08

4.9K 324 33
                                    

Spojrzała na mnie. Swoim niepewnym spojrzeniem lustrowała moją twarz tak jakby próbując odnaleźć coś – nie wiem czy w ogóle miało sens szukania czegoś we mnie. Jestem dorosłym mężczyzną, który samotnie wychowuje dziecko i praktycznie każdego dnia miewa erotyczne fantazje o nauczycielce jego córki. No wręcz idealny materiał.

-Ja… - jej głos drżał.

Przechyliłem delikatnie moją głowę w bok i spojrzałem na nią w sposób zachęcający do mówienia.

-Możesz mi zaufać. – zapewniłem ją, po raz kolejny tego dnia kładąc dłoń na jej kolanie. – Nieznajomemu podobno najlepiej się wygadać.

-M-mam po prostu dużo problemów rodzinnych, z którymi nie potrafię s-sobie poradzić. – z każdym słowem jej głos co raz wyraźniej łamał się. Nie minęła nawet sekunda, a po jej policzku już spływały łzy. Przyciągnąłem ją do siebie i przytuliłem ją do swojej klatki piersiowej, zaciągając się jej zapachem. Dobry Boże jak ona cholernie dobrze pachniała.

Poczułem jak moment później mocniej wtula się we mnie i dłonią chwyta miejsce powyżej mojego łokcia( A/N: zdjęcie obok/na początku rozdziału).

-Czasami dobrze się wypłakać. – powiedziałem cicho.

Podniosłem wzrok na drzwi wejściowe do klasy i dostrzegłem w nich stojącego Georga z szeroko otwartymi oczami. Próbowałem jakoś go odpędzić. Gestykulując delikatnie głową, sugerując, żeby poszedł, na co tylko zmarszczył brwi.

„Spierdalaj” – poruszałem wargami, by bezdźwięcznie wydać mu polecenie.

Jego usta rozchyliły się w sposób jakby starała się przeciągnąć literę „a”, on sam pokazał mi dwa kciuki zwrócone ku górze i zniknął za drzwiami.

W chwili, gdy te się domknęły Lottie odsunęła się ode mnie ocierając łzy z jej policzków.

-Przepraszam cię. Ja naprawdę…

-Nie musisz mnie przepraszać, bo nie masz za co. – oznajmiłem.

-Wszystko mnie przerasta. – wychlipała. – W jednym dniu dowiedziałam, że moi rodzice się rozwodzą i mój chłopak mnie zdradza.

-Chłopak? – palnąłem oniemiały. Zabolało.

-Po tej akcji na pewno już były. – zaśmiała się gorzko, odwracając głowę.

-Nawet nie wie ile traci. – powiedziałem bez namysłu, skupiając jej uwagę na mnie.

Zaczesałem pasmo jej włosów za ucho, zjeżdżając dłonią na jej prawy policzek i wycierając pozostałości łez. Była tak piękna, a widać było, że cierpiała niemiłosiernie mocno. Miałem ochotę zabić tego skurwysyna, a jednocześnie podziękować mu, że okazał się być takim palantem.

Nawet nie zauważyłem, gdy Charlotte przygryzła dolną wargę, a mój kciuk przejechał po niej, uwalniając ją z ucisku.

-Nie rób tak proszę. – poprosiłem cicho.

-D-dlaczego?

Bo staję się cholernie napalony i mam ochotę wykorzystać te urocze usteczka w innym celu.

Chciałem tak powiedzieć – korciło mnie niemiłosiernie.

-A niech no ja jeszcze raz zobaczę pana przy tych doniczkach! – z korytarza dobiegł nas donośny kobiecy głos. Od razu oboje spojrzeliśmy zdezorientowani w tamtym kierunku, by po chwili zobaczyć jak George po raz kolejny wchodzi do klasy tym razem jednak znacznie głośniej i znacznie szybciej.

-Panno Scott! Ja się nie zgadzam na takie rzeczy! – dramatyzowała woźna, która wszedł do klasy zaraz po moim przyjacielu i rzuciła w jego stronę szmatką do kurzu.

-Co się stało? – zapytała swoim anielskim głosem, próbując zamaskować swój ochrypły głos.

-Pani gość przez dziesięć minut stał przy parapecie z kwiatami i obrywał z nich liście! – przyłożyłem otwartą dłoń do czoła, kręcąc teatralnie oczami na jego zachowanie.

-Przepraszam za kolegę. – wszedłem w słowo panny Scott. – Zmaga się z poważnym zaburzeniem pracy mózgu i czasami nie panuje nad tym co robi, a dzisiaj dodatkowo biedaczek zapomniał wziąć lekarstwo. – czułem jak spojrzenie Georga pali moje plecy, ale gdy widziałem jak wyraz twarzy starszej kobiety diametralnie się zmienia nie myślałem nad tym zbyt wiele.

-W porządku, ale proszę następnym razem nad nim panować. – mówiła już znacznie spokojniej. – Już państwu nie przeszkadzam.

-To już się więcej nie powtórzy! – krzyknąłem na odchodne, otrzymując delikatny uśmiech kobiety w zamian.

Zapadła cisza i minęła krótka chwila zanim zaczął ktoś mówić.

-Jakie poważne zaburzenie mózgu?! – niemal, że krzyknął. – Styles, czyś ty do końca zdurniał?!

Zaśmiałem się nie odwracając się w jego stronę i skupiając moją uwagę na Lottie, która także nie potrafiła pohamować swojego uśmiechu.

-Oj cukiereczku, wydaję mi się, że czeka nas poważna rozmowa. – moje i Charlotte oczy rozszerzyły się znacznie. Dziewczyna niekomfortowo kaszlnęła, a ja odwróciłem się w stronę Georga, którego twarz zdobił zwycięski uśmieszek.

Daję słowo, że gdyby wzrok mógł zabijać, mój przyjaciel byłby już martwy.

-Panowie, uh, może przejdziemy do planowania wycieczki. – powiedziała cicho, najprawdopodobniej czując się niekomfortowo w obecności dwóch „gejów.

„Zabiję cię.” – oznajmiłem niemo w jego stronę, co skomentował zwykłym prychnięciem.

***

hehehe uwielbiam pisać te rozdziały z Georgem :D 

mam nadzieję, że podobało się wam :) 

piszcie x

Daddy // h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz