4| Wiszę Panu kocimiętkę!

139 10 19
                                    

Chłopak wysunął kij.

- Daj mi rękę - dziewczyna chwyciła go za dłoń. - Trzymaj się mocno - wtuliła się w niego i przetransportowali się na przystanek autobusowy.

Pojazd chwilę później przyjechał. Marinette skasowała swoją kartkę, jednak super-bohater takiej nie posiadał, ani nie miał przy sobie drobnych.

- Na mój koszt, Czarny Kocie! - zapewnił go kierowca.

- Wiszę Panu kocimiętkę! - podziękował i przeszedł na tył autobusu, witając się po drodze ze swoimi fanami. Mari uśmiechnęła się lekko widzą to i dosiadła się do bohatera.

- No dobra, to może zdecydujmy się na jakiś film - wyciągnęła telefon. - Mamy odpocząć od miłosnych rozterek, więc komedia romantyczna odpada. Może "Kapitan Supreme: Niesamowity Duet"?

- A czy moglibyśmy ominąć też filmy o super-bohaterach? Ty odpoczywasz od swojego problemu, ja od swojego.

- Pełna zgoda, w takim wypadku... "Rekino-zbiornik kontra Mechatygrys"?

- Ten tytuł nie brzmi zbyt zachęcająco, ale raz koci śmierć! - zachichotali do siebie.

Za oknem uważnie przyglądał im się pewien lodziarz...

***

- Nie umieraj Rekino-zbiorniku, kocham cię! - rozległ się dźwięk w sali.

- Ja ciebie też, Mechatygrysie, ale jesteśmy wrogami! - Marinette i Czarny Kot byli ewidentnie niezadowoleni z przebiegu sytuacji.

- Oni nawet nie mają ust - wyszeptał Kot. - Jak będą się całować? To nie ma logicznego sensu.

- To jest film, Kocie, a w nich nigdy nie ma sensu. To wszystko jest takie przewidywalne. Każdy wie, że wszystko dobrze się skończy. W prawdziwym życiu nigdy nie wiesz jak będzie. Wyznanie miłości jest trudne. To, że to komuś powiesz nie oznacza, że ta osoba od razu się w tobie zakocha, tak o, magicznie - rozpostarła ręce.

- Ta, gdyby to było takie proste...

- Dlatego tak boję się wyznać temu chłopakowi, że jestem w nim zakochana. Boję się, że mnie odrzuci i zostanę zraniona, a gdy jesteśmy przyjaciółmi to wszystko się dobrze układa. Nawet w porównaniu z tym ratowanie świata jest łatwiejsze. To znaczy, tak mi się wydaje. No bo spójrz: kiedy ratujesz świat z Biedronką, wciągasz się w to. Nie musisz kompletnie myśleć. Zarzucisz tylko kilkoma żarcikami i bum! Kotaklizm, Szczęśliwy traf, Niezwykła Biedronka i wszystko wraca do normalności. Jak bułka z masłem.

- Powiedzmy, że jest to trochę bardziej skomplikowane, ale tak, masz rację.

- A gdy twoja miłosna deklaracja się nie powiedzie... Masz Kotaklizm w sercu i żadna Niezwykła Biedronka tego nie naprawi. Dlatego nie udaje mi się z chłopakami. Kiedy stają się dla mnie ważni, tak się boję, że powiem coś głupiego, że muszę przewidywać wszystko, co może się stać. Więc w głowie wytwarzam sobie różne scenariusz o ślubach, kwiatkach, chomikach... Co widzą wszyscy to nie Matinette otwierająca serce, to Marinette mówiąca bezsensowne bajeczki, które przyjdą jej na myśl... - zapanowała chwilowa cisza.

Czarny Kot ewidentnie chciał powiedzieć coś, co mogłoby jej pomóc. Co pomogłoby się jej zmotywować do powiedzenia prawdy temu tajemniczemu Jaskierowi. Ale to nie było zgodne z jego kocią naturą. Zamiast tego wypalił:

- Ja też lubię chomiki.

- A ja lubię oglądać film w ciszy! - odezwał się człowiek za nimi, a dwójka na przednich krzesłach zaczęła chichotać.

***

- Wiesz, to zabawne, bo ja mam kompletnie inaczej niż Ty - zaczął temat Czarny Kot, gdy opuścili salę kinową.

- W jakim sensie? - zaintrygowała się piekareczka.

- Ja wiem, że Biedronka mnie nie kocha, ale zawsze muszę jej mówić jak bardzo jest dla mnie ważna. To już po prostu moja natura. Chciałbym pokochać kogoś innego, ale nie potrafię. Mimo, że wiem, że nigdy mnie nie pokocha, to nie mogę przestać. Jest taka niesamowita... Ale nawet nie wiem, czy ona dalej mnie lubi. Mam wrażenie, że mnie znienawidziła. I nie dziwię się, sam miałbym już siebie po dziurki w nosie, a po tym, co powiedziała mi dzisiaj...

- Na pewno cię nie nienawidzi, Kotku.

- Wrzuciła mnie do kubła na śmieci!

- Porozmawiaj z nią - położyła mu rękę na ramieniu i uśmiechnęła się.

- A co jeśli to nic nie da? - spuścił głowę zrezygnowany.

- Na pewno da. To niemożliwe, żeby cię nienawidziła. Faktycznie te twoje zaloty do niej pewnie są strasznie irytujące...

- O, dzięki, pocieszające - przerwał jej i przewrócił oczami.

- Ale jesteś jej partnerem i zawsze może na tobie polegać - dokończyła. - Dlatego powinieneś z nią to wyjaśnić.

Uśmiechnęli się do siebie i ruszyli dalej, po czym wylądowali na balkonie Matinette. Pożegnali się już cmokami w policzek, kiedy w ostatnim momencie zorientowali się, że powinni jeszcze raz powtórzyć jej tekst.

- Drogi Jaskierze... - zaczęła, gdy nagle przerwał im niespodziewany gość.

Paryska Para Roku II MiraculumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz