Dzisiaj zaczynałam swoje lekcje. Obudziwszy się już o siódmej, poszłam się umyć, a po tym ubrać. Na siebie włożyłam mundurek w postaci czarnej spódniczki, białej koszuli z godłem Gryffindoru, rajstopy w kolorze czerni oraz w tym samym kolorze lakierki. Swoje loki pozostawiłam na wolności. Nie musiałam się za wiele malować, ale poprawiłam twarz by była bardziej "ożywiona" niż zmęczona. Pół godziny po wstaniu zabrałam swoją pelerynę Gryffindoru i wyszłam z koleżankami na śniadanie. Opiekunowie domów mieli rozdawać plany lekcji.
Na śniadaniu zauważyłam, że nie ma chłopaków. Pierwszy dzień a już zaspali. Kiedy McGonnagall podeszła od razu zagadałam:
-Prof. McGonnagall, proszę dać mi takich jeszcze 4 plany w między czasie podam chłopakom.- powiedziałam i się uśmiechłam
-Dziękuję Elizo, mam nadzieję, że się nie spóźnią na pierwszą lekcję, którą mam z wami.
-Proszę się nie martwić, ja już wszystko załatwię.- powiedziałam i od razu po zjedzeniu ruszyłam do chłopaków. To co zastałam na miejscu przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Pokój był cały zabrudzony. Machnęłam różdżką i od razu porządek się zrobił. A po chwili podłożyłam sobie do ust różdżkę by zbudzić chłopaków.
-DZIEŃ DOBRY BARANY! PORA WSTAWAĆ!
-Co jest?!- odezwał się pierwszy Remus
-LEKCJA ZA DZIESIĘĆ MINUT JEST! MACIE PLANY LEKCJI I NIE SPÓŹNIJCIE SIĘ BO BĘDĘ WINNA WSZYSTKIEMU MCGONNAGALL!- po chwili wyszłam i ruszyłam po książki odpowiednie do dormitorium i ruszyłam na lekcję. Równo punkt ósma chłopaki weszli do sali. Ja siedziałam akurat z Severusem Snapem i rozmawialiśmy o szkolnych rzeczach. Po chwili rozpoczęła się lekcja Transmutacji, dlatego przerwaliśmy rozmowy. McGonnagall wyjaśniła nam w 5min zasady na lekcji, a potem przeszła do konkretów Transmutacji. Mieliśmy zmienić sowę w parę okularów do opery. Ale zanim przeszliśmy do działania, McGonnagall wyjaśniała co trzeba zrobić. Przede wszystkim skupić i wyciszyć umysł. Uważnie słuchałam bo to był mój ulubiony przedmiot. W domu było tak samo. Jak McGonnagall powiedziała, że teraz nasza kolej. Od razu skupiłam się na zadaniu, który został powierzony. Po chwili zamiast brązowego puchacza, ujżałam parę okularów do opery.
-Brawo Elizo. Pięć punktów dla Gryffindoru- powiedziała i spojrzała się na mnie dumnie.
Lekcje minęły mi nawet szybko i spokojnie. Od razu po lekcjach skierowałam się do dormitorium, a z niego na błonia. Idąc przez Pokój Wspólny zauważyłam na tablicy informacyjnej coś nowego. Mianowicie były zgłoszenia do drużyny Gryffonów w czwartek po lekcjach na stanowisko szukającego. Moje marzenie, jedno z nielicznych się spełni. Cieszyłam się, bo odkąd zaczęłam naukę magii w domu, często latałam. Usiadłam sobie pod drzewkiem kontynuując swoją lekturę o miłości
Tak się zapłynęłam, że nie zauważyłam jak wszyscy poszli do środka. Po chwili zabrzmiał dzwon oznaczający godzinę 19:00. Ruszyłam w stronę zamczyska i na kolację, która trwała już kilka minut. Ostatnie miejsce było obok bruneta.
-Wolne?-spytałam
-Jasne, siadaj- uśmiechnął się przyjaźnie- Jestem Brick Lane, a ty?
-Elizabeth Cullen.
Z Brickiem rozmawiało mi się przyjemnie. Mamy ze sobą wspólne zainteresowania. Postanowiliśmy usiąść na eliksirach w jednej ławce. Ale to dopiero jutrzejszego dnia. Jako, że byłam zmęczona udałam się zaraz do dormitorium.
Time skip
Za godzinę jest nabór na stanowisko szukającego. Szybko ubrałam się na sportowo. Zrobiłam jeszcze dobieranego i wyszłam.
Kiedy dotarłam na miejsce, zobaczyłam tam jeszcze z 15 chętnych. W tłumie zauważyłam jeszcze Jamesa i Syriusza. Nagle James rozkazał ustawić się w kółku, kilka metrów nad ziemią i ten kto złapie pierwszy znicza, ten dostaje się do drużyny. Znicz wystartował, a wszyscy za nim. Ja postanowiłam chwileczkę przeczekać i wystartować w przeciwnym kierunku. Był to niebezpieczny ruch, bo istniało prawdopodobieństwo, że mogłam wlecieć w tłum ludzi. Po jakiś 10 minutach trzymałam w ręku znicz.
-Jamie! Syri! Mam go!- krzykłam z radością i z radości zeskoczyłam nawet z miotły. Podbiegłam do nich i przytuliłam.
-No to mamy zwyciężczynię!- krzyknął James, a inni mi klaskali, mimo tego. Jednak co niektórzy to są życzliwymi ludźmi. Ludzie się rozeszli, więc koniec końców szłam w kierunku zamku. Nagle do mnie podbiegł James.
-Hej Eli, może żeby uczcić twoją wygraną, zabiorę Cię na zabawę, która się dziś odbędzie w Pokoju Wspólnym z tej okazji?- spytał. Nieco mnie to pytanie troszkę zaskoczyło, bo w końcu z mojego powodu odbędzie się moja impreza, ale odpowiedziałam:
-Oczywiście Jamie- odpowiedziałam pokazując najpiękniejszy uśmiech jaki dotąd miałam.- O której będzie zabawa?
-Myślę, że o 20 się zacznie
-Ok, to ja idę powiedzieć dziewczynom. Do zobaczenia- sprzedałam mu buziaka, a jak się w pewnym momencie odwróciłam to zobaczyłam jak stoi osłupiały i czerwony.
Jak wpadłam do dormitorium, zobaczyłam relaksujące się dziewczyny
-Leia, Tessa! Dzisiaj impreza z okazji dostania się do drużyny Gryffonów! Jestem szukającą! James mnie zaprosił na imprezę! Będzie o 8 wieczorem!
-Aaaaaaaa!!!!!-krzyczały z piskiem.
-Musimy zrobić z Cb...-powiedziała Tessa
-...Gwiazdę wieczoru!- dokończyła Leia- No już masz jeszcze trochę czasu, więc leć na godzinną kąpiel!
Tak więc ruszyłam, zabrałam jeszcze po drodze bieliznę. Najpierw umyłam włosy swoim szamponem o zapachu lawendy i jeszcze nałożyłam odżywkę o zapachu mięty. A do kąpieli ciała użyłam swój wieloowocowy żel. Szybko wysuszyłam włosy. Gdy już wyszłam, laski założyły mi opaskę na oczy. Miały ją dopiero zdjąć gdy miały robić makijaż. I tak to z godzinę musiałam się z nią męczyć. Mój strój, makijaż i włosy wyglądały o tak:
CZYTASZ
Eliza
Short StoryNazywam się Elizabeth Cullen. Mam 14 lat. Jestem siostrą Edwarda i reszty Cullenów, ale przyszywaną. Mając trzy lata moi prawdziwi rodzice podrzucili mnie do rodziny Cullen. Nie pamiętam ich i szczerze wolę nie pamiętać.Wiem o nich tylko tyle, że by...