Po spotkaniu z Lucjuszem, od razu wróciłam się do chłopaków. W Pokoju Wspólnym, zobaczyłam Jamesa patrzącego w ogień.
-Nad czym rozmyślasz?- spytałam
-Nad naszą randką jutrzejszą- odpowiedział
-Nic mi o tym nie wiadomo- powiedziałam
-To teraz już wiesz- uśmiechnął się, na co ja podzieliłam jego entuzjazm też.
-Chcesz coś zobaczyć?
-No pewnie- wyjawił patrząc mi w oczy. Wyciągnęłam w kierunku ognia rękę, a do mojej dłoni przyfrunęły płomyki ognia- Możesz dotknąć- uśmiechnęłam się przekonująco do niego. Zauważyłam u niego pełne zaufanie, co mnie ucieszyło.
-Ciepłe, ale nie takie gorące, żeby się poparzyć. Jak Ty to zrobiłaś?
-Chyba ta moc mi podpowiada co mam robić- powiedziałam. Po chwili poczułam jak zaczął mnie całować. Miłe to było. Myślałam, że będę musiała na niego uważać, bo jeszcze go ugryzę a tu nic.- Chyba brakowało mi tego. Myślałam, że będzie gorzej teraz ze mną, ale jakoś dałam radę. Dobra lecę spać. Kocham Cię- powiedziałam i teraz ja go pocałowałam.Uwaga! Robię ogromny Skip Time. Wiem, że za to powinnam zostać ukarana dożywociem w Azkabanie, ale przepraszam. Nie mam pomysłu na rozdziały w tej książce. Może uda mi się zrobić teraz rozdział albo dwa. Za chwilę będę pisała dzieje jakoś dwa, trzy lata po Hogwarcie. Naprawdę przepraszam, myślałam że jak ma się wszystko, jak ta bohaterka, to jakoś wszystko będzie lepiej. Poniekąd jest to prawda, ale czym jest ludzkie życie bez chwili zła. Naprawdę nie mam pojęcia jak się żyje, a dookoła samo dobro. Mówię teraz o książce.
Idąc sobie z Jamesem po parku, prowadziliśmy w wózku nasze dzieci. Obok z przypiętą smyczą szedł nasz pies Leo. Był jeszcze szczeniakiem. Przypominał trochę wilka całego czarnego. Gdy odnawialiśmy ostatnio dom, dał nam go Syriusz z Leią. Parą są od ostatniej klasy, mają nawet dwójkę łobuzów Clarie i Andromedę. U Remusa i Tessy, też świetnie, swojego synka i córkę nazwali Hope i Alec.
Nasze dzieci narazie słodko spały. Są bliźniakami, chociaż różnili się. Julie była bardziej podobna do Jamesa, a Eric do mnie. Urodzili się 15 stycznia 1980 roku o godzinie 16:00.
-Jamie?
-Tak kochanie?
-Zastanawiam się czy dobrze postąpiliśmy z rodzicielstwem. Trochę się o nich boję. Mają dopiero rok. Panoszy się Voldemort. Co prawda mam moc, ale i tak się o nich boję. Nawet nie mam pojęcia gdzie jest ostatni Horkruks.
-Eli, posłuchaj mnie uważnie. Voldemort przez cały czas był i nawet nie wiem czy będzie. Julie i Eric są dowodem na to, że damy radę. Są oni dla nas motywacją w tych trudnych czasach. Poza tym przyszło mi coś do głowy teraz. Opowiedz mi jeszcze raz o ostatnim twoim śnie- powiedział
-Em, no dobra. Widziałam w nim godło Ravenclaw, Rowenę, mnóstwo starych rzeczy i Hogwart- odpowiedziałam
-Myślę, że to może być wskazówka. Poza tym, zanim tam się wybierzemy, zostawmy dzieciaki u kogoś- powiedział- Najlepiej w Zakonie Feniksa.
Tak też zrobiliśmy. Wzięliśmy jeszcze niezbędne rzeczy w tym pelerynę niewidkę. W Zakonie o dziwo był Dumbledore. Chciał nam pomóc. Chyba wiedział co to za miejsce. Okazało się, że był to Pokój Życzeń. Na mój pomysł przybył miecz Godryka Gryffindora. James od razu machnął nim w przeklęty diadem Roweny. Na świecie nastał pokój. Wszyscy zdrajcy zostali wysłani do Azkabanu, nawet Peter. Mojemu bratu udało się wywinąć. Nie miałam z nim już kontaktu od czterech lat. Zniszczył to przyłączając się do śmierciożerców.
A nasze dzieci wyrosły na szkolne łobuzy. Wszystko skończyło się pięknie i szczęśliwie.

CZYTASZ
Eliza
Historia CortaNazywam się Elizabeth Cullen. Mam 14 lat. Jestem siostrą Edwarda i reszty Cullenów, ale przyszywaną. Mając trzy lata moi prawdziwi rodzice podrzucili mnie do rodziny Cullen. Nie pamiętam ich i szczerze wolę nie pamiętać.Wiem o nich tylko tyle, że by...