Rozdział 2

217 11 0
                                    

Nadszedł czas , Jan wychodzi ze szpitala.
Już z samego rana przyjechał Alek z Zośką po przyjaciela.
Rudy ucieszył się że w końcu wyjdzie ze szpitala lecz jego nogi nie były do końca jeszcze sprawne.
Jechali w trujkę do ich nowego Wspólnego domu, byli oddaleni od rynku warszawy tak dla bezpieczeństwa.
-zaraz będziemy- oznajmił Alek.
-ehhhh to trochę daleko od mojego domu rodzinnego...-powiedział trochę przygnębiony Jan
-to tylko przez jakiś czas ,nie bój się twoja rodzina jest nadzorowana aby nic się nie stało, nie musisz się martwić- pocieszał go Zośka.
-okej.
-jesteśmy-powiedział Aleksy.
Wysiedli z samochodu i pokierowali się do nie za dużej nie za małej chatki.
Zośka wziął torbę z ubraniami Rudego.
-wow gdzie mój pokój???-zapytał z ogromną ciekawością Jan.
-chciałeś powiedzieć nasz pokój?-zapytał z zadziorskim uśmiechem Zośka.
-Ty i Zośka macie razem pokój a ja oddzielny.-powiedział Alek.
Janek spojrzłał na ich obu ze znakiem zapytania.
-cóż Aleksy ma dzie~wczyne jak wiesz więc chciał osobny pokój abyśmy mu nie przeszkadzalii , a więc mamy razem pokój.
-okej?? Ale daje słowo jak nie będe mógł spać przez ciebie i twoją dziewczynę to wyrzucę was z tąd.-zagroził Alkowi Rudy na co Zośka się zaśmiał.
-ja~sne , ciekawe co będzie jak ty se jakąś znajdziesz , w tedy co?-zapytał Alek.
-wyrzucisz mniee? -zapytał ze smutnymi oczkami Zawadzki.
-nikogo nie będe mieć więc nikogo nie będe wyganiać-oznajmił Bytnar wchodząc do pokoju kulejąc.
-zgaduje , że to mój pokój po 2 łóżkach.
-owszem to nasz pokój , twoje żeczy już przeniosłem tutaj , gdy byłeś w szpitalu.
-eh okej.
-chłopaki ja muszę wyjść gdzieś , poradzicie sobie sami??
-NIE NIE DAM RADY UMRĘ BEZ CIEBIE! PRZECIESZ NIE UMIEM OTWORZYĆ DRZWI I KORZYSTAĆ Z TOALETY.-wykrzyczał Jan a Zośka wybuchł śmiechem, natomiast Alek przewrucił oczami i wyszedł.
-no więc~ pomuc ci z toaletą?-sapytał rozbawiony Zośka.
-jasne dzięki za propozycje możesz mi potrzymać.
-ha ha ha , a tak serio to pomuc ci w czymś?-zapytał Zośka.
-nie wiem , chce się położyć-żucił się na łóżko i położył Rudy.
- w razie gdyby coś się działo to mi powiedź dobrze?-zapytał z troską Tadeusz.
-jasne, nie martw się tak , nie jestem dzieckiem.
-no tak.. ale wiesz.
-tak wiem, rozumiem cię.- Jan położył się wygodnie i nim mógł  się zoriętować już spał.
Zośka przyglądał się swojemu przyjacielowi , Bytnar wyglądał na zmartwionego , co mogło by mu się przyśnić ? Podszedł do łóżka przyjaciela i dotknął chłodnawą ręką czoła przyjaciela , Jan miał gorące czoło a więc ręka Zośki schłodziła go na co ten zmienił wyraz tważy na łagodniejszy i spokojniejszy .
Zawadzki lekko się uśmiechnął do Bytnara.
-co bym zrobił gdyby cię zabrakło..?-zapytał nie oczekując odpowiedzi gdy nagle coś go pociągnęło w stronę łóżka.
Tadeusz był trochę zdezoriętowany , nie wiedział co się stało, po chwili do tarło do niego , że to Janek go wciągnął przez sen oraz jest wtulony w niego.
-uroczo- pomyślał i również zasnął.

                      ~Rano~
Gdy Jan się obudził nie było nigdzie ani Zośki ani Alka.
Rudy od razu wiedział czemu.
Mają zebranie harcerskie a później będą wykonywać różne misje , jakieś sabotaże lub akcje dywersyjne , czemu go nie obudzili?! Zostawili go samego w domu! Jan był zły na przyjaciół , jak mogli go zostawić?..
Wstał ,umył się i poszedł obejżeć coś w telewizji po czym zrobił sobię śniadanie, czekał na przyjaciół, godziny mijały.
Rudy siedział w salonie oglondając byle co by się czymś zająć.
Bytnar obawiał się , chociasz.. to mało powiedziane , on sie najprościej bał.
Ale co się dziwić? Po czymś takim karzdy by się bał.
To zawsze z nim zostanie , obawa,lęk , że znów obudzi się otoczony gromem Hitlerowców , znów będzię torturowany.
Bał się.
Oglądał telewizję gdy nagle usłyszał otwierające się drzwi... .
Przeraził się , gdyby to był któryś z jego przyjaciół by się odezwali co nie?
Podbiegł po cichu do pokoju i usłyszał kroki kierujące się w strone pokoju, schował się za drzwiami gdy nagle się otworzyły.
Rudy drżał ze strachu , nie mógł się ruszyć gdy nagle usłyszał czyiś głoś..
-Rudy?-odezwał się Tadeusz.
-T-Tade.. TADEUSZ TY ŚMIECIU- wykrzyczał Rudy gdy wyszedł ze swojej kryjówki cały blady i przerażony ze łzami w oczach.
Pomaszerował szybko do Zośki.
-Czemu się nie odzywałaś?! PRZESTRASZYŁEŚ MNIE!
-Ja... Janek? Czy ty płakałeś?
-odpowiedź na pytanie
-pomyślałem , że mógł byś spać więc byłem cicho. Teraz ty mi odpowiedź , płakałeś?
-coś ty? Po czym stwierdzasz?
-masz zaszklone oczy...
-czemu miał bym płakać? Twardzi jesteśmy! My nie pękamy poza tym jestem dorosły.
-przestań, przeciesz widze. Wiesz ,że to nie powód do wstydu? Jestem twoim przyjacielem.
-ja wcale nie płakałem.. poprostu myślałem , że to hitlerowcy..- Tadeusz nagle przytulił przyjaciela.
-wciąż się boisz?
- nie wiem , przestraszyłem się. Nie rób tak już ...
-jasne przepraszam.
-a właśnie, czemu mnie nie obudziliście!?
-nie mógł byś iść z nami , ty kulejesz jeszcze.
-czuję się dobrze.
-spowalniał byś resztę-
-... Rozumiem-Rudy wyszedł z pokoju i pokierował się w stronę kuchni.

_____________________________
Przepraszam za tak krótki rozdział po tak długim czasię!! Tylko równe 800 słów ale i tak przeczytało to tylko 5 osób w tym jedna moja kol ;-; nie dam rady dziś dłuższego napisać.
Dobranocc💜❤💜💞

💞✨🌈Rośka🌈✨💞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz