Jestem na zasranej uczelni. Nie wiem co tu robię. Patrzę na slajdy z układem anatomicznym mięśni kończyny dolnej. Jedyne o czym myśle w tym momencie jak bardzo tu nie pasuje. Wszyscy zawsze elegancko ubrani, z dokładnymi notatkami. A ja ubrana w za duży dres i już lekko brudną bluzę. Nie miałam siły wybierać ładnych i schludnych ubrań. Jaki był by tego sens że założyła bym coś ładnego czy ktoś by zwrócił na mnie uwagę? Tak przynajmniej nie muszę się rzucać w oczy. Chce zniknąć.
Za każdym razem rano jak patrzę w lustro na mój szpetny wygląd mam ochotę krzyczeć mówić sobie jak bardzo siebie nienawidzę, jak bardzo się siebie brzydzę.
Jestem nieudacznikiem nic co robię, nie robię tego dobrze. Bezużyteczna, wręcz przeszkadzającą i wieczny problem.
Nie chce już nikomu wadzić wole się usunąć niczym przyciskiem delete.
YOU ARE READING
Depresja- co mi siedzi w głowie?
Non-FictionTo jestem ja w całości przelana na papier.