Rozdział 13. Numer 9?

31 6 0
                                    

Alex już miał zamiar zadanie ostatecznego i śmiertelnego ciosu Sportacusowi gdy nagle podbiegł starszy mężczyzna. Złapał szybko Alexa za nadgarstek uniesionej ręki. Mężczyzna był ubrany w brązowy strój, a na szyi miał białą chustę. Na głowie miał czapkę która miała na czubku srebrny dzwoneczek. Wyglądała ona jak czapka elfa. W dodatku miał gogle. Był podobny do tego mężczyzny ze zdjęcia który znalazłam. Wyglądał na wściekłego. Mężczyzna odsunął Alexa od Sportacusa sprawiając przy tym, że ten upuścił nóż. Nie czekając na nic podbiegłam do przyjaciela. Pomogłam usiąść Sportacusowi usiąść na ziemi. Mój przyjaciel kaszlnął i wypluł coś z ust. Spojrzałam tak jak ten mężczyzna.

-Alex wybiłeś mi zęba!- Krzyknął Sportacus. Wyjęłam z torebki chusteczki i podałam mu je. Sportacus zaczął wycierać ślady krwi z ust i nosa. Zauważyłam jak Alex się szarpie. Mężczyzna widocznie był już na skraju wybuchu. Pchnął Alexa tak, że ten omal nie upadł.

-Do reszty świętej Alex uspokój się! Musisz zawsze się bić z bratem gdy go spotykasz?!- Krzyknął rozłoszczony mężczyzna. Dopiero po chwili zauważyłam na jego stroju liczbę 9. Spojrzałam na wujka Milforda który wyglądał na zaskoczonego. Pomogłam wstać Sportacusowi. Kiedy chciał się otrzepać z piachu zgiął się chwytając przy tym za ranę. Zaciskał powieki i zęby z bólu.

-Może lepiej jak zabierzemy Sportacusa do domu Milforda. Przynajmniej się go opatrzy.- Zaproponowała Bessie.

-Zabrzmi to dziwnie z moich ust ale się zgadzam.- Powiedział Robbie który podszedł do mnie. Jedną z rąk Sportacusa przerzucił przez swoją szyją pomagając mu w poruszaniu się w  stronę domu mojego wujka. Szłam z drugiej strony Sportacusa gdyby miał upaść lub było by mu słabo przez obrażenia. Nie ufałam Alexowi. W jego oczach widziałam chęć zabicia Sportacusa. No i to mnie przerażało i niepokoiło.

Tropem przeszłości.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz