Maks
Nie sądziłem, że uda mi się spędzić choć kilka chwil sam na sam z Julią. Rozmawiałem z Olafem, który swoją drogą nie wyglądał już najlepiej, ale trzymał się jeszcze na nogach i uparcie twierdził, że był posiadaczem twardej głowy. I wtedy dostrzegłem Julię, która z kubkiem parującej herbaty wyszła na taras. Nie tracąc czasu ruszyłam za nią, przepraszając na chwilę kumpla.
Otworzyłem delikatnie drzwi, tak aby nie usłyszała i stanąłem na śniegu. Przez chwilę wpatrywałem się w jej sylwetkę. Popijała herbatę i patrzyła w dal. Podszedłem do barierki, o którą się opierała, a wtedy przepadłem na całego. Działałem pod wpływem impulsu. Nie chciała ze mną porozmawiać, więc pragnąłem posmakować jej ust. W sumie nie wiedziałem dlaczego chciałem to uczynić. Moje zdradzieckie serce z każdym zbliżającym się centymetrem do kobiety biło coraz szybciej. Poczułem się tak samo jak sześć lat temu, trzymając ją w ramionach podczas naszego ostatniego spotkania. Znów była w moich objęciach i czułem jej zapach perfum. Drażniły moje zmysły. Nie liczyło się dla mnie nic oprócz niej. Pragnąłem jej ust i najchętniej nie wypuszczałbym jej z objęć. Niestety odtrąciła mnie.
Przyjeżdżając na to spotkanie nie przypuszczałem, że Julia również się zjawi. Olaf nic nie wspominał, że ona się wybiera na to spotkanie. W sumie nawet jak pytałem go o to odpowiedział, że raczej jej nie będzie. Czyżby mnie kłamał? A może rzeczywiście nie wiedział jaką decyzję podjęła. Nie mniej jednak byłem jej wdzięczny za to, że jednak się zjawiła. W końcu mogliśmy się spotkać i wszystko sobie wyjaśnić. A miałem jej wiele do powiedzenia. Choć zastanawiałem się, czy oby rozgrzebywać na nowo stare dzieje. Każdy z nas zdążył ruszyć naprzód, więc czy był jeszcze sens? Oczywiście, ponieważ moje skrywane gdzieś na dnie serca uczucia ożyły na nowo. I choć życie poprowadziło mnie w inną stronę, to właśnie ona znajdowała się tam nadal.
W domu narzeczonej powiedziałem, że to tylko spotkanie klasowe. Każdy ma już swoje życie więc nie ma się czym przejmować. Dałem jej słowo, że będę grzeczny i nic nie nawywijam. Przecież co mogłoby się wydarzyć. Minęło tyle lat. Każdy na swój sposób wydoroślał, podejmował odpowiedzialne decyzje, byliśmy istotami myślącymi i nie popełnilibyśmy głupot.
Lecz, gdy ujrzałem Julię...
Zdałem sobie sprawę z tego, że okłamałem swoją partnerkę. Nie miałem pojęcia co się wydarzy podczas tego weekendu, ale wiedziałem jedno, nie żałowałem, że tu dotarłem. Może to był znak bym naprawił to, co spierdoliłem tamtego pamiętnego wieczoru!
Kiedy drzwi zamknęły się za kobietą, również udałem się do środka. Na dworze targało, a ja nie miałem dziewiętnastu lat, aby szpanować w samym polarze.
— Co jej zrobiłeś? — Nim zdążyłem zamknąć drzwi od tarasu zaatakował mnie nagle Olaf. Ledwo stał na nogach, ale dość szybko podbił do mnie z wyrzutami.
— Nic — wzruszyłem ramionami, udając niewinnego.
— Mam was oboje teraz pilnować? — dopytał, próbując zmierzyć mnie podejrzliwym wzrokiem. Był wstawiony więc wyglądało to trochę komicznie. Zawsze miał słabą głowę do procentów.
— Jesteśmy dorośli — przypomniałem mu ten mały fakt. Choć gdy kończyliśmy szkołę również byliśmy. Mieliśmy wtedy dziewiętnaście lat.
— Niby tak — zgodził się z moimi słowami. — Tylko, że różni was jeden tyci — zobrazował mi palcami, jak duży — problem. To ty bierzesz ślub, za miesiąc, nie ona — rzekł, wbijając mi w tors wskazującego palca. Zabolało. Nagle zderzyłem się z rzeczywistością.
— Spokojnie, mam wszystko pod kontrolą — zapewniłem go. — Chcę jej tylko wszystko wyjaśnić. Oboje męczymy się przez przeszłość.
— Czyli chcesz mi powiedzieć — zrobił chwilową przerwę, ponieważ mu się czknęło — że pogadacie i każde z was wróci do swojego obecnego życia? — Spojrzał na mnie wyczekująco.
Wziąłem głęboki wdech i wypuściłem gwałtownie powietrze.
— Tak też myślałem — bąknął. — A teraz wybacz staremu przyjacielowi, ale muszę się udać na drzemkę. Więcej mądrości ode mnie dziś nie usłyszysz. — Znów mu się czknęło.
— Może odprowadzić cię do pokoju — zaproponowałem swoją pomoc.
— Mam sprawne nogi, choć trochę jakby z gumy — parsknął.
— Jakby co wołaj — powiedziałem, uśmiechając się pod nosem.
Uniósł kciuk do góry, po czym ruszył w stronę schodów. Omiotłem wzrokiem znajdujących się w pomieszczeniu ludzi i zastanawiałem się, co oni w ogóle wyprawiali.
CZYTASZ
Bilet po szczęście
RomanceKontynuacja losów Julii oraz Maksa Julia wiedzie poukładane życie na obrzeżach Wrocławia. Właśnie rozpoczęła aktywnie działać nad swoich ciałem pod okiem trenera. Praca za biurkiem sprawiła, że się nieco zasiedziała. Pewnego dnia otrzymuje wiadomość...