Noc 4

286 17 0
                                    

Eren POV

Hanji była na mnie nieźle wkurzona. Czemu? Bo zemdlałem ze zmęczenia. Gdy tylko się obudziłem, posadziłem mnie na konia i pojechaliśmy z powrotem do fortecy. Dojechaliśmy tam około godziny dwudziestej czwartej. Naokoło było dziwnie cicho. Owszem rozumiałem, że sam kapral nie narobi hałasu, ale cokolwiek byłoby słychać. Choćby nawet ogień w kominku.

- Levi?! - zakrzyknęła Hanji również zaniepokojona ciszą. - Wróciliśmy!

Nic nie usłyszeliśmy. Rozglądnąłem się po stołówce do której właśnie weszliśmy i oniemiałem. Kurz?!

- Nawet spokojnie opatrzyć się nie da. - odezwał się w końcu chłodny głos.

Odetchnęliśmy z ulgą na widok Levi'a. Hanji jednak zmarszczyła brwi. Na koszuli kaprala widniała wielka plama krwi.

- Levi? Co ci się stało? - spytała.

- Tytan się stał. - syknął. - Odmieniec cholerny. Wpadł na pole treningowe i zaczął się drzeć. Musiałem zareagować Au! - zawołał gdy Hanji zaczęła dotykać przez koszulę jego rany.

- Jak bliski śmierci byłeś? - spytała.

- Trzy sekundy. - mruknął i odszedł dwa kroki w tył poza zasięg rąk Hanji.

- Ciesz się życiem puki możesz. - odparła pani pułkownik i odeszła w stronę drzwi. Cała moja eskorta wyszła za nią. - Idę się zdrzemnąć! - zawołała z korytarza.

Zostałem sam z kapralem. Przez chwilę Levi wyglądał jakby nasłuchał. Potem złapał się za brzuch, oparł o ścianę i z cichym syknięciem osunął się na ziemię.

- Kapralu? Wszystko w porządku? - spytałem kucając naprzeciw  niego.

- Tak. - powiedział Levi, ale plama krwi na jego brzuchu zaczęła się powoli powiększać.

- Nie wydaje mi się.

- Co ty możesz wiedzieć bahorze?

- Ma kapral chociażby opatrunek?

- Oczywiście... - powiedział, ale na widok mojej miny dokończył- Że nie. Mówiłem, że przez was nawet opatrzyć się nie da.

Próbował wstać, ale jego nogi odmówiły posłuszeństwa. Gdy trzeci raz upadł na ziemię, zobaczyłem na podłodze małą plamę krwi. Rana zbyt mocno krwawiła. Podeszłam do niego bliżej i bez zastanowienia wziąłem go na "księżniczkę". Levi zaczął się szarpać i wyzywać mnie od najgorszych diabłów, ale po chwili ucichł. Spojrzałem na jego, teraz już spokojną, twarz. Stracił przytomność. Westchnąłem I weszłam do jego pokoju. Wszystko tam było idealnie uporządkowane. Jedyne co mnie nie pasowało do wystroju to otwarta apteczka. Położyłem kaprala na łóżku I wyjąłem z apteczki potrzebne mi rzeczy. Zdjąłem z niego koszulkę, odsłaniając paskudną ranę I blady tors. Nie wiem czemu się zaczerwieniłem, a w moim brzuchu wybuchło miliard fajerwerek. Starałem się jak najdelikatniej oczyścić i opatrzyć ranę, ale ciągłe syki i grymasy bólu na jego twarzy znacznie mi to utrudniały. Gdy skończyłem położyłem się obok niego i zasnąłem.

☆☆☆
Czwarta noc! I Nareszcie coś się zaczyna dziać!

☆☆☆Czwarta noc! I Nareszcie coś się zaczyna dziać!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Noc ereriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz