•Lecz przed historią•

112 11 4
                                    

Była godzina ósma, a ja gotowałem śniadanie. Chłopcy jeszcze się nie obudzili, ale dam im jeszcze kilka minut.

Wiele pewnie z was myśli, że Rosja pierwszy pojawił się w moim domu, ale to nie prawda.

Więc jeszcze przed historią...
(Berlin.Niemcy.R.1989)
Byłem w Berlinie. Załatwiałem jakieś papiery, dokładnie dzień po obaleniu muru Berlińskiego.

Siedziałem w parku na ławce, i zapisywałem, do jakich miejsc jeszcze muszę przyjść i podpisać
Dokumenty. Niedaleko mnie zobaczyłem dwie postacie. Był to mężczyzna i chłopak.

Na początku nie zwracałem na to uwagi, lecz sytuacja ciągle się zmieniała. Ich rozmowa stawała się jeszcze głośniejsza, a potem słychać było tylko kłótnie.

Wstałem z ławki i udając, że przechodzę, usłyszałem ich rozmowę
-Jak ty kur#a możesz nie wiedzieć gdzie iść?! To twój kraj! Twój DOM!-krzyknął mężczyzna na chłopaka
-P-Po prostu nie mogę go znaleść ok?! On gdzieś musi gdzieś być! Zamieszkam z nim i wszystko będzie ok!-krzyknął chłopiec
-Ta jasne! No to jak myślisz gdzie może on być?! I dlaczego ciebie nie szuka?!-zapytał mężczyzna, a chłopak nie umiał odpowiedzieć.

Schowałem się za drzewem i oglądałem całą sytuację

-Posłuchaj mnie młody! On nie ŻYJE! Czuję, że ani jeden z twoich krewnych nawet ciebie nie szuka, a na pewno nie przygarnąć do domu! Powinieneś zająć się ważniejszymi sprawami, niż szukaniem miejsca do zamieszkania! Jesteś okropnie młody! Powinieneś zostać w sierocińcu!
-Nie mów tak!
-Ale czemu miałbym nie?! Jesteś sierotą!
-NIEPRAWDA!
-Przestań zachowywać się jak przedszkolak!
-PRZESTAŃ!!-krzyknął chłopiec a w jego oczach pojawiły się łzy

Mężczyzna zacisnął pięść i uderzył chłopca w brzuch. Okulary dziecka upadły na ziemię, chłopiec skulił się, a ja od razu ruszyłem z ukrycia. Nie umiałem zostawić tej sytuacji, bo komuś mogłaby się stać krzywda

-Proszę przestać!-krzyknąłem i stanąłem przed chłopcem i spojrzałem na mężczyznę.
-Nie czepiaj się! To nie twoja sprawa!-krzyknął i odepchnął mnie.

Miał zadać następny cios, a ja odepchnąłem go mocno i pokazałem chłopcu, gdzie ma biec.
Chłopiec pobiegł, a mężczyzna powoli podnosił się z ziemi.

-Ty pier#olony śmieciu!-krzyknął, a ja stałem prosto przed nim-Czemu kur#a musisz wtykać swój nos w nie swoje sprawy?!-wrzasnął na mnie, a ja poszłem sobie.

Najpierw krzyczał w moją stronę, ale zignorowałem go. Nie chciałem zaczynać żadnej bójki, a sam mam wiele ran na ciele i grzechów na plecach. Usłyszałem jak cicho szepnął do siebie ,,Gdzie jest ta pier#olona sierota...?"

Mężczyzna po chwili poszedł w pewną stronę, a gdy się oddalił, podniosłem okulary, i podszedłem do dziecka siedzącego pod drzewem.
-Hej, wszystko o-ok? Zrobił ci jakieś r-rany?-zapytałem chłopca, a on tylko podniósł głowę. Popatrzył się na mnie, a potem rozpłakał się
-Ten mężczyzna już p-poszedł. Nie będę ci p-przeszkadzać...-powiedziałem i już miałem iść, gdy on złapał mnie za ramię
-Proszę nie!-krzyknął, a ja stanąłem spokojnie.

J-ja...chciałem się o coś z-zapytać-powiedział chłopiec
-L-Lub nie ważne...w tej sytuacji nikt m-mi n-nie p-pomoże...

-Mogę ci pomóc, ale na początku weź głęboki wdech i wydech-powiedziałem a chłopiec zrobił czynność, ale coś najwyraźniej go bolało.
-Wszystko ok?-zapytałem jeszcze raz, widząc delikatne łzy w jego oczach

-O-Okropnie boli mnie brzuch-powiedział cicho, łapiąc się za bolące miejsce.

Pomyślałem, że możemy iść do lekarza, by zobaczyć, czy wszystko w porządku i nic nie zostało złamanego. Zapytałem się go, a on zgodził się by ze mną pójść. Zapisałem go na kontrolę, a w poczekalni więcej porozmawialiśmy. Już od bardzo dawna wiedziałem kim on jest, ale nie chcę nienawidzić dziecko, które nic złego nie zrobiło. To, że jego rodzina zawsze musiała mnie atakować, to nie oznacza, że on musi być zły...prawda?

Po kilku minutach Niemcy-bo tak ma na imię-[wpis.autor.pewnie zdziwicie się, że jest tu napisane o jego imieniu, chociaż wiecie, że on się tak nazywa. Chodzi o to, że jesteśmy w przeszłości i on opowiada jak poznał Niemca. My w tym czasie nie byliśmy świadomi o imionach bohaterów, ale wiedzieliśmy kim Polska jest. Takie info ;)]-wszedł do gabinetu, a ja zaczekałem w poczekalni.

Zastanawiałem się, co ja robię i co zamierzam zrobić?! Ten chłopak jest z rodziny Germańskiej! Jak mam zająć się-Ja Słowianin!-zająć się Germanem! Nie wiem, czego mam go nauczyć, lub czy mam go uczyć! Lecz...mogę pojechać do Austrii lub Szwajcarii i zapytać się, ale przecież jak one zareagują?! Boję się, że Austria nie będzie chciała mieć nic doczynienia z dzieckiem Rzeszy, a Szwajcaria ma swoje powody, by go nie wziąć...

Dobra. Na razie zostanie w moim domu i przenocuje kilka dni, a ja spróbuje coś załatwić.

Po chwili Niemcy wyszedł, a Doktor poprosił mnie, bym wszedł. -Na szczęście nie ma nic złamanego. Będzie musiał trochę poodpoczywać i ból zniknie-powiedział doktor, a ja uśmiechnąłem się do niego
-Bardzo dziękuje-powiedziałem, i wyszłem z gabinetu.

W poczekalni na krześle czekał Niemcy, a gdy mnie zobaczył posłał mi lekki uśmiech. Ja odwzajemniłem i razem wyszliśmy na zewnątrz.
-Pomyślałem, że możesz przenocować u mnie, jeśli ci to nie przeszkadza-powiedziałem, a on popatrzył się w moją stronę

-P-Proszę pana...-powiedział cicho, a ja odwróciłem się do niego.
-C-Che panu podziękować...bez pana pomocy nie wiedziałbym co mam zrobić, lub trafiłbym do okropnego miejsca-powiedział chłopiec, a ja uśmiechnąłem się do niego

Chłopiec podszedł do mnie i przytulił się do mnie. Poczułem miłe uczucie, a mi przyszły wspomnienia z moim już nie małym synkiem. Odwzajemniłem przytulas, i pojechaliśmy do mojego domu.

Otworzyłem drzwi, a Niemcy zaciekawiony wszedł do środka. Byliśmy w Warszawie. Chociaż podróż zajęła nam to kilka godzin, to Niemy dalej był zaciekawiony domem. Patrzył na portret mnie, mojego ojca i małej siostry
-Byłeś słodki gdy byłeś mały-powiedział, a ja zarumieniłem się.

Pokazałem mu jego pokój i przyniosłem mu piżamę. Dałem mu kolację, a sam poszłem do swojego pokoju. Usiadłem na łóżku i rozmyślałem.

Co ja robię. Co zamierzam zrobić. Dlaczego mu pomagam? Dlaczego jestem taki zestresowany?
Nie pokazuje stresu przy nim, ale serce zawsze mocno mi bije ze stresu. Nie mogę się bać...obiecałem swojemu ojcu, że nie będę się bać...

,,Nie bój się przyszłości. Udoskonalaj ją i nie myśl o złej przeszłości" to słowa mego ojca

(Czas teraźniejszy)
Jak pewnie większość z was się domyśla, ani jeden członek rodziny Germańskiej nie chciał zaopiekować się Niemcem. Nie rozumiałem i nie rozumiem, jak można odtrącić własnego krewnego? To taka sama sytuacja jak u Rosji, ale z tym, że nie zrobili tego specjalnie...prawda
__________
Tak wiem że jestem zła, bo nie wstawiam rozdział codziennie, ale No niestety żyćko mi na to nie pozwala :>
Paaa

•Dzieci moich Wrogów•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz