty przyniosą nam kilka kanapek i herbatę. Coś lekkiego, czym się najesz i trochę cię rozgrzeje.

- Dziękuję - wyszeptał.

Rozległ się głośny trzask i pojawiła się mała skrzatka. Postawiła tacę z jedzeniem na małym stoliku obok sofy. 

- Coś jeszcze, Panowie Profesorowie?

- Nie, to wszystko - odpowiedział Neville.

- Dziękujemy - dodał Charlie. Wziął kanapkę, ugryzł kawałek i mruknął, zamykając oczy.

Longbottom przygotował sobie filiżankę herbaty, a następnie zrobił jedną przyjacielowi, pamiętając, jak ten przyrządza swoją herbatę. 

- Proszę bardzo - powiedział, podając filiżankę rudzielcowi.

- Czy to...?

- Trzy łyżeczki cukru, bardzo słodka, tak jak lubisz - odpowiedział, rumieniąc się lekko.

Charlie spojrzał na niego. 

- Dziękuję - mruknął miękko, nie mogąc przestać się uśmiechać.

Jedli w ciszy. Brunet skubał swoją kanapkę i popijał herbatę, ale jego wzrok wciąż wędrował do Weasleya. Dlaczego był taki miły? Przyjaźnili się od czasów, gdy byli w Zakonie podczas wojny i mężczyzna zawsze był miły, ale ostatnio coś się zmieniło. Nie potrafił tego wyjaśnić.

- Idę pod prysznic - oznajmił Neville, wstając i odwijając się z koca.

- Wyglądasz lepiej, gdy już się trochę rozgrzałeś - powiedział Charlie. - Myślę, że prawdopodobieństwo, że stanie się coś złego, już minęło.

- Już dobrze się czuję - zapewnił go. Nie zauważył spojrzenia rudzielca, kiedy skierował się w stronę łazienki.

__________

Kiedy wyłonił się z łazienki prawie trzydzieści minut później, był zaskoczony, wciąż widząc dobrze znajomą postać na kanapie. 

- Charlie?

Nie doczekał się odpowiedzi.

Ruszył w stronę sofy, chichocząc cicho, gdy zobaczył, że ten zasnął. Podniósł koc i poszedł go nim nakryć. Zastygł w miejscu, gdy Charlie otworzył oczy. Mężczyzna uśmiechnął się, sięgając w górę i chwytając Neville'a za nadgarstek. Pociągnął go do siebie, chichocząc, gdy ten opadł z nim na sofę. Zmienił pozycję tak, że teraz przytulał bruneta.

- Co ty robisz? - wyszeptał Longbottom, patrząc w oczy przyjaciela. Serce waliło mu dziko w piersi i nagle zapomniał, jak się oddycha.

- Zmartwiłeś mnie dzisiaj - mruknął Weasley. - Zawsze podziwiałem, jak bardzo jesteś oddany swoim roślinom, jednak...

- Już przyznałem, że miałeś rację - powiedział, rumieniąc się.

Rudzielec pochylił się i pocałował Neville'a, przerywając mu.

Pocałunek był miękki i delikatny, ale rozpalił wewnątrz nich ogień. Oderwali się od siebie zbyt szybko.

- Charlie - wyszeptał brunet. - Pocałujesz mnie jeszcze raz?

- To byłaby dla mnie przyjemność - uśmiechnął się, pochylając. Przyciągnął go do siebie i pocałował.

Resztę wieczoru spędzili wtuleni w siebie, przed ogniem, nieśmiało odkrywając nowy kierunek ich relacji.

HP - One Shots (Tłumaczenia PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz