Karl z Techno po czasie wznieśli swoje budowle, i poczuli się jak w pierwotnym domu. Przeszukali okolice, by się orientować w terenie, ale o klifie nic się nie zapytali, co było dziwne, ponieważ długo zamieszkiwali 1 wymiar, i wiedzieli, że z drugiej strony stoi owy klif.
Minął miesiąc od osiedlenia się nowych mieszkańców. Ja, wciąż łaziłam nad przepaść, coraz bardziej zastanawiając się nad jej istnieniem. Z resztą, nigdy wcześniaj, wraz z Ranboo, nie widzieliśmy klifu. Kolejnego dnia, o poranku, znów udałam się nad niego.
-Y/N!-Usłyszałam, jak ktoś wykrzykuje w złości moje imię-Mówiłem ci, żebyś tu nie chodziła!-
Okazało się, że znalazł mnie Phil. W pierwszej chwili zrozumiałam, że to było skrajnie głupie-końcu, nie posłuchałam się go (Wyjaśnienie-Y/N w swoim domu, musiała się słuchać każdego polecenia rodzica. W 3 wymiarze, Endzie, bunt od strony dziecka, był surowo karany).
-Phil!-Wykrzyknęłam z zaskoczenia, obracając się w jego stronę.-Przepraszam!-
-Surowo ci zakazałem zbliżać się celowo do okolic przepaści, a zwłaszcza siadać na krawędzi. Wstawaj.-Powiedział, podając mi ręke.
-Dlaczego aż tak nie chcesz, żebym tu chodziła?-
-Możesz jeszcze spaść. Pamiętasz Pokrake Leśną? Zaatakowała cię przy pierwszej okazji.-
-Jestem uważna..-
-Ale COŚ cię może jeszcze tam zepchnąć.-
-Właściwie, co jest na dnie? Naturalnie klifu tu nie ma, sam go utworzyłeś.-
-Jest za wcześnie, Y/N.-
-Długo tu jestem, chyba już czas.-
-Po prostu zostaw to miejsce w spokoju.-
Doszliśmy do zaosiedlonej części L'manburga, ,,kłócąc" się przez całą drogę. Po dowiedzeniu się Phila, o tej całej sytuacji, przysięgłam sobie, że nigdy to już się nie powtórzy. Było mi bardzo głupio z tego powodu, ale na następny dzień, troche przeszło.
Wracając do domu z lasu, zza pleców usłyszałam czyjś głos.
-Y/N!-Usłyszałam czując, że ktoś łapie mnie za ramię-Mam pytanie-Po chwili rozpoznałam głos Willa.
-Jakie?-
-Tak z ciekawości... Po co chodziłaś nad przepaść? Zwykle się słuchałaś, przepraszam, że pytam.-Zapytal niepewnie brunet.
-Nie masz za co przepraszać. Po prostu, czułam się z nim strasznie związana, jakby na dole był zupełnie inny wszechświat, bo wymiar, to mało powiedziane...-
-Związana? A czułaś to jeszcze kiedykolwiek? Mam na myśli, do jakiegoś przesmiotu itp.-
-Nie pamiętam, żebym czuła to samo. To naprawde była śilna więź, tak, to bym nawet się tam chodzić nie odważyła.-
-Mogłaś się powstrzymać, serio mogło ci się coś stać.-
-Wilby, pomyśl, dlaczego Dadza nie chce nam mówić nic o tym miejscu? Wcześniej wszystko nam tłumaczył, a teraz? Teraz, to nawet boi się o tym wspominać.-
-W sumie racja, troche to się wydaje dziwne. Nawet gdyby, nie chce mieć nic z tym wspólnego.-Dodał.
Porozmawialiśmy sobie jeszcze chwilke o wszystkim, a zarazem o niczym. Po pół godzinie konwersacji, rozstaliśmy się do domów.
Dzień był jak każdy inny, z rana wyszłam na spacer zjeść śniadanie, wracając porozmawiałam z kimś, zjadłam obiad, użyłam materiałów do tworzenia nowych jak i starych rzeczy. Kładąc się spać, usłyszałam szelest zza okna. Ujżałam małą, bezbronną i niezidentyfikowaną kreaturą. Miała 4 pary odnóży, świecące, zielone oczy, neonowo-seledynowe futro, ogromne uszy z ogonem, a wielkością, była podobna do wróżki (Wielkość podobna do kaczki). Otworzyłam okno, do przyjżenia się stworzeniu. Mało myśląc, udałam się na zewnąrz. Blask księżyca odbijał się w futrze Vonka(Bo tak, nazwałam nowe stworzenie), więc było łatwiej je wypatrzeć. Miał wielkie uszy, więc łatwo wywnioskowałam, że polega na słuchu jak i na wzroku, ponieważ poprzez świecące w pary oczu, widzi w ciemności. Gorzej ma z węchem, ponieważ nos jest malutki w porównaniu do reszty ciała.
Chwilę przyglądałam się stworzeniu, a ono mi. W pewnej chwili, spłoszyło się i zaczęło biec w stronę lasu. Wyglądało, jakby chciało, żebym za nim podążała. Z ciekawości, pobiegłam za nim. Przedzierałam się przez drzewa, krzewy i kłody, tuż za Vonkiem. Nagle, wbiegając w gąszcz, zatrzymałam się na krawędzi przepaści, której dno zasłaniała mgła. Ledwo zatrzymując się, z przerażenia odskoczyłam w tył.
-Przecież klif jest po przeciwnej stronie...-Pomyślałam.
Nagle, usłyszałam, jak ktoś woła moje imię. Za drzewami, stał wycieńczony Philza. Miał oderwane skrzydła i podziurawione ubrania, a jego ciało obtaczała krew. Zamurowało mnie. W pewnej chwili, upadł na ziemię. Zaraz za nim, przedzierała się ciemność, czarniejsza od wszystkiego. Była tak szybka, że w jednej chwili obtoczyła Dadze. Spojrzał się na mnie, mówiąc z ostatnich sił ,,Uciekaj". Gdy ciemność go zabrała, cofnęłam się o 2 kroki. Ustałam tuż na krawędzi. Z łzami w oczach, skoczyłam w przepaść.

CZYTASZ
{,,Zrobię To Miejsce Twoim Domem"}
FantasyRodzice wyrzucają Cię i Twojego brata z podniebnego królestwa do magicznego wymiaru. Lądujesz wraz z Ranboo w lesie, gdzie znajduje i przygarnia was zastępczy tata.