Spotkanie z Bóldożercą

116 16 1
                                    


Niełatwo iść w nocy przez strefę i się nie potknąć, ale najwidoczniej Minho nie dotyczyły zasady grawitacji. Szedł w stronę murów, ale jednocześnie zaczęliśmy zbliżać się w stronę Bazy, więc zaczęłam się bać, że ktoś nas zauważy. Najwidoczniej jednak poprzedni dzień musiał być dla wszystkich męczący i obyło się bez problemów.
Nie spotkaliśmy nikogo oprócz jednego dzieciaka biegnącego do wychodka.
Minho doszedł do murów i odgarnął bluszcz porastający, jak się okazało, małą, grubą i trochę brudną szybkę. Minho zaczął intensywnie wpatrywać się w ,okienko' a po chwili ja także wlepiłam w nie wzrok.
Wtedy znów usłyszałam ten odgłos. Szczęk, szczęk, szczęk, przerwa. Mimowolnie zadrżałam wyczuwając niebezpieczeństwo. I w tym momencie kreatura wyłoniła się zza zakrętu. Wyglądała... no jak zdeformowany, zmechanizowany ślimak wielkości małego auta. Z pokrytej śluzem skóry wystawały w niewiadomym celu różne metalowe cosie, jakby nogi, z podłączonymi przedmiotami typu piła mechaniczna czy wiertarka. Co kilkanaście sekund z ciała Bóldożercy wyłaniały się metalowe kolce. Teraz już wiedziałam, że nie chciałabym spotkać tego stwora nie będąc za grubym murem.
Bóldożercą zdawał się wiedzieć, że jesteśmy za szybą, ale mimo to rozpędził się i rzucił na nas ukazując szeregi ostrych zębów. Mimowolnie odskoczyłam i niestety potknęłam się o kamień. Upadłam na ziemię i jęknęłam cicho.
Widząc to Minho zachichotał i podał mi rękę. Chwyciłam ją i pociągnęłam się do pionu.
- Wszyscy tak reagują. No może nie licząc przewrotki. Najciekawiej było jak chłopak zemdlał. Trzeba go było budzić przez dwa dni a potem tylko siedział w koncie i nic nie jadł. Mam nadzieję, że z tobą tak nie będzie.
- Dzięki, panie mądralo- odburknęłam i otrzepałam się z ziemi.
- Co masz zamiar teraz zrobić?- zapytał Minho.
- Hmmm.. Ciężkie pytanie. Chyba wyczerpałam już limit głupich pomysłów. Chociaż..- uśmiechnełam się- zawsze da się coś wymyślić. A tak w ogóle to mogę nóż?
- Co?
- Ty masz taki duży nóż. Też bym taki chciała. Przydałby mi się.
- Tobie? Do czego?
- Do pokrojenia Gallego.- wytrzeszczył oczy - Żartowałam przecież! - tym razem to ja się zaśmiałam- gdybyś widział swoją minę!
- Hahaha, bardzo śmieszne. Noże są wyposażeniem zwiadowców. Nie możesz takiego dostać o ile nim nie jesteś.
- A jak nim zostać?
- Ty chcesz zostać zwiadowcą?! Po twoim wybryku ci nie pozwolą!
- Naprawdę? Ale może uda ci się ich przekonać...
- I co mam im powiedzieć? Że przez przypadek weszłaś na ponad dwudziesto- metrowy mur?
- Jak to wystarczy. Proszę! Ja chcę koniecznie znaleźć stąd wyjście!
- Ok, spróbuję, ale nic nie mogę obiecać.
- Naprawdę dziękuję! A skoro jesteś taki miły, to możesz mi pokazać, co jest w szopie? Nie zdążyłam obejrzeć..
- Co?! Nie dość, że chcesz, żebym ci pomógł mimo, że mnie okradłaś to jeszcze chcesz zobaczyć, co tam jest!?
- Coś w tym stylu.
- Ty naprawdę jesteś taka bezczelna?! - wyszczerzyłam zęby w uśmiechu, co jeszcze bardziej wkurzyło Minho- czyli tak. Wiesz co jest w tej szopie?!
- No właśnie nie. I chcę zobaczyć.
- To było pytanie retoryczne!- wzruszyłam ramionami. Teraz Minho wyglądał, jakby chciał mnie udusić.
- Proszę, pokaż mi. Wiesz, że nie zrezygnuję, dopóki nie zobaczę, co jest w środku! - zrobiłam słodką minkę i Minho zmiękł.
- Dobrze, ale tylko raz. Potem masz przestać się nią interesować.
- No okej, okej.
Poszliśmy do lasku. Ledwo nadążałam za Minho, który chyba znałn tą drogę na pamięć. Po chwili stanęliśmy przed drzwiami szopy.
- Tylko nic nie zniszcz niczego. To, co tu jest może nam uratować tyłki, więc najlepiej nic nie dotykaj.- oczywiście zrobiłam odwrotnie. Otworzyłam pierwszą z brzegu skrzynię i wyciągnęłam mapę. Przyjrzałam się i zobaczyłam małą cyferkę 5.
- Co to znaczy?
- Podzieliliśmy labirynt na osiem sektorów. Każdego dnia wbiega do niego ośmiu zwiadowców i każdy przemierza jeden sektor. Labirynt się codziennie zmienia, ale co około miesiąc układy znowu się powtarzają. Nie ma stąd wyjścia. Ta makieta to jeden z układów.
Zaczęłam oglądać mapki. W końcu postanowiłam złożyć z nich całość. Popatrzyłam na mapę labiryntu. Jak zwiadowcy przebiegają tyle w ciągu jednego dnia? Muszą naprawdę mieć niezłą kondycję. Przez chwilę wydawało mi się nawet, że widzę wzór, jakby... Nie. To niemożliwe. Zaczęłam wkładać mapki z powrotem do skrzyń. Niestety nie mogłam dotrzymać obietnicy danej Minho, że nie będę interesować się szopą. Nie po tym, co zobaczyłam...
Wróciłam z Minho do strefy i pożegnałam się z nim. Musiał iść spać, ale ja nie miałam na to najmniejszej ochoty. Położyłam się na trawie i patrzyłam w gwiazdy.
Bałam się zasnąć, bo wtedy ta kobieta znowu mogłaby mi się pokazać. Trzeba powiedzieć, że byłam ciekawa po co pokazała mi tych zombie. Miałam nadzieję, że moje domysły okażą się nieprawdziwe, ale bałam się, że tacy ludzie są na świecie. Mówili coś o ratunku, że go nie ma. Że nie uda się.. No właśnie, co się nie uda? Kobieta mówiła coś dokładnie przeciwnego.
Pod natłokiem myśli zrobiłam się śpiąca i zanim minęło pięć minut spokojnie chrapałam, co było bardzo złym pomysłem...

Nowa historia labiryntuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz