Nowy dzień. Nasi przyjaciele wstali wciąż odczuwając strach. Nie chcieli tego nikomu mówić. Sami musieli odkryć pierwsze co to w ogóle było. Ubrali się i zeszli do jadalni na śniadanie. Usiedli zdala od innych uczniów by na spokojnie porozmawiać o sytuacji z wczorajszej nocy.
-Spaliście coś? - Zapytał zmęczonym głosem Adam. Widać było że mało spał lub że w ogóle nie spał.
-Nie pytaj nawet. Oka nie zmrużyłem. - Odpowiedział mu Will.
-Ja szybko zasnęłam jednak wyczuwałam na sobie wzrok. Koszmar. - Dodała Emma.
-Wszyscy jak widać mieliśmy ciężką noc. - Stwierdziła Milly upijając łyk herbaty.
Wszyscy skinęli głową. Każdy albo mizernie spał albo nie spał w ogóle. Cała noc była dla nich ciężka z powodu że wyczuwali na sobie wzrok choć nikt na nich nie patrzył. Koszmar normalnie. Zjedli w ciszy śniadanie i udali się do wieży wspólnej. Milly z Adamem jednak poszli do biblioteki poszukać jakiś informacji na temat tego straszydła.
*Wieża wspólna, salon*
David, Emma, Will i Valentino siedzieli w pustym, puki co, salonie. Przeszywał ich strach i niepokój. Co jeśli to coś ich teraz obserwowało? Aż strach to sobie wyobrazić. Bali się i to bardzo. Nie mieli bladego pojęcia co to mogło być. Była między nimi niezręczna cisza którą przerwała Emma.
-Tak sobie rozmawiałam wczoraj przed snem z Milly... Stwierdziłyśmy że ten stwór może być martwy. - Niepewnie spojrzała po swoich przyjaciołach którzy lekko zlęknięci tym że sie odezwała, popatrzyli na nią ze zdziwieniem.
-Martwe? W senie martwe że martwe? - Dopytał niepewnie Will.
-Taaa... Sama nie umiem w to uwierzyć jednak wszystko na to wskazuje. - Odpowiedziała ze smutkiem w głosie. - To coś miało mocno zdartą i zabrudzoną skórę. Nie ma szans że to jest żywe.
-Czyli nie mamy jak z tym walczyć... Martwego nie zabijesz jeszcze raz. - Stwierdził David.
-Brawo szerloku. To chyba oczywiste. - Powiedziała Emma.
-Spokój obydwoje. Co wam da teraz sprzeczka? Nic. Musimy się zastanowić co teraz mamy zrobić. Jesteśmy w dupie i każdy z was o tym wie. Musimy ogarnąć co to dokładnie jest i czego od nas chce. Siedzimy w tym razem, pamiętajcie o tym. - Powiedział podirytowany już zachowaniem bliźniaków Valentino.
-Wiesz, nic by sie nie stało gdybyśmy nie poszli do tego lasu. Można jasno stwierdzić że to wszystko wina Milly. - Stwierdził Will.
-Wszyscy jesteśmy winni. Mogliśmy odmówić ale nie poszliśmy tam. Więc nie ma tu kogo winić. - Odparła Emma po czym poszła do swojego pokoju.
David ruszył za nią by zobaczyć czy wszystko z nią dobrze. Valentino też poszedł do swojego pokoju, zostawiając brata samego. Po chwili salon zaczął się wypełniać innymi uczniami.
*Parter, jadalnia; godzina 17:00*
Szóstka przyjaciół spotkała się na kolacji. Usiedli, jak z rana, z dala od innych uczniów. Popatrzyli po sobie. Wzrok każdego utkwił na Milly która wyglądała jakby coś strasznie chciała im powiedzieć.
-Nasz stwór z lasu jest ofiarą pożaru w lesie.. Teraz morduje uczniów w woli zemsty na dyrektorce która nie umiała przypilnować uczniów podczas ogniska. Jakiś uczeń podpalił las i zginęło dużo osób. W tym nasz morderca. - Opowiedziała towarzyszą co znalazła z Adamem w bibliotece. - Było tam też że lubi zamieniać dzieci w dywany.
Pryśli śmiechem. Atmosfera się troche rozluźniła. Przynajmniej tyle dobrze. Wszyscy jednak zamarli jak usłyszeli pomysł Milly.
-Myśle że powinniśmy tam wrócić. Dowiedzieć się czego chce. - Powiedziała dziewczyna.
-Oszalałaś?! Ostatnio nas to chciało zabić! - Krzyknął David.
-Nie zabić. Zbliżało się do nas. Wyglądało jakby się nami... Zainteresowało? Bądź co bądź musimy sie dowiedzieć czego chce. - Głos Milly miał w sobie dużo pewności.
Dziewczyna wiedziała że muszą tam wrócić i się więcej dowiedzieć. Mimo że wpierw jej przyjaciele nie chcieli tam iść, oficjalnie się zgodzili. Obmówili plan jaki zastosują podczas spotkania z mordercą.
*Wieża wspólna, pokój Krovidite; pół godziny do akcji*
Will kończył przygotowywać się do akcji. Nie był przekonany co do tego ale nie chciał zostawiać swoich przyjaciół. Jak mają zginąć, zginą wszyscy. Spojrzał na Davida który również kończył się przygotowywać. Wyglądał na zestresowanego. Nie dziwił mu się. Dziś staną oko w oko ze śmiercią. Wszystko działo się zbyt szybko. Will wiedział że coś się wydarzy. Właśnie się działo. Mógł tu nie przyjeżdżać. Byłby spokój. Ale nie. Musiał uledz Milly. Teraz mają problemy. Cóż. Był już gotowy do akcji. Gotowy na śmierć.
*Błonia przednia, wejście do lasu; godzina 23:00*
Przyjaciele stali już przed lasem. Zrobili to samo co wczoraj by sie tu dostać. Popatrzyli na siebie. Skinęli głowami i weszli do lasu. Idąc przez las cały czas się rozglądali. Nie chcieli by to coś ich znowu wzięło z zaskoczenia. Doszli do gęstych drzew. Znowu ta sama śpiewka. Szelest, rzut nożem, unik, zjawa. Jak się tylko pojawił wszyscy się cofnęli, wszyscy poza Milly. Stwór zaczął się zbliżać i gdy znalazł się już przy Milly przykucnął. Dwu metrowy potwór z zdartą skórą. Nie był to najpiękniejszy widok.
-Witaj młoda Milly. Widze że do mnie wróciłaś. Zaskakujące. Zazwyczaj każdy kto mnie zobaczył już sie tu więcej nie pojawiał. - Odezwał się złowrogo potwór.
-Czego od nas chcesz? - Zapytała z pewnością Milly.
-Nie chce nic od nich. - Wskazał na piątkę dzieci stojących za Milly w pewnej dużej odległości. - Od ciebie już chce.
-Odemnie? Czego ty chcesz odemnie? - Zdziwiła się dziewczyna.
-Oj to nic wielkiego. Powiedzmy sobie że mam wielki plan co do ciebie.
-Plan? O co ci chodzi?! - Krzyknęła dziewczyna.
-To nic wielkiego. Chce byś teraz ze mną poszła.
-Nigdzie z tobą nie idę!
-Ojj, to nie była prośba. - Uśmiechnął się złowieszczo.
-Nigdzie nie ide! Zwłaszcza z tobą!
-Nie chcesz dobrowolnie to wezmę cię siłą. - Wstał podnosząc Milly trzymając ją za gardło przy okazji ją dusząc.
-MILLY! - Krzyknął Will.
-Wiać! - Rozkazała im dziewczyna.
-MILLY NIE! - Will znowu krzyknął.
-WIAĆ! - Krzykła ostatkami sił po czym wyzionęła ducha.
Zaczęli uciekać. Wszyscy w wielkim strachu. Wszyscy smutni. Wszyscy źli. Stracili przyjaciółkę. Siostrę. Najgorszy dzień w całym ich życiu.
-Szybko zwiali. Ładna z ciebie by była ozdoba. Gdybym nie miał co do ciebie planów to bym cię przerobił na dywan. - Zaczął iść w stonę domku.
*Kraina zmarłych, cele*
Strażnik szedł z nową osobą do jej nowej celi. Osoba dalej spała. Musiała być tu nowa. Doszedł do celi 78 i położył na łóżku nieszczęśliwą duszę.
-Śpij dobrze, Milly Frech. - Powiedział po czym wyszedł z celi, zamknął ją i poszedł wypełniać resztę obowiązków.
Milly spała. To jeszcze nie koniec. Nie teraz.
CZYTASZ
Koldovstoretz
FantasiUczniowie jadą do szkoły magii Koldovstoretz. Myślą że to będzie normalny rok jednak okazuje się że się pomylili. Szkoła ta okazała się bardziej niebezpieczna niż wygląda. Skrywa też w sobie wiele sekretów. Czy uda im sie je rozwiązać? Zobaczymy...