≈Skip Time 5 dni≈
Siedziałam sobie w kawiarni czekając na Heidi. Nagle zauważyłam jakąś kobietę, która szła w moją stronę.
- Sky? - spytała się.
- Heidi? - odpowiedziałam jej i ją przytuliłam.
- Dobrze cię poznać - powiedziała.
- Ciebie też, nie tylko z opowieści Erwina - powiedziałam a ona się zarumieniła.
- On mówił ci o mnie? - spytała zawstydzona.
- Tak, ale uwierz mi same dobrze rzeczy
- To chyba dobrze, jak się czujesz po zabiciu Spadino?
- Traktowałam go jak każdą zabitą przeze mnie osobą, czyli dobrze, ale gdzieś jest ta satysfakcja z tego, że zabiłam wroga Erwina.
- Kim dla ciebie jest Erwin?
- Jest moim wujkiem i z tego co mówił najbardziej zaufaną osobą z naszej rodziny, spokojnie nie za biorę ci go, wręcz przeciwnie chce żebyście byli razem. Nigdy nie widziałam Erwina tak szczęśliwego jak mówił o tobie.
- Odkąd jestem w zakonie nigdy o tobie nie mówił i nikt o tobie nie wiedział, raz tylko powiedział gdy mówił ważne osoby dla niego podczas przemówienia po bardzo grubej akcji powiedział "Sky to najlepsza osoba do zadań specjalnych" nikt wtedy nie wiedział kim jesteś aż do teraz.
- Zostawiłam mu wolną wolę, jeżeli chciał o mnie mówić to mógł, a jak nie chciał to też mógł ja byłam na to obojętna. Jest dla mnie bardzo ważny, więc nigdy nie próbowałam mu robić pod górkę, a mu ułatwiać życie tak też było 5 dni temu.
- On jest tobie bardzo wdzięczny, ja też. Gdyby nie ty on by teraz nie żył. Dziękuję, każdy z zakonu jest z ciebie dumny
- Czasem czuje, że jest inaczej, ale dosyć naszych smętnych pogawędek idziemy do klubu? - spytałam się, a w jej oku pojawiła się iskierka szczęścia
- Mnie nie musisz namawiać - zaśmiała się.
- Widzę mam bratnią duszę - zaśmiałam się razem z nią.
≈Skip Time≈
Byłam już bardzo wstawiona, ale nie tak jak Heidi. Właśnie wychodziliśmy z klubu, zauważyłam, że trzech mężczyzn nas śledzi. Wyciągnęłam telefon i napisałam to Heidi, ona od razu wytrzeźwiała. Nie pisałam do Erwina, wiedziałam, że damy radę.
Weszłam z Heidi w ciemną uliczkę, wyciągałam i cicho go odbezpieczyłam.
- Proszę, proszę. Pani Heidi - odezwał się jeden z mężczyzn i pokazał na nią.
- A ty to kto? - spytał pokazując na mnie.
- Nie ważne, kim jestem. Ważne, że za chwile żywy nie będziesz - powiedziałam. Może trochę przesadziłam, ale to była prawda.
- Oo pyskata się znalazła, ale za chwilę to ty nie będziesz, żywa - powiedział i wycelował we mnie. Ja i Heidi wyciągnęliśmy swoje pistolety i do nich strzeliłyśmy. Aktualnie dwóch leżało, ale jeden trafił mnie w nogę.
- Kurwa - syknęłam, a Heidi dobiła ostatniego.
- Dostałam w nogę - powiedziałam i poszłyśmy na jakiś opuszczony parking. Oczywiście to trwało dłużej niż zazwyczaj, bo moja noga odmawiała współpracy, ale w końcu doszliśmy. Heidi wzięła swój samochód, a ja usiadłam do środka i zadzwoniłam do Erwina.
- Hejka Sky - powitał mnie bardzo radośnie, niestety muszę mu popsuć humor.
- Hejka Erwin, jest sprawa - powiedział poważnie.
- Co się stało? - spytał poważnie, ale usłyszałam troskę.
- Zostałam postrzelona - powiedziałam.
- Co? Gdzie? Kiedy? - zaczął pytać
- Spokojnie, jadę teraz z Heidi na zakon
- To ja za chwilę tam będę - rozłączył się...
≈≈≈≈≈≈≈
503 słów
No i jak tam u was słonka?
Mam nadzieję, że dobrze
Ja teraz spadam pisać kolejny rozdział
Miłego dnia <3