Epilog

1K 76 21
                                    

Poranek nastał cudowny. Naruto ocknął się, a potem przeciągnął, zadowolony. Czuł się przyjemnie rozciągnięty i nawet jeśli odczuwał lekki ból w dolnych partiach ciała, to zignorował go. Zamiast wstać, przysunął się do gorącego męża, śpiącego obok niego. Niesforna dłoń Naruto przesunęła się po umięśnionym torsie Sasuke w dół, poprzez brzuch, aż do krocza. Nim jednak dotknął męskości męża, silna ręka złapała go za nadgarstek. Czując się jak złodziej, Naruto spojrzał w czarne, groźne oczy ukochanego.

– Nie, kochanie – rzekł Sasuke dobitnie, a Naruto naburmuszył się.

– Czemu nie?! – zawołał, patrząc, jak mąż siada i dłonią przeczesuje włosy.

– Bo ja już wiem, jak to się skończy, Naruto – powiedział Sasuke, a potem ziewnął. – A my naprawdę nie mamy czasu zabawiać się w łóżku, dziś jest tyle do zrobienia!

– Jesteś okropny, Sasuke! – Naruto również usiadł, po czym splótł ręce na piersi. – Małej godzinki nikt by nam nie miał za złe!

– Małej godzinki! – prychnął Sasuke, spoglądając na niego. – Ostatnim razem twoja „mała godzinka" spowodowała, że spóźniliśmy się na ceremonię zorganizowaną dla dziedzica Itachiego!

Naruto nadął policzki, jak to miał w zwyczaju, gdy coś nie szło po jego myśli. Sasuke był okropny przez tą swoją odpowiedzialność! Kogo obchodziła dzisiejsza ceremonia?! Przecież nawet ich nie dotyczyła!

– Sasuke! – jęknął. – Kochanie... – zamruczał, łapiąc męża za rękę. Przymilanie się zwykle skutkowało, gdy Sasuke chciał się wykręcić od seksu jakimiś ważnymi obowiązkami. – Tak bardzo cię pragnę... Będę o tym myślał przez całą koronację... Proszę, nie skupię się, nie zniosę tego...

– Naruto...

– Proszę, tak cię kocham... – wyszeptał zmysłowym głosem, przejeżdżając ręką po nagiej piersi Sasuke. Pocałował męża w szczękę. – Chcę ci udowodnić, jak bardzo...

– Udowadniasz mi od czterech lat...

– Ale dziś chcę ci jeszcze bardziej udowodnić... – wymruczał Naruto, nie poddając się. Zjechał wargami na szyję Sasuke, a potem na jego tors, cały czas kierując się w dół. Wiedział, co Sasuke lubi najbardziej. A mąż zawsze mu ulegał, przez co notorycznie się spóźniali na wszystkie większe ceremonie, które kiedykolwiek organizowano.

Gdy Naruto dotarł ustami do brzucha Sasuke, mąż poddał mu się z jękiem i opadł na poduszki. Chłopak uśmiechnął się szeroko i w nagrodę za posłuszeństwo objął ustami nabrzmiałą męskość Sasuke...

*

– No gdzie żeście byli?! – wydarł się Itachi, kiedy wbiegli do Sali Tronowej, dysząc. Naruto zaśmiał się głośno, poprawiając swoją oficjalną szatę. Sasuke odgarniał do tyłu włosy ze spoconego czoła. Łóżko opuścili jeszcze o czasie, ubrali się oficjalnie i ruszyli na dół, do Sali Tronowej, w której miała się odbyć dzisiejsza ceremonia, ale jakoś tak zabłądzili w jednej z komnat po drodze... Naruto po prostu nie mógł się oprzeć Sasuke, kiedy ten wyglądał tak szykownie w swoich czarnych jak noc szatach, taki dumny i królewski. Po prostu musiał go ponownie z tych szat rozebrać i nie było innej opcji. A mąż jak zwykle mu uległ.

– Przepraszamy, Itachi – powiedział Sasuke, starając się przybrać skruszoną minę.

– Żebyście jeszcze żałowali! – warknął jego starszy brat. – Nieważne! Trzeba nadzorować to wszystko tutaj, podczas gdy ja zajmę się przyjmowaniem kolejnych emisariuszy. Naruto, drogi szwagrze, mogę zostawić ci dziedziniec?

Dwie strony świata | SasuNaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz