11| To świetny pomysł, Tikki

133 11 1
                                    

Biedronka wylądowała na swoim balkonie.

- Chowaj kropki - wypowiedziała, a kostium znikł. Tikki wylądowała na jej rękach.

- Chyba Czarny Kot wziął sobie do serca twoje rady.

- Zauważyłam - uśmiechnęła się. - Ale wiesz co? Podczas tego wszystkiego zdarzyło się coś dziwnego...

- Co takiego?

- Gdy tak patrzyła na Czarnego Kota... Dostrzegłam w nim Adriena. Nie wiem, jak to się stało. Przecież ta dwójka jest kompletnie różna od siebie. Ale kiedy dał mi tę parasolkę... Naprawdę to poczułam. Poczułam dokładnie to samo, co w przypadku Adriena. To nie może być przypadek. W szczególności, że nawet w klasie zaczęłam zauważać tą zabawną stronę Adriena. A w Czarnym Kocie tą wrażliwość, którą w sobie ma. Tikki, powiedz mi, czy jest taka możliwość, że on i Czarny Kot to jedna osoba?

- A powiedz szczerze, chciałabyś żeby tak było?

- Ja... Nie mam pojęcia, naprawdę! Mieliśmy nie poznawać przecież swoich tożsamości...

- Mari, to był tylko dekret nadany przez Mistrza Fu, aby chronić swoją tożsamość. Jak widzisz Wanga tu nie ma i teraz ty jesteś strażniczką. Teraz ty ustalasz zasady i możesz to zmienić!

- A Su-han?

- Też chciał, żebyście poznali swoje tożsamości. Spójrz na pozytywy. Wyobrażasz sobie jak bardzo łatwiejsza będzie między wami komunikacja?

- Masz rację - uśmiechnęła się. - Tylko jak mam o tym porozmawiać z Czarnym Kotem?

- Nie musisz - usłyszała głos za sobą i zamarła. Odwróciła się na pięcie do tyłu. Za nią znajdował się uśmiechnięty blondyn. - To świetny pomysł, Tikki - zszedł z barierki i stanął na równe nogi.

- Czarny Kot? A-ale co ty tu robisz?

- Jesteś całkiem niezła w ukrywaniu się, Kropeczko, ale swoich emocji nie ukryjesz. Rozpoznałem cię pod maską, Marinette.

- Od jak długo tu siedzisz?

- Wystarczająco, aby usłyszeć wszystko, co powiedziało Twoje Kwami - mrugnął.

- Wiedziałam, że skądś znam to mrugnięcie - chłopak się uśmiechnął.

- Chowaj pazury - jego kostium znikł. Teraz blondyn stał na dachu wpatrując się w nią.

- Dać Ci jakąś nagrodę, że w końcu przestałeś być ślepy? - zaczęło od razu jego Kwami.

- Plagg, przestań - przewrócił oczami, przez co Marinette zachichotała.

- No już, dajmy im trochę prywatności - powiedziała Tikki, łapiąc kocie Kwami za łapkę i wlatując do pokoju Mari. Zapukała do pudełka, z którego wychyliły się pozostałe Kwami kompletnie zaskoczone obecnością Plagga.

- Więc... Co teraz z nami będzie? - zaczął Adrien.

- Poznaliśmy swoje tożsamości, to plus, łatwiejsza komunikacja między nami. Ale...

- Ale co? - spytał.

- Nie wiem jak będzie wyglądać teraz nasza relacja. Podobasz mi się ty, nie Czarny Kot, chociaż jesteście tą samą osobą.

- Podobam Ci się? - pochylił głowę trochę na bok, zupełnie jak pies, który próbuje zrozumieć co mówi do niego człowiek.

- T-tak - wyjąkała. - Od pierwszego dnia, ale nigdy nie potrafiłam Ci tego wyznać.

- Czyli ta deklaracja na dachu...

- Była do ciebie, tak. I powiedziałam ją tobie nawet nie zdając sobie z tego sprawy.

- A ja wyznawałem Ci miłość nie wiedząc, że to Ty. Plagg ma rację, byłem ślepy.

- I pewnie jesteś zawiedziony, że to ja - westchnęła.

- Ależ skąd! - złapał ją za ręce i popatrzył głęboko w oczy. - Miałem pod nosem dziewczynę moich marzeń i snów, a nawet nie zdawałem sobie z tego sprawy - przytulił ją. - Jesteś moją przyjaciółką i jednocześnie osobą, na której zależy mi najbardziej na świecie. Tak się cieszę, że to Ty.

Wtuliła się mocno w chłopaka. Nie wierzyła, miała nareszcie realną szansę bycia w związku z Adrianem. Puściła jednak blondyna i spuściła wzrok.

- Coś się stało? - zaniepokoił się.

- Nie, po prostu... Dalej nie wierzę, że ty to Czarny Kot. Jesteście tak różni od siebie.

- Jako super-bohater mam więcej swobody. Pokazuję swoją prawdziwą naturę. Najwyraźniej... Nie lubisz jej. Wolisz tego poukładanego gentlemana, którego gram.

- Nie lubię cię za poukładanego gentelmana, ale za to, że jesteś miły, zawsze służysz pomocą, bronisz do końca i jesteś wierny swoim uczuciom mimo wszystko. Jesteś wytrwały, odważny... Masz serce, które niewiele osób posiada. To za to cię lubię. Ale twoje poczucie humoru też jest niczego sobie - uśmiechnęła się.

Chłopak założył rękę za kark jak zawsze, gdy czuł zakłopotanie.

- Ale jest jedna rzecz, o której muszę Ci powiedzieć... - zaczęła Mari poważnym tonem.

Paryska Para Roku II MiraculumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz