Kiedy dowiadujesz się o jego pracy pt. I

885 32 2
                                    



Tanjirō Kamado

Ostatnio za każdym razem, jak tylko ujrzałaś chłopaka, miał rany oraz obrażenia. Wydawało ci się to zwykle niepokojące... Przypadki w pracy się zdarzają, ale że aż tak często? Patrząc na chłopaka robiło ci się go żal i bardzo chciałaś mu pomóc, jednak on tylko odmawiał z uśmiechem i unikał rozmów na ten temat jak tylko to możliwe.

Do tego zauważyłaś, że ostatnio był jakiś nerwowy i cały czas przy sobie nosił miecz, na którego temat też wolał siedzieć cicho. Jednak w końcu zniecierpliwiłaś się i pod pretekstem spotkania zaprosiłaś go do siebie na herbatę. Tak naprawdę chciałaś z nim porozmawiać na temat jego pracy. Na twoje szczęście czerwonooli nic się nie domyślał i przystał na twoją propozycję

- Więc, o czym chciałaś porozmawiać [t/i]? - usiedliście naprzeciwko siebie przy jednym kotatsu

- Raczej chciałam posłuchać co tam u ciebie - nalałaś mu napoju do drewnianego kubka

- Ehh, nic ciekawego, pełno roboty i tyle... - westchnął biorąc łyka

- Naprawdę nic ciekawego? To skąd masz te rany? - złapałaś jego dłoń, dając mu do zrozumienia, że tym razem nie uda mu się wymigać od rozmowy

- To tak jakby skutki uboczne - bardziej zapytał niż stwierdził, a do tego skóra mu się zaczęła pocić

- Tanjirō - powiedziałaś bardziej stanowczo łapiąc z nim kontakt wzrokowy - O co tu chodzi? Martwię się o ciebie, bo cały czas gdzieś idziesz z bronią, do tego masz coraz więcej ran i mniej czasu na codzienne obowiązki. Chcę znać prawdę.

Jego twarz pobladła i była koloru kartki papieru. Zaczął mrugać oczami, niedowierzając twoim słowom. W końcu opuścił wzrok i wziął głęboki wdech i wydech

- Naprawdę nie chciałem żebyś się o tym dowiedziała... - jeszcze raz zaczerpnął dużo powietrza i zamknął oczy - [t/i], ja jestem Zabójcą Demonów

Twoja cera przybrała jego kolor. Słyszałaś kiedyś o tym zawodzie, ale tak samo jak i inni, myślałaś że to żarty lub po prostu ściema. Mając nadzieję mocniej ujęłaś jego dłoń

- To tylko żart tak? Przecież taki zawód nie istnieje, prawda? - łzy nabierały ci się do oczu, a palce zaczęły ci drżeć - Przecież demony nie istnieją, to tylko taka pogłoska! T-to nie może być prawdą - rozkleiłaś się wycierając morką już twarz

- Aniołku... - wstał od stołu podchodząc od tyłu do ciebie - Przepraszam, że ci nie mówiłem... - westchnął, przytulając się do twoich pleców

- Nie przepraszaj - pociągnęłaś nosem, odwracając się do niego

- [t/i], dokładnie wiesz, że nie poddam się tak łatwo - przyciągnął twoją głowę do klatki piersiowej, a w jego tonie głosu można było słyszeć nutę rozbawienia

- Wiem, ale dalej się o ciebie boję... - zbliżyłaś się jeszcze bardziej

- Nic mi nie będzie aniołku, nic, a nic - ucałował czubek twojej głowy

Zenitsu Agatsuma

Ostatnio dało się zauważyć duże zmęczenie złotowłosego. Cały czas nie miał na nic ochoty, nawet na rozmowy i przez to większość czasu spędzaliście tak samo - on leżał gapiąc się z niebo lub sufit, a ty bezskutecznie próbowałaś od niego wyciągnąć jakieś informacje na temat jego dnia. Niestety tak jak wcześniej ustaliliście, stałą porą na spotkania była pora popołudniowo-wieczorna, a tłumaczył się tym pomocą na polu lub pracą.

Pewnego późnego ciemnego wieczora postanowiłaś zrobić mu niespodziankę i przyjść z drugim śniadaniem do miejsca jego rzekomej "pracy". W koszu miałaś już przygotowane onigiri, ramenuę i ciasta owsiane z suszonymi owocami. Zazwyczaj trenował w ogrodzie, jednak gdy tam przyszłaś, nie było go. Zaniepokoiłaś się, bo na niebie pojawiły się burzowe chmury. Błąkałaś się pomiędzy drzewami jeszcze chwilkę, jednak twoje rozmyślanie przerwał grzmot i blask pioruna, który trzasnął niecałe sto metrów od twojego obecnego miejsca.

Po krótkiej chwili słychać było jak ktoś upada na ziemię. Podeszłaś w stronę źródła dźwięku i zobaczyłaś na trawie złotowłosego, który... spał? Tak, twoje oczy nie pomyliły się. Agatsuma chrapał w najlepsze i rozglądając się po pustych polach łatwo było dojść do wniosku, że to właśnie on miał bliższe spotkanie z trawą.

- Zenitsu? Wszystko okej? - położyłaś kosz i próbowałaś obudzić nastolatka

- [t-t/i]-chan? Nic ci nie jest? - rozszerzył lekko prawą powiekę szepcząc bezsilnie

- Co miałoby się dziać? Raczej to ja powinnam się pytać ciebie - uśmiechnęłaś się lekko na myśl, że nic mu nie jest

- Przecież tam był demon i... - kontynuował unosząc się na łokciach

- Jaki demon? Przecież to tylko bajka dla dzieci żeby je nastraszyć! Nie mogę uwierzyć, że ktoś jeszcze myśli, że one istnieją naprawdę - zachichotałaś lekko nie zdając sobie sprawy, że złotooki mówił prawdę

- Nie [t/i]-chan, spójrz - wskazał palcem na coś przypominające głowę, która zamienia się w popiół

Na ten widok, twoje ciało sparaliżowało w mniej niż sekundę. Naprawdę demony istnieją? Dlaczego twój własny chłopak przed tobą to ukrywał? Miałaś tyle pytań, jednak żadnej odpowiedzi.

- A-ale czemu mi nie mówiłeś prawdy? Nie rozumiem... - powiedziałaś, kiedy nastolatek wstał do siadu

- To skomplikowane, głównie dlatego, bo nie miałem wyboru. Ale obecnie robię to dla ciebie, żebyś żyła bezpiecznie i bez zmartwień - po odpowiedzi kaszlnął i złapał twoją dłoń

- Zenitsu... - ugryzłaś swoją wargę, za wszelką zatrzymując łzy

- Nic mi nie będzie, dam rady - uśmiechnął się lekko przyciągając twoją głowę i kładąc ją na jego ramię

Inosuke Hashibira

Od zawsze razem pracujecie


——————————————————————

Do następnego!
~Life's not daijoubu

Preferencje i scenariusze z Demon SlayerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz