Hejo! Jakoż, że powoli zaczyna się fabuła z Yakuzą to postanowiłam dać wam inną wersję naszego kochanego Ernesta. Nie mogłam się powstrzymać od napisania tego po tym co wydarzyło się między Krakersem i Capelą. Dlatego dzisiaj bez shipu i Morwina. Za to relacja ojca z synem <3 A i oczywiście jest tu reakcja naszej cudownej Poli, która osobiście mi złamała serce jak i cały shot, ciężko się to pisało, ale wyszło całkiem słodko ;(
PS. Uznajmy, że Capela jest tu starszy niż na serwerzeWpadł do gabinetu szefa policji cały roztrzęsiony. Nie panował nad drżeniem ciała, które go dopadło, gdy usłyszał plotki krążące po budynku. Z początku myślał, że to kłamstwa. Chciał bardzo wierzyć, że ktoś wymyślił to sobie, żeby poruszyć ludzi, szczególnie jego po ostatnich akcjach, w których podpadł pracownikom policji. Ale im częściej mijał stojących funkcjonariuszy, którzy szeptali do siebie uważnie go obserwując wiedział, że mogła to być cholernie bolesna prawda.
Czarę goryczy przelał Montanha, który podszedł do niego zapytać jak się trzyma. Nie było go tylko jeden dzień. Jeden pierdolony dzień, a czuł jakby minęły tygodnie. Tygodnie, w których ktoś postanowił brutalnie zabrać mu kogoś, kogo kochał najmocniej na świecie.
-Dlaczego? – Jego głos się załamał. Czuł, że całkowicie stracił panowanie nad swoim ciałem. Miał problem ze złapaniem oddechu, jakby ktoś ściskał jego gardło cholernie mocno. Patrzył w oczy swojego przyjaciela. Szefa policji, którego był zastępcą. Tego samego człowieka, za którego byłby w stanie oddać życie. Dokładnie tego, który podczas jego wczorajszej jednodniowej nieobecności wyrzucił jego ukochanego syna z pracy. – Dlaczego Krackers został wydalony? – Krzyknął łapiąc go za koszulkę, którą miał założoną. Podniósł go tak, że Pisicela musiał wstać ze swojego miejsca.
-Nie było go w pracy od kilku tygodni... - Powiedział, a w jego oczach Dante dostrzegł smutek. Nie zwrócił jednak na niego uwagi. Nie obchodziło go to, że było mu przykro. Kurwa powinno! Powinien to zostawić jemu, albo go przynajmniej poinformować, a nie podejmować taką decyzję sam. Dobrze wiedział jaka relacja łączyła Dante i Ernesta, a mimo tego olał totalnie ich uczucia wyrzucając chłopaka z pracy.
-Gówno mnie to obchodzi, Pisicela! To mój syn do cholery! – Rzucił go z powrotem na fotel. Cudem powstrzymywał się od wybuchnięcia płaczem. Nie tutaj. Nie przy nim. Musiał się opanować na tyle, by nie pozwolić zobaczyć jeszcze mocniejszej słabości. Już i tak za dużo pokazał.
-Nie prawdziwy. – To go ożywiło ponownie. Spojrzał na mężczyznę z niedowierzaniem. Nie spodziewał się, by to właśnie on mu powiedział coś takiego. Juan był od początku, gdy Krackers dostał się do policji. Widział ich zmieniającą się relacje i rozkwitające uczucie. Dostrzegał te małe szczegóły jak każdy. Nie było na tej cholernej komendzie osoby, która nie widziała, że oni naprawdę traktują się jak rodzina. Mimo burzliwych początków udało im się stworzyć relację jaką nie miał nikt inny w tym mieście. Nie byli tylko przyjaciółmi, widać było między nimi tą ojcowską więź, którą oboje przez tyle lat szukali.
-Kto jak to, ale ty nie powinieneś tego mówić. Dobrze wiesz jak bardzo się zżyłem z tym chłopakiem, jak silna więź nas połączyła. Jak bardzo byłem szczęśliwy mając kogoś takiego. Znasz mnie bardziej niż ktokolwiek inny! – Przymknął powieki starając się z całych sił zapanować nad łzami. – Wiesz dlaczego wybrałem drogę policjanta, wiesz kim był mój ojciec i wiesz, że zawsze marzyłem o synu. Nie mogę mieć dzieci! Między mną, a Ernestem nie ma nawet 10 lat różnicy, a pokochałem go jak swoje dziecko! Byłem dla niego jak ojciec. Wiesz o tym kurwa! Wiedziałeś od początku, bo jako mój przyjaciel mówiłem ci o wszystkim. Sam śmiałeś się, że powinienem go adoptować, a teraz co? Prosto w twarz mi mówisz, że nie jest moim prawdziwym synem? Jesteś obrzydliwy Pisi.
CZYTASZ
Inadequate || Morwin // WOLNO PISANE
FanfictionZbiór shotow autorstwa brocadecat. "-Wiem, że mnie nienawidzisz. Kurwa ja sam sobie nienawidzę za to, że brałem w ogóle pod uwagę słowa kogoś innego. Straciłem cię przez własną głupotę, ale musisz wiedzieć jedno. (...) Nigdy nie przestałem cię kocha...