początek nowego życia

305 26 0
                                    

Jechałam w górę. To było pierwsze, o czym pomyślałam, kiedy się obudziłam. W jakiś sposób wiedziałam, że powinna być przerażona, ale czułam tylko determinację.
- Co ja tu robię? - pomyślałam. Windą zakołysało, bo byłam pewna, że to właśnie w windzie się znajduję. Było ciemno, ale to nic. Coś mi podpowiadało, że przez jakieś wydarzenie przestała bać się mroku. Tylko co to było... Uświadomiłam sobie, że nic nie pamiętam.
- Jak się nazywam? - może mówiąc do siebie próbowałam dodać sobie otuchy, ale mój głos zabrzmiał dziwnie pusto. Jak to możliwe, że siedzę w jakiejś windzie nie pamiętając nawet jak się tam znalazłam.
Ale przecież każda winda ma swój koniec. Wystarczy być cierpliwym i w końcu na pewno otworzą się jakieś ukryte drzwi.

Po kilku godzinach zaczęły nachodzić mnie wątpliwości. Bo może jednak utknęłam tu na zawsze i ... Nie! Nie mogę tak myśleć. Nagle poczułam się śpiąca.
-A co mi tam. -pomyślałam- jeżeli mam tu spędzić resztę życia to mogę chociaż się wyspać.- Ziewnęłam i po chwili spokojnie spalam.

**************

Obudził mnie jęk syreny. Poczułam się lepiej po drzemce, ale nadal byłam zmęczona. Zaczęłam się złościć, że przerwano mi sen, ale syrena już ucichła, a ja miałam właśnie znowu iść spać kiedy coś się zmieniło. Tak , byłam pewna, że to winda się zatrzymała. Nie czułam już tej dziwnie zwiększonej grawitacji jaka powstaje przy jeździe w górę. Teraz, kiedy już się przyzwyczaiłam wydawało mi się, że ubyło mi jakieś dziesięć kilo. No, ale przecież nie wiem, co się wydarzy po tym, jak wyjdę z windy. Nie chciałabym od razu zostać zabitą przez jakiś terrorystów. Nie wiem , skąd znałam to słowo i jego znaczenie, ale jednego byłam pewna: prze windą miałam życie i wspomnienia, ale to wszystko zostało mi przez kogoś odebrane.
Po namyśle przeszłam szybko wokół windy, aż natrafiłam na jakiś kawałek drewna- wiem, broń z tego nie za dobra, ale chociaż coś. Właśnie miałam poszukać wyjścia, kiedy sufit (wcale nie był tak wysoko) zaczął się rozchylać wpuszczając promienie światła prosto w moje przyzwyczajone do ciemności oczy. Razem ze światłem dotarły do mnie nerwowe głosy, więc natychmiast stanęłam w pozycji obronnej, unosząc drewienko do góry.
-Tym razem dziewczyna- usłyszałam jakiś głos.
- No nareszcie- odparł inny- ostatni przysyłali tylko chłopaków i zaczynałam już mieć tego dość.
- Hej,dajcie line! A ty odsuń się kawałek z tym patykiem bo mogę przez przypadek zjechać ci na głowę.- powiedział to chłopak, który wydawał się starszy od innych. Miał ciemną skórę i nie wyglądał na żartownisia, więc odsunęłam się na drugi koniec windy. Chłopak sprawnie zeskoczył i chciał mnie obwiązać liną, jakbym nie potrafiła po niej wejść.
- obejdzie się- powiedniałam i mocno chwyciłam linę najpierw sprawdzając, czy trzyma się mocno , a potem weszłam po niej sprawnie na górę.
- Ocho, ta umie się wspinać! - krzyknął jedno z chłopaków, jakby to było czymś niezwykłym.
- Co w tym złego!- rzuciłam na niego szybkie spojrzenie. Był chyba Azjatą (naprawdę nie wiem skąd się tego domyśliłam) i wyglądał na takiego, co zawsze powie, co myśli.
- och, nic, tylko tak zauważyłem. No bo wiesz, nie czujesz się tak ciutkę zmęczona? - oczywiście byłam, ale nienawidziła okazywać słabości. To chyba też jakoś się wiązało z moją przeszłością. Już chciałam wygłosić jakiś mało uprzejmy komentarz, kiedy do Azjaty podszedł drugi chłopak, lekko kulejąc.
-Daj spokój Minho- powiedział i spojrzał na mnie- witaj w strefie, lub, jak to niektórzy nazywają, naszym tymczasowym domu. - dopiero teraz zauwarzyłam, że wcale nie jestem w jakimś budynku, tylko na dużym, ogrodzonym najwyższym murem, jaki kiedykolwiek widziałam (a przynajmniej tak mi się zdaje) , w zasadzie otwartym terenie. Wydawałoby mi się to piękne, dopóki nie zrozumiałam - te ściany a nawet pole nazywane strefą są naszym więzieniem. Dużym, pięknym, ale jednak więzieniem.

Nowa historia labiryntuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz