✧rozdział 3✧

36 6 8
                                    

                     Pov: Susan Potter

       Minął miesiąc od początku roku szkolnego. Wszystko co sobie zaplanowałam, jak na razie szło dobrze, jedynie Harry zrobił się dziwnie dobry z eliksirów. Chociaż to pewnie kwestia zmiany nauczyciela, jak na lekcjach nie ma terroru i ciągłego strachu jak u Snape'a, to rzeczywiście jest się łatwiej skupić. McGonnagal ogłosiła dzisiaj, że z okazji Święta Duchów, 31 października dla uczniów od 5 roku będzie bal. Ucieszyłam się z tego powodu, jednak gdy usłyszałam że to ja i Draco mamy ten bal przygotować, już nie było mi tak do śmiechu. Mamy niecały miesiąc na przygotowanie ozdób, wymyślenia tematyki i masę innych rzeczy do ogarnięcia. Do tego jeszcze w tym miesiącu mamy najtrudniejsze tematy i na pewno będzie dużo do nauki. Ale cóż, myślę że dam radę.

        Po lekcjach udałam się prosto do dormitorium, jednak nie na długo. Po dokładnym zbadaniu, czy na pewno nie ma w nim Draco, szybko wyszłam, i po chwili wróciłam z Ronem. Czyli zrobiłam rzecz, za którą białowłosy ślizgon mógłby mnie udusić. No ale cóż, najwyżej tak się stanie, jestem na to gotowa. Chłopak usiadł na kanapie,  a ja podeszła do gramofonu, który stał na parapecie, i włączyłam muzykę, po czym dosiadłam się do Rona.
- Nie mów Harry'emu, okej? - powiedział cicho.
- Ale czego mam nie mówić? - powiedziałam, a w tym momencie moim oczom ukazała się wielka butelka Ognistej. - O kurcze, skąd masz?
- Zakosiłem od Seamusa, niezłe co?
- Nooo, jest niezłe, daj - zabrałam mu butelkę, otworzyłam i wzięłam łyka, skrzywiając się lekko. - Okropne. Ale to alkohol, więc jest dobre. Teraz ty. - podałam mu butelkę, a Ron wziął porządnego łyka, znów przekazując mi butelkę.
- Czy ty mnie chcesz upić? Bo jeżeli tak, to ja w to wchodzę - powiedziałam, wypijając kolejny łyk Ognistej Whiskey. Po pewnym czasie, gdy już cała butelka była przeze mnie opróżniona, władowałam się na kolana Rona, obejmując go, i całując. Nie wiem, czy gdybym nic nie wypiła, zrobiłabym to. Ron był moim chłopakiem i to już od dłuższego czasu, ale przestałam chyba czuć to co kiedyś. On odwzajemnił pocałunek, lecz pomimo że wypił zdecydowanie mniej, również nie był zbyt trzeźwy. Nie pamiętam dokładnie, w każdym razie musiało to trwać dość długo. Z tego co działo się później, pamiętam tylko zamazane urywki, bo musiałam totalnie odpłynąć. Wiem tylko że w pewnym momencie przyszedł Draco, ale kompletnie nie jestem w stanie sobie przypomnieć, co dokładnie się wydarzyło.

                      Pov: Draco Malfoy

        Pomimo tego że był piątek, przesiedziałem w bibliotece prawie cały wieczór, ucząc się. W poniedziałek miałem oddać esej z OPCM na 3 zwoje pergaminu, więc trzeba było się przyłożyć. Gdy już skończyłem, zadowolony z siebie ruszyłem w kierunku dormitorium. Sądziłem, że już dzisiaj nic nie zdoła mi popsuć humoru, dopóki nie wszedłem do środka. Moim oczom ukazał się rudy wieprz, oraz Susan, którzy obściskiwali się na kanapie. Na stoliku stała butelka Ognistej, więc szybko skojarzyłem fakty. Gotowała się we mnie złość, więc pod wpływem emocji szarpnąłem rudego za kołnierz.
- Coś jej zrobił, ty idioto?! - zacząłem na niego wrzeszczeć. - No gadaj, już! - wieprz nie potrafił skleić zdania, chociaż to i tak nic w porównaniu z tym, jak bardzo upił Susan, która nie kontaktowała z rzeczywistością. W jednej chwili wziąłem Weasleya i wypchnąłem go z dormitorium, zamykając za sobą drzwi. Po tym podszedłem do Susan, która zemdlała, więc szybko wziąłem ją do jej pokoju, i położyłem w jej łóżku. Nie chciałem żeby coś się stało, więc zostawiłem otwarte drzwi od jej pokoju, i siedziałem na podłodze, opierając się o framugę. Zazdrość o Weasleya wręcz zżerała mnie od środka, ale na razie nie mogłem nic zrobić. Niby czuła się z nim szczęśliwa, ale z drugiej strony, co gdyby na przykład ją zdradził? Tak całkowicie przypadkiem? Muszę chyba przestać tyle myśleć, bo dłużej tego wszystkiego nie zniosę.

                    *następnego dnia*

         Obudziłem się, gdy za oknem było jeszcze ciemno. W pierwszej chwili poczułem niewyobrażalny ból w plecach, ale zorientowałem się, że to dlatego, że zasnąłem w drzwiach pokoju Susan. Podniosłem się z ziemi, i spojrzałem na nią. Cały czas spała, i nie wyglądała jakby w najbliższym czasie miała się obudzić, więc poszedłem do siebie. Poszedłem do łazienki i spojrzałem w lustro. Miałem okropnie podkrążone oczy, ale jasne było, że już nie zasnę, więc wziąłem szybki prysznic, po czym się przebrałem. Słońce powoli zaczęło wschodzić na horyzoncie, więc usiadłem na parapecie przyglądając się temu zjawisku. Trwało to dobre 20 minut, po czym słońce całkowicie wyszło już zza wzgórz, które otaczają Hogwart. Wziąłem do ręki książkę, po czym zacząłem czytać. Nawet nie zdążyłem dobrze rozpocząć, gdy z pokoju Susan dobiegł dość głośny huk. Poszedłem tam więc, by zobaczyć co się wydarzyło. Skrzynia, w której znajdowało się dużo różnych książek, albumów, zdjęć czy pamiątek, leżała teraz przewrócona. Susan siedziała na łóżku rozglądając się po pokoju. Uniosłem brwi do góry, po czym zapytałem:
- Wszystko w porządku? 
- Taaaa, tylko cholernie boli mnie głowa.
- Nie dziwię się. Rudy tak cię upił, że totalnie odpłynęłaś. - westchnąłem. Chociaż zazwyczaj udaje mi się przy niej zachowywać chłodny dystans, tym razem po prostu usiadłem na łóżku obok niej.
- Wszystko w porządku? On ci nic nie zrobił, prawda?
- Nie pamiętam, ale raczej nie... - odparła zmęczonym głosem. Pokiwałem głową.
- Powinnaś jeszcze odpocząć. Lub nie, jak wolisz. Na szczęście dzisiaj sobota, więc masz dużo czasu. - podniosłem się, i ruszyłem w stronę wyjścia. Może zabrzmi to dość zabawnie, ale gdy zobaczyłem ją wczoraj z Weasleyem, coś we mnie pękło. Kurwa, tak bardzo marzę żeby z nią być. A ona zamiast tego wybiera tego cholernego rudzielca, merlinie. Dłużej tak nie wytrzymam. Cholera, Draco weź się w garść, nic nie zrobisz. A może jednak zrobię? Tak, mam już plan.

                      Pov: Susan Potter

       Mam okropny mętlik w głowie. Nie wiem co ja narobiłam wczoraj wieczorem, i tym bardziej nie wiem, co ja czuję. To nie jest już to co kiedyś, Ron jest fajny, ale chyba nie czuję już do niego nic szczególnego. Nie wiem, może po prostu mi odbija przez alkohol. Powinnam się położyć, ale skrzynia się przewróciła, więc postanowiłam posprzątać. Pozbierałam moje wszystkie książki, albumy i zdjęcia, ale moją uwagę zwrócił stary pamiętnik. Wzięłam go do ręki. Był on sprzed dwóch lat, zaczęłam go prowadzić gdy rozpoczęłam 4 rok w nauki w Hogwarcie.

Drogi Pamiętniku!
Jest chyba 1 listopada? Nie wiem. Całkowitym przypadkiem, ja i Harry trafiliśmy do Turnieju Trójmagicznego. Oprócz nas jest Fleur Delacour z Beauxbatons, Wiktor Kruk z Durmstrangu, i Cedrik Diggory. Właśnie, Cedrik, jest nawet przystojny. I miły. To nie oznacza, że mi się podoba, ale zawsze się do mnie uśmiecha na korytarzu. Dobra, może jednak troszeczkę mi się podoba. Ale to i tak nic nie znaczy, muszę się skupić na pierwszym zadaniu turnieju. To podobno smoki. Nie wiem jak sobie poradzimy, ale Harry chyba ma jakiś plan, więc będzie dobrze. Nie mogę się najbardziej doczekać balu bożonarodzeniowego, zawsze chciałam iść na taki bal i wreszcie mam okazję, nie mogę w to uwierzyć. Tylko z kim pójdę? Może z Draco, jako przyjaciele, to dobry pomysł. Muszę na dziś, kończyć, jest dużo spraw do załatwienia.
Susan Potter.

         
Przejrzałam jeszcze dwa inne pamiętniki, i tylko dwa razy znalazła się tam wzmianka o Ronie. A o Draco pisałam chyba milion razy. Nie, to absurdalne, on przecież nigdy mi się nie podobał. Zdecydowanie za dużo o tym myślę.

___________________________________________Hey everyone!
Jest i on, kolejny rozdział tej cudownej opowieści. Przepraszam wszystkich czytelników (czyli 2 osoby, tak do was mówię) które uwielbiają Rona, będzie jeszcze szczęśliwy obiecuje wam.
Wiem że taki nudny i krótki ten rozdział, ale musiała trochę akcja iść w ten sposób. Mam już dużo planów na dalsze rozdziały, więc nie martwcie się, nie zostawię tego tak.
Bye <33

~ N.              

potter twins.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz