rozdział 4

227 38 1
                                    

Nanami wynurzyła się jak oparzona, dławiąc się i kaszląc. Mróz wody wbijał się jej aż do kości.

– Himiko? – zawołała. Rozejrzała się panicznie za przyjaciółką, po której ani śladu. Wróciła pod wodę, na oślep szukając kobiety. Poczuła pod ręką materiał, a następnie ramię, za które czym prędzej pociągnęła, wysławiając Himiko na powierzchnię. Złapała ją w pasie i zaczęła płynąć do brzegu. Tam położyła kobietę na ziemi i przyjrzała się jej twarzy, tak bladej. W Nanami rosła panika, że przez jej głupi czyn może stracić jedyną przyjaciółkę.

– Himiko. – Potrząsnęła nią. Kobieta zmarszczyła brwi i kaszlnęła, wypluwając wodę. Przekręciła się na bok, powoli dochodząc do siebie. Nanami odetchnęła z ulgą.

– Trzeba było ostrzec bym wzięła wdech – zachrypiała Himiko. Obejrzała się na wysoki mur, który oddziela posiadłość od brzegu, na którym się znajdują. – Lepiej uciekajmy, nim strażnicy nas znajdą. – Podniosła się.

Nanami poprawiła mokrą chustkę na głowie, chowając w cieniu twarz. Wzięła przyjaciółkę za rękę i pobiegły wzdłuż brzegu, niknąć w chaszczach.

***

Pierwszym co Kisaki zrobił po usłyszeniu, że w jego posiadłości znalazł się intruz, pobiegł do pokoju Nanami. Strażnik powiedział, że ów mężczyzna uprowadził młodą kobietę i od razu pomyślał o swojej żonie.

Gdy wpadł do jej komnaty, nie zastał kobiety. Jedynie porozrzucane ubrania i dogasające palenisko. Możliwe że stawiała opór, gdy ją porwano.

Po pokoju weszli Hanma z Kazutorą i dwoma strażnikami. Kisaki stał do nich plecami.

– Złapaliście go? – zapytał.

– Nie, złapał jedną ze służących i jak ostatni szaleniec wskoczył do jeziora. Już wydałem rozkaz przeszukania brzegu – odparł Hanma.

– Mówisz, że intruz porwał jedną ze służących? – Kisaki podszedł do paleniska.

– Tak, zapewne tą, którą pani sprowadziła.

Kisaki zmrużył oczy i przykucnął przy palenisku. Z podłogi podniósł kilka długich włosów. Zaczął chichotać pod nosem, rozumiejąc co zaszło. Że też dał się tak ubiec i to kobiecie. Jak mógł być ślepy na fakt z jakiej rodziny pochodzi jego żona? Myślał, że jest pyskatą i rozpieszczoną panienką i wbrew temu co mówiła, szybko mu ulegnie, a w rzeczywistości wykorzystała pierwszą lepszą okazję do ucieczki, bez wzbudzania najmniejszych podejrzeń. Przeszło mu przez myśl, że może chcieć to zrobić, ale na pewno nie drugiego dnia po ożenku. Nie docenił jej.

– Gdzie jest nasza pani? – zapytał Kazutora.

Kisaki wstał, nadal trzymając w palcach włosy, które na pewno należą do Nanami.

– Zapewne z naszą zbiegłą służką – odparł. Podszedł do mężczyzn, chwycił za rękojeść miecza Hanmy, wysunął go i dwoma precyzyjnymi zamachami podcią strażnikom gardła. To niewiele by wyładować swój gniew. Ulgę poczuje jak dorwie swoją zbiegłą wybrankę.

Hanma ani Kazutora nie drgnęli, choć w środku poczuli ścisk.

– Jej ojciec zniszczy nas jak tylko się dowie, że jego córunia zwiała – wycedził Kisaki. – A wojna z Yoshihiro to ostatnie czego potrzebujemy. Czy któryś z was pamięta tamtego "mężczyznę"?

– Miał kaptur, więc nie widziałem twarzy – odparł Hanma. – Ale po ubiorze i mieczach mogę go rozpoznać.

– Macie jeszcze znaleźć służącą, zapewne będą razem. Macie sprowadzić moją żonę do domu! – ryknął gniewnie.

PIWONIA [ tokyo revengers ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz