#16

72 4 0
                                    

   Gdy Loki zamknął drzwi, Sygin powiedziała

- Ile widziałaś z naszej przepychanki ?

- Wystarczająco dużo. Nie powinnaś była tego robić. Cały Asgard się o Ciebie martwił.

- Ja tylko chciałam połączyć się z synem. Chciałam znowu to zobaczyć i zostać z nim na zawsze.

- Rozumiem, ciociu. Nie mam do Ciebie żalu. Wszystkim nam jest ciężko

- Mam pytanie. Czy to co powiedziałaś po sądzie, było prawdą?

- Tak. Byłam u Frigg i powiedziałam o moich obawach. Okazało się, że spodziewam się dziecka. Nawet nie wiesz jak bardzo się boję, tego co nadejdzie

- Poradzisz sobie. Jesteś silna. A ja będę Cię wspierać.

~osiem miesięcy później ~

   Powiem tak. Nic przez ten czas się nie działo. Na nic mi nie pozwalano. Miałam siedzieć na dupie, żeby nie zaszkodzić dziecku. Ale ja go nie chciałam. Raz nawet próbowałam się zabić ( zostawmy to bez komentarza ), ale nic mi z tego nie wyszło jak widzicie, a dziecku nic się nie stało. Frigg od początku walczyła o tego bachora.   A dla mnie samo jego istnienie było sprzeczne z naturą. Ale babcia była uparta. " To twoje dziecko. Powinnaś się oszczędzać. Dbaj o siebie, bo to się odbije na dziecku "

   Miałam już po dziurki w nosie tej paplaniny. Z resztą miałam już serdecznie dość pielenia ogródka, zamknięcia w Asgardzie i krótkich spacerków ( żeby się nie przemęczać ).

   Tej nocy dziecko nie dawało mi spać. Wierciło się niemiłosiernie. Obudziłam tatę ( telepatia jest bardzo przydatna), obawiając się, że dziecko pragnie wyjść na świat. Jego reakcja była wręcz natychmiastowa. Nie minęło 5 minut, a on już pukał do moich drzwi.

   Powiem tak. Mój tata strasznie panikował
Stanął w drzwiach z 5 kobietami ( medyczką i jej 4 pomocnicami). Tu muszę mu trochę przyznać rację. Czułam się okropnie, dziecko nie dawało mi spokoju i dochodziły do tego skurcze.

   Medyczka mnie wybadała i okazało się że dzieciak przyjdzie na świat przed świtem.

" No świetnie " pomyślałam

   Kolejne godziny były pasmem bólu. W końcu usłyszałam krzyk dziecka. Ale medyczka, pomocnice i Loki mieli smutne miny. Ja też przezornie przybrałam smutny wyraz twarzy. Powiem wam dlaczego. Dla wszystkich oprócz mnie i taty, dziecko wydawało być martwe. ( Tata użył iluzji, a ja namieszałam im w głowie. ) Dzięki temu nie musiałam się martwić, co powiedzą na wieść, że porzuciłam dziecko.

   Wracając. Medyczka smutnym głosem powiedziała

- To chłopiec. Przykro mi, księżniczko, ale on nie żyje.

- Nie, to nie możliwe - wybuchłam płaczem ( wiem jestem dobrą aktorką) . Oczywiście tata dołączył do tego przedstawienia i zaczął mnie pocieszać. Nawet nie wiecie jak bardzo chciało mi się wtedy śmiać.  

   Medyczka stwierdziła, że powinniśmy pobyć sami i szybko wyszła.

   Gdy tylko wyszła, zaśmiałam się .

- Ciszej, Tori. One są jeszcze w pobliżu. - i się uśmiechnął

- Widziałeś ich miny ? Trochę wredny kawał, ale trzeba przyznać, że nie było innego wyjścia.

- Co teraz zamierzasz zrobić ?

- Odnieść go do Midgardu. Tak będzie najlepiej. Powiedz wszystkim, że nie chce nikogo widzieć i że pogrzebię go sama. Tylko załatw mi duży kosz.

- Po co Ci coś takiego ?

- Jak to po co ? Żeby włożyć do niego dziecko. Tylko jak będziesz to tu niósł, to lepiej użyj iluzji, żeby nikt nie załapał.

- Obiecuję wrócić jak najszybciej. Do zobaczenia, wilczku.

   Po tych słowach, odwrócił się i wyszedł, a ja zostałam sama z dzieciakiem

Asgardzka księżniczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz