Rozdział 7. Powrót do lasu

84 17 23
                                    

Jak Nikodem pomyślał, tak też zrobił. A przynajmniej miał takie zamierzenie. Nie był przekonany, czy nie stchórzy, gdy już się wymknie z domu albo przed wejściem do lasu, i zwyczajnie nie zawróci z podkulonym ogonem. Jednak trwał w nadziei, że uda mu się odkryć sekrety Bartka, bo inaczej ciekawość nie pozwoli mu normalnie funkcjonować. Może to nic nadzwyczajnego i nie było to warte czasu chłopaka.

Nie. To w ogóle nie powinno podlegać wątpliwościom. To na pewno coś ciekawego. W innym wypadku Bartek i Ola by tak tego nie ukrywali.

Obecnie trudził się nad kolejnym zadaniem z matematyki i nerwowo spoglądał na godzinę na komputerze. Nieubłagalnie zbliżała się północ, czas spotkania. Musiał wyjść trochę wcześniej, by zdążyć na ostatni jeżdżący o tej porze autobus. Wcześniej nie sądził, by kiedykolwiek z niego korzystał, a teraz cieszył się, że znalazł się kierowca pracujący w tych godzinach. Przynajmniej mógł pojechać, sprawdzić swoje przypuszczenia i, być może, raz na zawsze zabić ciekawość na temat Bartka.

Jedynie nie przemyślał kwestii powrotu, ale tym pomartwi się potem.

Przełączył muzykę na równie żywą co poprzednia. Czasem bardziej zajmował się wsłuchiwaniem w uderzający serce tekst niż rozwiązywaniem zadań. Zwyczajnie nie mógł skupić myśli. Niby zadania nie były wyjątkowo trudne, ale stawały się niemal niemożliwe do wykonania, gdy myślami odbiegał wciąż we wszystkie inne miejsca poza zeszytem z matematyki. Musiał zrobić te siedem zadań, bo nie będzie specjalnie szukał, by od kogoś przepisać. Zasiadł do tego za późno, ale dopiero zebrał w sobie minimum potrzebnej energii.

Podparł twarz rękoma. Widział, że jego stan się pogarszał. Jak tak dalej pójdzie, naprawdę nie poradzi sobie z nawałem materiału, bo ciągle będzie z tyłu. Powinien teraz poszukać pomocy... kolejnej. Ale nie istniało inne wyjście z tej sytuacji. Problem w tym, że wpierw musiałby poinformować o wszystkim ciotkę. W jej oczach zapewne wyglądał lepiej – uśmiechał się częściej, chciał chodzić do szkoły, odzyskiwał radość z życia... Jednak wewnętrznie nadal coś w nim umierało. Na pewno zmartwiłby ciocię... A może nawet... zawiódłby? Wierzyła, że chłopak się pozbiera, tymczasem parę tygodni i już nie radził sobie ze swoimi emocjami. Czułby się jak kretyn, gdyby nagle przyznał to Helenie.

Może lepiej jeszcze poczekać? Mieć ciut więcej wiary w siebie, że wreszcie się zbierze? Przy tym nie dokładałby cioci zmartwień – przynajmniej na razie. To była najlepsza opcja według Nikodema. Obiecał sobie, że zwróci się o pomoc, gdy tylko znów jego stan ulegnie pogorszeniu.

Odetchnął głęboko. Rzucił okiem na godzinę i zobaczywszy, że miał jeszcze trochę czasu, postanowił zająć się zadaniami. Słuchawki oparł na szyi, przy tym czytając przykład pod nosem. Z jakiegoś powodu tak najlepiej rozwiązywało mu się równania. Tym razem też od razu rozpisał wszystko i z lekką dumą napisał wynik. Sprawdził odpowiedź. Zgadzała się. Za pomocą tej metody zdążył ukończyć trzy zadania. Nie było to wiele, ale zawsze lepsze to niż kompletnie pusty zeszyt.

Robiłby dalej, ale już zbliżała się pora wyjścia.

Założył cieplejszą bluzę, pogłaskał drzemiącego Kuro na pożegnanie i opuścił cicho pokój. Helena prawdopodobnie już spała, więc Nikodem stąpał ostrożnie i w miarę bezgłośnie. Nie chciałby zostać przyłapanym, bo nie potrafiłby wyjaśnić, dlaczego wychodził z domu dziesięć minut przed północą. Na jego szczęście ciotka go nie usłyszała i już był w drodze na przystanek.

Nocą okolica wyglądała przerażająco spokojnie. Paliło się kilka lamp ulicznych, a ciszę zmącał jedynie lekki wiatr. W niektórych domach za płotami biegały psy. Jedyne rozszczekiwały się, widząc, że ktoś przechodził obok. Nie wiedzieć czemu, Nikodem zawsze bał się, że któryś z tych psów nagle na niego naskoczy, pomimo iż wyraźnie widział, że nie miał, jak wybiec zza ogrodzenia. Zwyczajnie im nie ufał. Nigdy żaden pies go nie pogryzł, ale na samą myśl, że któryś z nich mógłby zacisnąć szczękę chociażby na jego nodze, to brały go dreszcze. Wolał nigdy czegoś podobnego nie doświadczyć.

Zaklinacze Wilków [Tom I]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz