16

4.7K 344 39
                                    

Było już naprawdę późno. Lottie już dawno zasnęła wtulona w moje ciało, a ja ani przez chwilę nie potrafiłem zmrużyć oka. Cały czas myślałem o tym, co mogło być przyczyną jej łez. Nie dawała mi w ogóle spokoju myśl, że mogło coś się dziać złego.

Nie naciskałem na nią i pozwoliłem jej w spokoju się wypłakać. Gładziłem ją po włosach, od czasu do czasu składałem pocałunek na jej czole, byleby czuła, że jestem przy niej i nie pozwolę jej skrzywdzić.

Delikatnie wzdrygnęła się przez sen, zwracając tym samym moją uwagę. Spojrzałem na nią, upewniając się, że na pewno się nie obudziła i delikatnie okrywając jej nagie ramiona pościelą. Przytuliłem ją mocniej do siebie, po raz kolejny całując jej czoło i palcami wodząc wzdłuż jej kręgosłupa. Miała tak bardzo delikatną skórę, która była wręcz idealna do masowania i głaskania – mógłbym robić to zawsze.

Zmęczony wszystkimi czynnościami i wydarzeniami z poprzedniego dnia i nocy, postanowiłem, że także spróbuję zasnąć. Przymknąłem swoje powieki, opierając moją głowę o głowę Charlotte. Westchnąłem cicho, powoli czując, jak ogarnia mnie błogi sen.

George

Obudziłem się rano, zastanawiając się czy wydarzenia z poprzedniego wieczoru na pewno się wydarzyły. Nie rozumiałem, jak mogłem wyjść na takiego idiotę? Cholera jasna. Czasami za samego siebie było mi wstyd. Byłem dorosłym facetem, a potrafiłem wpakować się w najgorsze gówno tego świata.

Westchnąłem ciężko, podnosząc się do pozycji siedzącej i rozglądając się dookoła. Byłem sam, kompletnie sam. Harry nie spał na łóżku obok mojego, które nawiasem mówiąc było kompletnie nie ruszone przez nikogo.

-A to dzika bestia – zaśmiałem się, wstając i szukając moich ubrań.

Byłem wtedy naprawdę głodny i miałem wrażenie, że jeśli zaraz czegoś nie zjem to zwariuje – to jedzenie pozwala mi zapomnieć o tym, że jestem samotny, a teraz, gdy mój przyjaciel przespał się z gorącą laską, było mi naprawdę bardzo mocno potrzebne.

Ubrałem się w tempie ekspresowym, zaraz po tym gdy wygrzebałem czystą koszulkę z mojej torby. Ochlapałem twarz wodą i szybko umyłem zęby. Na umywalce stał płyn do płukania jamy ustnej – musiał należeć do Harry’ego, ponieważ ja nigdy nie używałem takich wynalazków. Zawsze stawiałem na tradycyjną pastę do zębów.

Uniosłem butelkę z niebieskim płynem do góry, przyglądając się buteleczce.

Napis: Zawiera alkohol  * , zwrócił moją uwagę.

Wzruszyłem szybko ramionami i odkręciłem butelkę. Powąchałem zawartość, której miętowy zapach mocno uderzył w moje nozdrza. Przystawiłem buteleczkę do ust i wziąłem parę łyków. Przełknąłem od razu, czując jak pali to mój przełyk.

-Fuj – jęknąłem, krzywiąc się. Jak ludzie mogą tego używać? Przecież smakuje to parszywie.

Przyjrzałem się buteleczce jeszcze raz, czytając dokładnie to, co było na odwrocie. Kolejny napis przykuł moją uwagę,

Nie połykać.

-Kurwa.

Spojrzałem na swoje odbicie w lustrze, przyglądając się uważnie swojej twarzy. Zmarszczyłem brwi, nie wierząc w to co właśnie zrobiłem.

-George jesteś pieprzonym idiotą – powiedziałem sam do siebie.

*

Zszedłem na dół, kierując się w stronę stołówki. Miałem nadzieję, że chociaż śniadanie będzie godne zainteresowania.

Rozejrzałem się po pomieszczeniu, zauważając, że nie ma tu nikogo. Spojrzałem na zegarek, który wskazywał godzinę 7:48.

-Co ja robię tu o tej godzinie?

-Też chciałabym wiedzieć – powiedział głos za mną, na co wzdrygnąłem się i odwróciłem w tył.

-Kurwa mać!  - krzyknąłem, gdy zobaczyłem tą samą kobietę, która wczoraj kilkakrotnie dawała mi reprymendę za moje słownictwo.

-Chyba wyraziłam się jasno, że bez przekleństw na terenie mojego obozu – powiedziała i uniosła brew do góry. – Dzień dobry.

-Dobry – odpowiedziałem, nadal będąc w szoku.

-Czego tutaj szukasz? – zapytała, odchodząc ode mnie.

-Chciałem coś zjeść.

-Śniadanie jest wydawane za godzinę.

-Nie dałoby się czegoś załatwić? – pytałem zdesperowany.

-Nie.

-Ale ja jestem głodny! – jęknąłem niezadowolony.

-Czy nie wyraziłam się wystarczająco jasno? – powiedziała zirytowana. – Czego nie rozumiesz?

-Jak mam być szczery to schody zaczęły się już po ‘dzień dobry’ – odparłem, przypatrując się, jak patrzy na mnie z zdenerwowaniem.

Widać było, że coś jeszcze chciała mi powiedzieć, ale niespodziewanie przeniosła wzrok za mnie.

-Oh, dzięki Bogu pan jest i wytłumaczy swojemu koledze, że śniadania wydawane są dopiero o 9 – mówiła do Harry’ego, po czym zniknęła za drzwiami prowadzącymi do holu głównego.

-Mamy do pogadania, Styles – oznajmiłem, zajmując miejsce przy jednym ze stolików.

***

*płyny do płukania jamy ustnej są zazwyczaj bez alkoholu, ale to tylko na potrzeby ff :D

co sądzicie? postanowiłam dodać coś z perspektywy Georga, żeby wszystkim życie umilić :D

piszcie co sądzicie xx 

Daddy // h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz