¿2?

131 9 2
                                    

Louis wypuszcza drżący oddech, gdy ciało na nim porusza się szybciej, biodra bezlitośnie napierają na jego miednicę, a część jego wnętrza prawie wybrzusza się, by ujawnić twardy i gorący kształt na delikatnej powierzchni jego dolnej części brzucha. Na całym jego ciele pojawiają się już siniaki, zwłaszcza na szyi, gdzie schowana jest twarz Harry'ego.

- Kurwa! - wydycha, a jego nogi trzęsą się po obu stronach bioder Harry'ego, gdy mężczyzna gryzie szczególnie mocno jego szyję, a ból spływa w dół jego tułowia i prosto do jego penisa.

Od dawna nauczył się nie być zawstydzony tym, jak szybko przychodzi, gdy oddaje swoje ciało w zabójcze ręce Harry'ego.

Gorący, biały płyn rozpryskuje się na jego pępku, a sama siła wysyła kilka kropel aż do jego sutków, które Harry natychmiast wysysa swoim bezczelnym językiem. Ciemne oczy Harry'ego spoglądają na całą jego twarz, zielone tęczówki są prawie całkowicie czarne. To nigdy nie przestaje podniecać Louisa - dzikie spojrzenie Harry'ego, kiedy się z nim pieprzy. Harry pochyla głowę i ich usta spotykają się. Nie jest to ani słodkie, ani delikatne, sposób w jaki się całują.

Ich pocałunki są brutalne i brudne, walka toczy ich języki. Louis rzadko wygrywa, chociaż nie narzeka. Harry całuje jak jakiś bóg, jego długi język sięga głęboko do ust Louisa, chłonąc smak, który przykleił się do jego podniebienia jak jakiś wygłodzony potwór. Ich pocałunki sprawiają, że palce u nóg Louisa zwijają się i wysyłają jego serce w szaleńczy rytm, który uspokaja się dopiero kilka godzin po tym, jak Harry odszejdzie.

Harry odsuwa się, pojedyncza nitka śliny łączy ich usta. Powoli zbliża się do końca i Louis mruga swoimi mokrymi niebieskimi oczami, obserwując, jak twarz Harry'ego się rozluźnia, a prawdziwy, miękki uśmiech sprawia, że ​​pojawiają się jego dołeczki.

Jest taki uroczy, myśli Louis. Może poza zasięgiem, ale wciąż tak uroczy.

Harry wycofuje się po przyjściu, wypełniając Louisa w najbardziej cudowny sposób. Nie spieszą się, by się uspokoić, cudowna pomarańczowa poświata wiszącego nad nimi żyrandola kąpie ich w fałszywym poczuciu spokoju. Nie ma nic spokojnego w tym, co robią. Dom, w którym się znajdują, jest tak duży, że żaden hałas do nich nie dociera, ale Louis wie, że na dole jego rodzice zebrali się już w salonie, pijąc popołudniową herbatę i plotkując. Jego starszy brat jest gdzieś w pokoju muzycznym i bawi się kolejnym instrumentem, którego nie jest w stanie opanować. Pokojówki gorączkowo chodzą po korytarzach, robiąc Bóg wie co. Nie ma nic prawdziwego w bezpieczeństwie Louisa.

Jednak warto. To niebezpieczne, bez wątpienia, ale to niebezpieczeństwo smakuje tak słodko jak desery, które Louis je co wieczór. Louis zamyka oczy, gdy palce Harry'ego nigdy nie opuszczają jego skóry, a sam mężczyzna wciąż obdarza jego ramiona delikatnymi pocałunkami, obsypując go rodzajem miłości, której zawsze pragnął.

- Świetnie się dzisiaj spisałeś - mamrocze Harry tuż przy jego skórze, a jego palący oddech rozprzestrzenia ogień, który Louis już odczuwa po tym, jak zatracił się w przyjemności na prawie całą godzinę.

Louis nie może się powstrzymać od uśmiechu na komplement, odwracając głowę, by móc spojrzeć na twarz Harry'ego.

- Obiecaliśmy, że nigdy nie będziemy rozmawiać o zajęciach, kiedy jesteśmy razem, profesorze Styles - odpowiada Louis niskim głosem i delikatnie sięga do góry palcami, przeczesując je przez wilgotne od potu brązowe włosy Harry'ego.

...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz