Mijały tygodnie, a ja i Rafe nie odzywalismy się do siebie słowem. Płakałam w te dni, byłam zła na siebie, ze tak postąpiłam.
— Kochanie, wyjdz już, proszę..— zapukała moja mama do drzwi.
— Zostaw mnie!— krzyknęłam, to znaczy próbowałam, bo miałam gardło zdrapane od gorzkiego szlochania. Mój pokoj wyglądał tak jakby na niego padało zaćmienie słońca. Rolety były cały czas opuszczone, ubrania porozrzucane, a szuflady pootwierane.
— Isabello, musisz w końcu wyjsc. Jedziemy na obiad, Chodz z nami.. — znowu zapukała — Proszę. Rzadko teraz jesz, zrób to dla mnie- — nie dokończyła, ponieważ otwarlam drzwi.
— Dobrze, gdzie jedziemy?— zapytałam wycierając oczy. Moja matka na mnie patrzyła jak na ducha i pewnie tak wygladalam.
— Do Carrer'ow.— odparla — Ubierz się ładnie i za półtorej godziny jedziemy.— pogładziła moje włosy i odeszła. Obrocilam się na piecie wzdychając, zamknęłam drzwi stopą i odsunęłam rolety. Słońce oślepiło mnie dość mocno. Poszłam do łazienki i wzięłam szybki, zimny prysznic. Zimna woda od razu mnie orzeźwiła wywołując gęsia skórkę na moim szczupłym ciele.Ubrałam się w biała sukienkę w drobne fioletowe kwiatuszki z odkrytymi plecami, na stopy wciągnęłam białe skarpety za kostkę i moje białe conversy. Włosy miałam dalej w nieładzie, a nie miałam siły z nimi coś robic, wiec po prostu spielam je w klamrę, dałam tylko korektor pod oczy i tusz do rzes. Tak gotowa złapałam mój telefon do reki i wyszłam z pokoju.
Rudowłosa uśmiechnęła się w moja strone i poszliśmy w czwórkę w strone samochodu. Usiadłam z tylu i zapielam pasy bezpieczeństwa, aż mi się przypomniało jak Rafe prowadził samochód. Był wtedy taki skupiony i przystojny. Z moich zamyslen wyrwało mnie to, ze dojechaliśmy na miejsce. Wyszłam z samochodu kierując się prosto do srodka restauracji, nie zważając na rodzine za mną. Gdy przeszłam przez prog od razu poczułam jego perfum, źrenice mi się powiększyły, a oczy rozszerzyły. Po chwili dojrzałam go przy barze, rozmawiał z jakimś facetem. Na jego widok, wręcz łzy mi napłynęły do oczu, obrócił głowa w moja strone i wpil swój wzrok we mnie- był tak samo zdziwiony jak ja. Od razu sie wycofałam wpadając na mojego ojca, ale miałam to totalnie gdzieś. Zaczęłam iść szybkim krokiem w strone płazy, łzy mi leciały po policzkach. Tak go zranilam, a nie chciałam żeby tak się wydarzyło, żałuje tego cholernie. Zatrzymałam się na środku plazy. Schowalam twarz w moich dłoniach i upadłam na kolana, siadając na miękkim i ciepłym piasku.
Siedziałam tak może z 15 minut. Rodzice już wydzwaniali, ale wyciszylam telefon. Wstałam i otrzepalam się z piasku po czym obrocilam na piecie, a moim oczom ukazał się Rafe. Spojrzałam w jego brązowe oczy i przytuliłam do jego torsu. Zaczęłam gorzko szlochać w jego koszulkę.
— Rafe.. Ja przepraszam, naprawdę. Kocham Cię nad życie.— spojrzałam na niego, patrzył w dał pustym wzrokiem, tak jakby mnie w ogóle nie słuchał, co się mu nie dziwie.
— Jesteś pewna?— w końcu coś wydukal i spojrzał na mnie z góry
— Tak! Zrobię dla Ciebie wszystko, tylko wybacz mi... Proszę!— złapałam go za dłonie.
— Rafe? Kochanie, bo nasz obiad stygnie.— Podeszła do nas jakaś brunetka, na około miała może z 19 lat.
— Kochanie..?— wyszeptalam i spojrzałam na dziewczyne
— Zaraz przyjdę.— odparł lekko poirytowany
— Dobrze, ale..-
— CZY SIĘ NIE WYRAZIŁEM JASNO?!— krzyknął w jej strone przez co obie się wzdrygnelysmy. Dziewczyna odeszła od nas, gdy była w bezpiecznej odległości Rafe spojrzal w moja strone.
— Widzę, ze się pocieszyles za ten czas.— oczy mnie już szczypały od łez, spojrzałam na niego z gniewem.
— Nie byliśmy parą w tym okresie, wiec mogłem sobie kogoś znalezc, a nie tak jak ty. Zdradzalas mnie, gdy byliśmy razem.— wysyczal przez zeby
— Ale ja Cię kochałam i nadal kocham! — krzyknęłam
— Nie puszczaj tych slow wolno na wiatr.— przerzucił oczami
— Jeżeli myślisz, ze to koniec to po co za mną tu przyszedłeś?!— warknelam krzyżując rece na piersi.
— Obiad mi stygnie.— zmruzyl oko i obeocil się na piecie.
— NIE ODCHODŹ! Nie skończyłam jeszcze.— warknelam ponownie łapiąc go za rękę przez co się zatrzymał.
— Ale ja tak, pa Bello.— spojrzał w lewo i wyrwał rękę, odchodząc w swoją strone.Po chwili patrzenia na zachodzące słońce, zaczęłam iść w strone restauracji.
— Gdzie ty byłaś?!— wysyczal przez zeby.
— Na płazy.— odparlam, jak gdyby nigdy nic. On tylko wescthnal i wskazał ręka na krzesło. Dopiero wtedy zauważyłam, ze byli tam Cameronowie. I zeby bylo jeszcze lepiej, siedział tam Rafe z tym pustakiem. Uśmiechnęłam się sarkastycznie na ta myśl. Usiadłam pomiedzy mojego ojca a Rafe'a. Byłam zła na chłopaka, ale nie chciałam pokazywac, ze mam go w dupie tylko, ze mi na nim zależy. Tylko jeszcze nie wiedziałam jak to zrobic.
CZYTASZ
Zakochalam się w psychopacie || Rafe Cameron
FanfictionIsabelle ma 17 lat, jest w klasie maturalnej. Jedzie na wyjazd ze sobą i Cameronami na Malediwy, wtem odkrywa, ze Rafe ma na jej punkcie obsesje..