(Per. 3 os)
Był już wieczór. Salon był posprzątany a prawie wszystkie światła były zgaszone. Węgier usnął na kanapie w pozycji siedzącej przykryty kocem, chłopcy siedzieli już w swoich łóżkach, a jedyną osobą która była jeszcze na nogach, to był Polska. Stał właśnie przy szafce wyciągając bandaże, które właśnie miał użyć-Prawie jak na wojnie...-powiedział pod nosem podwijając swój rękaw. Stresował się, gdyż za chwilę miał powiedzieć jedną z rzeczy, o których nie był w stanie opisać lub opowiedzieć od samego początku.
-Ehh...czemu czasami nic nie może po prostu działać? Jedyne czego zawsze chciałem, to pokazać, że daje sobie radę. Ale co ja siebie oszukuje...-powiedział szeptem do siebie, wiążąc na dłoni bandaż, na której środku znajdował się środek złamań.Gdyby można było opisać cały proces rozpadu, można byłoby to opisać w kilku częściach. Na początku przychodzi pierwszy „trzask" czyli oczywiście pierwsza kreska na np: dłoni. Później rozprzestrzenia się na innych częściach ciała, od stóp do głowy. Ostatnią częścią jest totalny rozpad. „Niestety rozpad jest to nieodwracalny proces" tak to mówiła Austria, i to prawda. Po rozpadzie nie ma mowy o obudzeniu się. Jeszcze do dzisiaj nikt nie wie, co się dzieje później, lub przynajmniej nie wiedzą tego funkcjonujące kraje.
Chowający przedmioty znowu do szafki, wychodząc z łazienki i wyłączając światło myślał głęboko co powiedzieć. Miał jeden krok do wejścia do pokoju, lecz jakby coś go zatrzymywało, ciągnęło od tych drzwi, pokazywało mu tylko teatr kłamstwa, w której on jako jedyny jest i organizatorem jak i samym aktorem.
Lecz obiecał wszystkim, P, jego synowi i im. Obiecał, że będzie mówił prawdę i że ich nie zawiedzie. Otworzył na chwile zamknięty na klucz pokój i zostawił tam naszyjnik. Zamknął drzwi do pokoju i stojąc na przeciw pokoju wziął głęboki wdech, wydech i wszedł do pokoju.
-Mam nadzieje, że wam nie przeszkadzam?-zapytał szeptem, lecz chłopcy czekali cierpliwie aż przyjdzie.
-No dobra...więc mam nadzieje, że przynajmniej coś zrozumieliście z tego, co wcześniej zobaczyliście. Może było to na innej zasadzie ale...-zatrzymał się, widząc jak patrzyli się na niego-No dobra...nie mogę przecież traktować was jak głupków. Chcecie wiedzieć, to się dowiecie. Proszę możecie się pytać co tylko chcecie-odpowiedział, a chłopcy patrząc się szybko na siebie, zaczęli pytania.-Dlaczego nam nie powiedziałeś, że coś takiego miało miejsce wcześniej?-zapytał Niemcy
-Bałem się. Po prostu się bałem. Nie lubię rozmawiać na takie tematy, gdyż nawet wciąganie was w takie sprawy nie są ani przyjemną, ani miłą sprawą.
-Co oznacza, że osoba ,,jest w lepszym miejscu"?-zapytał Rosja
-Że ta osoba umarła...-odpowiedział, a młody chłopak, zatrzymał się na chwile, ale gdy już chciał pytać, Niemcy wtrącił się.
-Czemu została zabita?
Gdy Niemcy zapytał o to, Polak posmutniał na chwile, po czym odpowiedział.
-Było to bardzo, bardzo dużo lat temu...*Wspomnienie*
Patrzyłem jak piękna i młoda dziewczyna chodziła w mieście, a dwóch chłopaków jak nie rok starszych od niej rozmawiali z nią. Opierając się na kamiennym mostku przyglądałem się z daleka, gdy Węgry usiadł na brudnej podłodze i zamknął na chwilę oczy.
-Na kogo się tak gapisz?-zapytał Węgry
-Jezu...przestraszyłem się idioto-powiedziałem do niego, gdy on szturchnął mnie nogą.
-Własnego najlepszego i jedynego przyjaciela tak przezywać-powiedział, robiąc głupio-złośliwą minę
-Ehh, No wiesz że nie o to chodzi-powiedziałem patrząc dalej na tą dziewczynę.

CZYTASZ
•Dzieci moich Wrogów•
БоевикPolska-kraj, który przeszedł przez wiele sytuacji kryzysowych. Z natury jest spokojny i niezbyt zainteresowany w sprawy polityczne. Za to kocha swoją rodzinę, nawet jak oni wszyscy odeszli, wciąż wspomina o nich i o wszystkich sytuacjach które razem...