Narada skończyła się tym, że Tyr był zmuszony odpuścić. Odyn nakazał przygotować się do wymarszu.
Kazałam Lisandi przynieść dwa futrzane płaszcze, dla mnie i dla Rilliana, a w międzyczasie zeszłam na plac ćwiczebny zebrać nieśmiertelnych wojowników.
- Wasza Miłość przyszła z nami ćwiczyć?
- Niestety nie, Emryku. Zbierz swój oddział i sprowadź regimenty 3, 6 i 16. Za 15 minut wyruszamy do Nilfheimu.
- Tak jest Wasza Miłość. To będzie zaszczyt walczyć u twego boku.
- Dla mnie również będzie to zaszczyt, Emryku. - Odparłam i wróciłam do pałacu.
Odprawiłam Lisandi do stajni, aby tam na mnie czekała i poszłam szukać Rilliana. Znalazłam go w stajniach, gdzie szczotkował swojego wierzchowca.
- Jak nastrój przed pierwszą bitwą? - zapytałam, stając obok niego.
- Czuję się dość dziwnie, jakby ekscytację, uczucie podobne do tego, gdy mnie po raz pierwszy pocałowałaś. - Odłożył zgrzebło i ruchem dłoni nakazał słudze osiodłać ogiera.
- Walczyłeś kiedykolwiek? - zapytałam, stając naprzeciwko niego. Objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie tak blisko, że niemal stykaliśmy się pancerzem na piersi.
- Tylko sparingi z najlepszą wojowniczką Asgardu. - Uśmiechnął się uroczo, a mojej alabastrowej twarzy pojawił się cień rumieńca. - Myślałem, że dzisiejszy dzień spędzimy na planowaniu wesela.
- Los bywa przewrotny, Rill. Nic nie przewidzisz.
- Wasza Miłość, oddziały w gotowości. - Powiedział Emryk, stając za Rillianem. - Kiedy wyruszamy?
- Zebrałeś wszystkich, których nakazałam? - zapytałam, niechętnie odrywając się od Rilliana.
- Tak, Wasza Miłość. Mój, 3, 6, 16.
- Przygotujcie się do wymarszu. - Ruchem dłoni przywołałam sługę trzymającego wodze mojego wierzchowca. Założyłam na siebie futrzany płaszcz przyniesiony przez Lisandi.
Rillian zrobił to samo i już po chwili oboje siedzieliśmy w siodle. Spięłam nieco konia i wyjechałam ze stajni. Podkowy stukały przyjemnie o bruk, który później zmienił się w szklanopodobną powierzchnię Bi-Frostu.
- Most się nie złamie pod taką ilością wojska? - Rillian spojrzał na mnie pytająco, zrównując swojego wierzchowca z moim.
- Tym mostem już nie raz przechodziły większe masy wojaków i jak widzisz, Bi-Frost wciąż stoi.
- Wierzę Ci. Jak długo potrwa podróż? Nigdy wcześniej nie podróżowałem mostem.
- Kilka sekund. Będziemy na miejscu w ciągu chwili. Witaj Heimdallu.
- Gotowa na na spotkanie z nilfheimskimi mrozami?
- Oczywiście, jestem odpowiednio przygotowana. - Opatuliłam się mocniej futrzanym płaszczem. - Poza tym mam armię nieśmiertelnych wojowników.
- Tori, twoja próżność któregoś dnia Cię zgubi.
- Póki śmierć nie odeślę mnie w zaświaty, będę zadufaną w sobie wojowniczką i pozostanę niezwyciężona. - Uniosłam głowę I spięłam konia ostrogą.
Heimdall włożył miecz w podstawę mostu i przekręcił go otwierając most na Nilfheim. Bez wahania wjechałam w bladobłękitne światło mostu. Za mną podążyło wojsko.
Wyjechałam na piaszczystej równinie, delikatnie oprószonej śniegiem. Gdzieś w oddali majaczył się czarny kształt Pałacu Rady Królewskiej. Przemieściliśmy się jeszcze kilka kilometrów w głąb nilfheimskiego pustkowia i wyznaczyłam miejsce na obozowisko.
Einherjarowie zaczęli rozbijać obóz. Zeszłam z konia i udałam się do świeżo postawionego namiotu dowództwa. Emryk rozkładał mapy Nilfheimu i ustawiał naszą pozycję na mapie.
Otuliłam się mocniej płaszczem. Namiot nie był przystosowany do nilfheimskich mrozów. Uniosłam dłonie i magią uszczelniłam materiał oraz rozgrzałam powietrze wewnątrz namiotu. Wokół mnie rozległo się kilka westchnień, a kątem oka zauważyłam jak Rillian zrzuca płaszcz. Zrobiłam to samo I oddałam odzienie jednemu z Einherjarów. Podeszłam do stołu z mapami i dokładnie przejrzałam się ustawieniu wojsk.
- Coś nie tak, Wasza Miłość? - zapytał Emryk.
- Nie, wszystko w porządku. Szukam najlepszej drogi ataku na nilfheimczyków.
- Przecież przybyliśmy tutaj bronić się przed atakiem na Asgard, nie atakować nilfheimczyków w ich ojczyźnie. - Powiedział wyraźnie zdziwiony Rillian.
- Posłuchaj, Lordziku. Wojna rządzi się własnymi prawami, a to jest jedno z nich. Atakujesz, żeby nie zaatakowano Ciebie. Więc chowaj lutnię i bierz do ręki miecz. Najwyższy na to czas.
- Emryku. Dość. - Powiedziałam zimno. - Wyjdź. Wszyscy wynocha.
- Tak jest, Wasza Miłość. - Einherjari zasalutował i wyszedł.
- Po co mnie bronisz? Nie jestem słabeuszem, żeby nie poradzić sobie wywyższającym się żołdakiem.
- Ale nie zrobiłeś nic, gdy Cię obrażał. Za nie dalej jak miesiąc będziesz księciem małżonkiem, a w przyszłości niemalże królem. Nie możesz pozwolić sobie na takie traktowanie.
- Więc co niby miałem zrobić?
- Uderzyć go. Albo zagrozić mieczem. Cokolwiek, co pokazałoby twoją dominację i wyższość.
- Dobrze wiesz, że nie jestem taki. Nie potrafię być tak wyrachowany i władczy jak ty.
- Nie musisz. To nie twoja rola, ale powinieneś, chociaż umieć bronić się przez agresją słowną. Dwór to parszywe miejsce pełne plotek.
- Coś tam już wiem, moja Pani, ale jak widzę to wciąż za mało. - Czule pocałował mój policzek. - I proszę, następnym razem mnie nie broń. Nie musisz mnie chronić.
- Czasami zdaje mi się, że muszę, Lordzie Rillianie.
- Ależ nie ma takiej potrzeby, Księżniczko Tori. - Ujął moją twarz w swoje dłonie i z czułością pocałował moje usta. Pozwoliłam sobie zatracić się w tym pocałunku. Wbrew wszystkiemu, nawet w czasie wojny jest czas na miłość.
- Wasza Miłość, przepraszam, że przeszkodziłem, ale poseł wroga chce się widzieć z Waszą Wysokością. - Głos Emryka wyrwał mnie z mojego prywatnego raju. Odsunęłam się od Rilliana i włożyłam za ucho niesforny kosmyk, który nie wiem kiedy wymknął się ze ścisłej formuły warkocza.
- Wpuść go i obstaw cały namiot na wypadek jakiegoś podstępu. - Powiedziałam, starając się oczyścić umysł przed nadchodzącą konfrontacją.
- Tak jest, Wasza Miłość. - powiedział Emryk i opuścił namiot. Pozostało tylko czekać, aż przyprowadza nilfheimskiego posła.
____________________________
Hejka Asy!
Wiem, że jest już troszeńkę późno, ale wreszcie znalazłam chwilę czasu, żeby przepisać i złożyć w całość wszystkie moje szkice porozrzucane po różnych kartkach.
Mam nadzieję, że rozdział się wam podobał i do następnego razu!
Cześć!
CZYTASZ
Asgardzka księżniczka
ФанфикWitam, cześć i czołem. Nie jest to klasyczne love story z bogiem kłamstw w roli głównej, których pełno na Wattpadzie. Mam na imię Tori i jestem jedynym dzieckiem dwójki najbardziej znanych bogów mitologii nordyckiej. Moja historia nie jest ani łatw...