-Milly, Will, Valentino! Bo się spóźnicie! - Krzyknął z kuchnii Phillip aby pośpieszyć swoje dzieci.
Rodzeństwo dzisiaj wyjeżdżała do szkoły, więc ich ojciec chciał zadbać o to by się nie spóźnili na odjazd. Jest to ich druga szkoła magii, ponieważ z pierwszej ich wyrzucili. Milly była podekscytowana tym że jadą do nowej szkoły, Will nie zupełnie się cieszył. Nie chciał znowu uczyć się magii. Było to już dla niego nudne. Jedzie jednak tylko dla tego że jego siostra chciała by ten z nią jechał. Nie potrafił jej odmówić. Valentino był neutralnie nastawiony do tego wyjazdu. Cieszył się że jechał jednak nie aż tak bardzo jak Milly. Po prostu chciał poznać nowe osoby. Ojciec załatwił im wstęp do tej szkoły mimo że trojaczki miały już 13 lat. Chciał by kontynuowali naukę. Dyrektorka szkoły zgodziła się więc tak oto na nowo jechali do szkoły. Pierwsza na parter zbiegła Milly. Było widać w niej podekscytowanie. Phillip się uśmiechną. Milly podbiegła do ojca i go przytuliła a ten pogłaskał ją po głowie.
-Gotowa? - Zapytał spoglądając na córkę.
-Tak! Wszystko już mam! - Odpowiedziała ojcu z promiennym uśmiechem na twarzy.
Dziewczynka bardzo się cieszyła na ten wyjazd. Było to dla niej coś ważnego. Po chwili na dół zeszli Will i Valentino. Will z posępną aczkolwiek wesołą miną a Valentino z szerokim uśmiechem na twarzy. Byli już gotowi do wyjścia. Pożegnali się z mamą, ojcem i ich młodszą siostrą Vanessą i wyszli z domu. Szli nad jezioro Ładoga w radosnej atmosferze. Rozpoczynali nowy rozdział w swoim życiu. Myśleli że będzie dobrze i normalnie...
*Time skip. Szkoła, jadalnia*
Siedzieli przy stołach czekając co będzie dalej. Do mównicy podeszła dyrektorka szkoły wygłaszając krótką przemowę przywitalną. Po tym nastąpił przydział do domów. Milly została przydzielona do Priroation, Will trafił do Krovidite a Valentino trafił do Vodior. Następnie odbyła się uczta po której dyrektorka zaprowadziła wszystkich do wieży wspólnej. Dla Milly było to dziwne. Wszyscy byli razem w jednej wieży? Nie ma podziałów na dormitoria? Szybko się jednak przyzwyczaiła. Poznała dość szybko nowe osoby. Poznała Adama, Davida i Emmę. David i Emma byli rodzeństwem. Byli oni serio mili. Przedstawiła ich swojemu rodzeństwu. Początek szkoły był dla Milly udany. Przypomniało jej się jednak że dyrektorka zakazała im chodzić do ciemnego lasu i na 7 piętro. Pomyślała by z nowymi przyjaciółmi się tam wybrać pod osłoną nocy.
-Ej idziemy do ciemnego lasu w nocy? - Zapytała swoich przyjaciół.
-Przecież dyrektorka zakazała nam tam chodzić. - Odpowiedział Will.
-Moim zdaniem to dobry pomysł. - Powiedział Adam. - Zluzuj Will. Przecież ona nie musi wiedzieć że tam byliśmy co nie?
-Ta, Will spokojnie. Nikt nie nakabluje przecież. - Powiedział Valentino.
-Niech wam będzie. - Odpowiedział nie chętnie WIll.
-Ja też idę. - Powiedzieli Rainerowie w tym samym momencie przez co zaczęli się kłócić.
Milly zaśmiała się i omówiła z nimi plan jak wyjdą ze szkoły niezauważenie. Gdy wszystko było uzgodnione poczekali do nocy. Około godziny 23:00 wyszli ze szkoły uważając na kamery i unikając woźnego. Gdy w końcu wyszli ze szkoły pobiegli przed siebie do lasu. Przed wejściem do lasu rodzeństwo Frech użyli zaklęcia Lumos które pamiętali z Ilvermorny. Cała szóstka weszła do lasu.
-Nie rozumiem czemu profesor Alvena zabroniła nam tu przychodzić. - Odezwał się Adam. - Nic tu takiego nie ma.
-Faktycznie. - Odparł David.
Wszyscy się zgodzili z Adamem. Niczego tu takiego groźnego nie było. Nie rozumieli zakazu dyrektorki. Nagle usłyszeli szelest. Dobiegał on z drzew. Drzewa były zbyt gęste więc nie mogli dostrzec kto czy co to było. Zbliżyli się bardziej do siebie. Po chwili ktoś rzucił do nich nożem. Na szczęście uniknęli go a nóż wbił się w drzewo które stało za nimi. To coś był przed nimi. Zatrzymali się. Byli przerażeni nie powiedzą że nie. To coś zeskoczyło z drzewa i zaczęło się do nich zbliżać. Wyglądał jak człowiek jednak z mocno zdartą skórą. Miał na sobie zniszczone ubrania a na twarzy miał ubraną maskę gazową. Dzieci zaczęły się cofać aż w końcu rzuciły się szybkim biegiem w stronę wyjścia. Milly co jakiś czas się odwracała by zobaczyć czy to coś za nimi biegnie. Na szczęście tego już nie było. Wybiegli z lasu i podbiegli pod bramę szkoły.
-Co to było?! - Zakrzyknął Valentino.
-Bóg wie, ale nie chciałabym tego znowu spotkać. - Powiedziała Emma.
-Ja też nie. - Dodała Milly.
-Wracajmy już. - Powiedział Will i wszedł do zamku.
Wszyscy poszli za nim. Unikając woźnego i kamer doszli do wieży wspólnej. Rozeszli się do swoich pokoi. Emma z Milly były w tym samym domu więc miały ten sam pokój. Tam jeszcze porozmawiały o tym co się wydarzyło.
-Co to mogło być? -Zapytała zamyślona Milly.
-Nie wiem, to mogło być wszystko. Wiem tyle że mogło być martwe. - Odpowiedziała Emma.
-Martwe?
-Tak. Widziałaś tego czegoś skórę? Była tak zdarta i tak zabrudzona że musiało to nieżyć.
-W sumie... Masz racje. Nie ma szans że to coś żyje.
-Czyli mamy doczynienia z żywym trupem?
-Jakkolwiek dziwnie to brzmi na to wychodzi. Musimy być bardziej czujni. Wygląda na to że ta szkoła jest bardziej niebezpieczna niż się wydawało. - Odparła Milly po czym ziewła. - Choćmy już spać. Im dłużej o tym rozmawiamy tym mniej bezpiecznie się czuje.
Emma tylko skinęła głową. Przebrały się i poszły spać. Po tym jak usnęły coś zaczęło je obserwować. To było to co spotkali w lesie. Patrzyło na nie przez okno.
-Oj spokojnie młoda Milly.... Jeszcze będziesz miał okazje by czuć się zagrożona. - Po tych słowach znikł.
Nie wiadomo co to było ale każdy wiedział że nie można temu ufać. Każdy z szóstki przyjaciół zasnął w niepokoju. A potwór? Potwór zadowolony czyścił swe noże w swoim domku, czekając aż dzieci wrócą by sobie z nimi "przyjaźnie" porozmawiać.

CZYTASZ
Koldovstoretz
FantasyUczniowie jadą do szkoły magii Koldovstoretz. Myślą że to będzie normalny rok jednak okazuje się że się pomylili. Szkoła ta okazała się bardziej niebezpieczna niż wygląda. Skrywa też w sobie wiele sekretów. Czy uda im sie je rozwiązać? Zobaczymy...