Charlotte podała mi swój adres od razu, gdy usiadaliśmy na siedzeniach mojego samochodu. Co jakiś czas instruowała mnie, w którą uliczkę powinienem skręcić, by szybciej dojechać do jej domu.
Nasze usta się nie zamykały. Nie spodziewałem się, ale dużo rozmawialiśmy na tematy, których nie posądzałbym ją by je w ogóle poruszyła.
Co jakiś czas pytała się też o Jenny i mówiła mi jak bardzo podoba jej się jak moja córka brzdąka od czasy do czasu na szkolnym fortepianie. Nie spodziewałem się, że w moim domu znajdzie się kiedyś wirtuoz, który bez żadnych lekcji byłby w stanie zagrać jakąkolwiek melodię.
Stworzyłem geniusza.
-Mogę wiedzieć czym się zajmujesz? – zapytała nagle.
Nie odrywając wzroku od drogi uśmiechnąłem się. Lubiłem swoją pracę, dlatego też czułem przyjemność, gdy o niej mówiłem. Mimo, że dla niektórych mogłoby się wydawać to nie ciekawe mnie bardzo to interesowało. W przeciwnym razie w ogóle bym się tym nie zajmował.
-Jestem biznesmenem. – odparłem. – Moja firma zajmuje się dystrybucją zagranicznych klasycznych samochodów. Bardzo czasochłonne, ale dla mnie przyjemne.
-Dlaczego mnie to nie dziwi? – zapytała, intrygując mnie.
-Co takiego cię nie dziwi?
-Że pracujesz w branży motoryzacyjnej. – zaśmiała się, odpowiadając na moje pytanie. – Typowy facet.
-Cóż mogę poradzić na to, że klasyczne samochody to coś co mnie kręci?
-Mogę być z tobą szczera? – zapytała po chwili.
-Oczywiście.
-Szczerze powiedziawszy, gdy twój przyjaciel powiedział, że jesteś swoim własnym szefem to stawiałam na to, że zajmujesz się samochodami albo zabawkami erotycznymi. – powiedziała skrępowana, powodując, że rozszerzyłem oczy w zaskoczeniu. Nie miałem pojęcia skąd przyszło jej takie coś do głowy, ale mój penis odpowiedział na jej stwierdzenie. Poczułem przyjemny impuls przeszywający całą moją długość i już wiedziałem, że w domu będę musiał się tym zająć. – Przepraszam jeśli cię tym uraziłam..
-Nie przepraszaj. Jestem tylko zaskoczony. – uśmiechnąłem. – Skąd u ciebie takie podejrzenie?
-Samo pojawiło się w mojej głowie. Czysty przypadek. – zaśmiała się nerwowo. – Oh, to mój dom. – powiedziała, wskazując na mały, uroczy domek otoczony kilkoma drzewami.
Zaparkowałem wzdłuż chodnika i spojrzałem w jej stronę. Wyglądała jakby biła się z własnymi myślami i zacząłem zastanawiać się co ją trapi.
-Dziękuję za podwózkę. – powiedziała nagle, podnosząc wzrok i patrząc mi prosto w oczy.
-Nie ma problemu. – po raz kolejny uśmiechnąłem się do niej. – Mieszkasz sama?
-Tak. Od pewnego czasu. – poczułem nie przyjemny ucisk, gdy usłyszałem jej odpowiedź. Czyżby ten dupek mieszkał tu wcześniej razem z nią?
-Moja siostra przeniosła się do Ohio, dlatego zostałam sama w tym wielkim domu. – powiedziała, akcentując słowo opisujące jej dom. Zaśmiałem się, czując niewyobrażalną ulgę. – Uhm. Będę się już zbierała.
-W porządku. – odpowiedziałem, tak naprawdę myśląc w inny sposób. Chciałem, żeby została lub żeby chociaż zaprosiła mnie do siebie.
Styles, opanuj się!
-Jeszcze raz dziękuję za podwózkę i za to stało się na dzisiejszym spotkaniu. – powiedziała, opuszczając wzrok na jej kolana.
-Nie ma o czym mów… - przerwałem, gdy poczułem jak całuje mnie w policzek. Nawet to sprawiło mi przyjemność.
-Dobranoc. – powiedziała, wychodząc z samochodu i zostawiając mnie osłupiałego.
-D-dobranoc. – odpowiedziałem tak na dobrą sprawę sam do siebie, bo ona stała już przy drzwiach frontowych jej domu, majstrując z kluczem.
Uśmiech wkradł się na moją twarz, a moje samopoczucie od razu uległo polepszeniu. Pocałowała mnie! W policzek co prawda, ale liczy się sam fakt, że jej usta zetknęły się z moją skórą!
*
15 grudnia nadszedł szybciej niż się spodziewałem. Nawet nie obejrzałem się, a już musiałem przygotowywać się do wycieczki i pakować wszystkie niezbędne rzeczy.
Przez cały ten czas byłem kłębkiem nerwów. Nigdy nie lubiłem się pakować, bo zawsze bałem się, że czegoś zapomniałem.
-Styles, uspokój się, bo ci się jaja zgrzeją. – zaprosiłem do siebie Georga, żeby pomógł mi w pakowaniu, ale od czasu, gdy przyszedł, siedział na moim łóżku i narzekał jak bardzo nie lubi ekspedientki w Dunkin Donuts, która za każdym razem daje mu pączki z różowym lukrem, którego on nienawidzi.
-Nie pomagasz mi. – fuknąłem niezadowolony. – Miałeś mi pomóc.
-Przecież pomagam. –zbulwersował się.
-Póki co to około 16. razy przekląłeś na Ginę.
-Zrozum, że ta franca robi to celowo! – niemal, że krzyknął. – Za każdym razem powtarzam jej, że nie lubię różowego lukru.
-Jaka jest różnica między zwykłym lukrem, a tym różowym? Wytłumacz mi. – odwróciłem się od niego i wyciągnąłem kilka moich t-shirtów.
-Różowy to kolor poświęcony dla dziewczyn i dla gejów. – uderzyłem się otwartą ręką w czoło, słysząc jego wytłumaczenie. Czasami naprawdę nie rozumiałem, dlaczego się z nim przyjaźnię.
-Już wiem, dlaczego Stacey zarządzała separacji. – mruknąłem, licząc na to, że nie usłyszy.
-Zabawny jesteś, misiaczku. – prychnął, wstając z łóżka i podchodząc do mojej walizki. – Spakowałeś gumki? – na początku nie zrozumiałem o co mu chodzi i uniosłem brew w zdezorientowaniu.
-Co?
-Czy spakowałeś kondomy się pytam. – pokiwałem nieśmiało głową. – A więc masz to co najważniejsze, a teraz zluzuj bieliznę, bo panikujesz! – mówił, odchodząc w stronę wyjścia z mojej sypialni.
-Prasuj majty, Styles! Jedziemy na wycieczkę! – krzyknął.
***
podobało wam się? :)
piszcie x
CZYTASZ
Daddy // h.s.
FanfictionCo jeśli samotny ojciec zakocha się w nauczycielce jego córki? Co jeśli będzie na tyle nieśmiały by nie przyznać się do tego? Co jeśli frustracja doprowadzi go do nieprzyzwoitych myśli i marzeń? No właśnie... co jeśli?